„Przewidywany na 2010 r. wzrost deficytu sektora finansów publicznych będzie przede wszystkim wynikał z działania automatycznych stabilizatorów koniunktury w fazie spowolnienia gospodarczego, które co do zasady uznawane jest za pożądane dla gospodarki. Problemem są jednak niepokojące rozmiary jakie osiągnie deficyt sektora, w dużym stopniu w efekcie utrzymującego się wysokiego poziomu deficytu strukturalnego” – napisała RPP.
– Radzie chodzi o to, że problemy fiskalne nie wynikają z pogorszenia związanego z obecnym kryzysem, ale z prowadzonej polityki budżetowej – wyjaśnia Piotr Bujak, ekonomista Banku Zachodniego WBK.
Rada zaznaczyła, że wysoki deficyt jest w dużej mierze efektem obniżenia składek na ubezpieczenia społeczne oraz podatków, którym „nie towarzyszyło odpowiednie ograniczenie wydatków publicznych”.
RPP uważa, że jeśli nawet w 2010 r. – jak planuje rząd – zadłużenie sektora finansów publicznych nie przekroczy 55 proc., to jest duże ryzyko, że stanie się tak w 2011 r. Przekroczenie tego progu – zgodnie z ustawą o finansach publicznych – wiąże się z koniecznością cięć wydatków w kolejnym roku.
Rada wskazuje przy tym, że utrzymanie długu publicznego poniżej 55 proc. PKB jest „uwarunkowane uzyskaniem wyjątkowo wysokich przychodów z prywatyzacji, które z natury mają charakter jednorazowy i których realizacja na planowanym poziomie obarczona jest dużym ryzykiem”. Kolejny czynnik ryzyka to kurs złotego.