Potencjalny nabywca uzależnia sfinalizowanie transakcji od rezultatów badania sytuacji finansowej spółki i tego, czy akcje są wolne od obciążeń. „Zarząd ECM ma zamiar podpisać z inwestorem list intencyjny, który umożliwi inwestorowi przeprowadzenie przez wskazane przez niego podmioty badania prawnego i finansowo-podatkowego spółki” – czytamy w komunikacie.

Kondycja ECM nie jest dobra. W 2008 r. strata sięgnęła 4,6 mln zł. Pierwsze półrocze 2009 r. spółka zamknęła również na minusie (–1,6 mln zł). Takie wyniki to m.in. rezultat kosztownych prób rozpoczęcia działalności TFI i asset management. Dlatego też w środowisku inwestorów sądzi się, że inwestorowi (podobno jest to osoba związana z polskim rynkiem kapitałowym) chodzi głównie o przejęcie licencji maklerskiej ECM i uratowanie spółki.

Także atmosfera w gronie akcjonariuszy ECM od pewnego czasu nie jest najlepsza. Na ostatnim walnym zgromadzeniu głosowany był wniosek o wystąpienie do rady nadzorczej o powołanie biegłego rewidenta, który zbadałby zgodność wykorzystania środków z emisji przed debiutem w styczniu 2008 r. (spółka pozyskała niespełna 10 mln zł w subskrypcji prywatnej, środki wyłożyło 23 inwestorów). Wniosek przepadł. Większość akcji i głosów należy bowiem do Małgorzaty Grad (obecnie członek zarządu) i Sylwii Rezanko-Cygan (była członek zarządu, obecnie przewodnicząca rady nadzorczej).

Wszystko wskazuje więc, że propozycja zakupu 100 proc. akcji ECM trafiła więc na podatny grunt. – Niewykluczone, że część osób wydało się, że oferta zakupu 100 proc. akcji daje szanse na wyjście z niepewnej inwestycji – tłumaczy osoba związana ze spółką.