W poniedziałek takiego rozwiązania nie wykluczyła Jolanta Fedak, minister pracy. Jej zdaniem powinniśmy czerpać z doświadczeń Szwecji, w której 2,5 proc. płacy idzie do prywatnych instytucji. U nas do OFE trafia 7,3 proc. wynagrodzenia. Jednak systemy różnią się. Szwedzi mogą dzielić składkę między wiele funduszy. Z kolei w Polsce trafia ona do jednego z 14.

– Obniżenie składek byłoby błędem. Wzrósłby procentowo udział kosztów administracyjnych państwa, spadłoby zaufanie do reformy, podważona byłaby wiarygodność rządu jako partnera sektora prywatnego. Poza tym rzeczywisty bilans państwa wcale się nie zmieni, tylko księgowe rozliczenie – argumentuje Michał Rutkowski z Banku Światowego, współautor reformy emerytalnej.

– Odpowiedzią na nieefektywność funkcjonowania funduszy nie powinno być obniżenie składek, lecz prokonkurencyjne uregulowania rynku, np. zakaz konsolidacji i eliminacja konfliktu interesów. Będzie to pozytywne zarówno dla emerytów, jak i efektywności rynku kapitałowego – uważa Cezary Mech, doradca prezesa NBP oraz były prezes Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi.

Premier Donald Tusk przyznał, że sposób liczenia długu publicznego w Polsce jest bardzo niekorzystny w porównaniu z innymi krajami. – Właśnie dlatego, że w taki, a nie inny sposób funkcjonują OFE – dodał. Zapowiedział jednak, że nie będzie radykalnych zamachów na instytucje.