Z naszych informacji wynika, że do krajowych instytucji trafić mają akcje PGE o wartości ok. 3 mld zł (czyli połowa całej emisji), z tego papiery warte 2 mld zł mają trafić do funduszy emerytalnych (OFE). Za granicę sprzedane zostanie ok. 30 proc. oferowanych papierów energetycznej spółki.
Dowiedzieliśmy się, że większość małych i średnich, a także niektóre duże towarzystwa funduszy inwestycyjnych, zostały mocno poszkodowane. Niektóre nie dostaną ani jednej akcji, innym uda się kupić jedynie śladowy odsetek tego, na co się zapisały. – Nie jesteśmy zadowoleni. Redukcja zapisów, jaka nas dotknęła, jest naprawdę bardzo duża – mówi przedstawiciel TFI z pierwszej trójki na rynku.
W podobnym tonie wypowiadają się zarządzający z większości mniejszych towarzystw. - Struktura przydziału akcji jest skandaliczna. Nie może być tak, że część inwestorów jest dyskryminowana, a uczestnicy jednego funduszu są traktowani lepiej niż inni - twierdzi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Jego TFI podobnie jak wiele innych towarzystw nie dostało w ogóle akcji PGE, na które się zapisało.
W niewiele lepszej sytuacji jest Union Investment TFI. - Sposób przydziału akcji jest żenujący. Nie ma żadnych kryteriów, które by decydowały o przydziale papierów - mówi Jarosław Lis, zarządzający Union Investment TFI.
TFI zostały pominięte choć złożyły zlecenia po cenie wyższej niż maksymalna wynikająca z widełek. We wtorek wieczorem zarząd PGE ustalił, że instytucje (jak i inwestorzy indywidualni) kupią papiery po 23 zł każdy. – To prawdziwa afera. Składaliśmy zapis na grube kilkaset tysięcy akcji po cenie 23,20 zł i nie dostaliśmy ani jednego papieru – mówią przedstawiciele jednego z TFI.