Z ankiety „Parkietu” wśród domów maklerskich i zarządzających TFI wynika, że spodziewają się oni wzrostu kursu na otwarciu o 12,6 proc. Średnia prognoz wskazuje bowiem na kurs 25,9 zł, podczas gdy cena emisyjna walorów PGE to 23 zł.
Spełnienie takiego scenariusza powinno ucieszyć niemal 60 tys. inwestorów, którzy zapisali się na akcje w transzy detalicznej. Duża część z nich skorzystała z kredytów zwiększających wartość zapisów. Oferty banków sięgały dziesięciokrotności środków własnych klientów. Ogłoszona redukcja zapisów na poziomie 96,5 proc. oznacza tymczasem, że osoby korzystające z „lewaru” wyczekują wysokich zwyżek, aby się zwróciły koszty prowizji bankowych (0,2–0,5 proc.) i odsetek.
Otwarcie piątkowej sesji przy wycenie praw do akcji PGE na poziomie 25,9 zł oznaczać może, że spora część inwestorów zarobi na debiucie – nawet ci korzystający z maksymalnej, dziesięciokrotnej dźwigni. Jeżeli zaciągnęli kredyt, płacąc średnią rynkową prowizję 0,35 proc. jego wartości, wychodzą na zero w momencie wzrostu kursu o 9–10 proc. (obliczenia nie uwzględniają kosztów prowizji maklerskich).
W nieco innej sytuacji są klienci banków, które oprocentowanie od kredytu naliczały nie od momentu rozliczenia zapisów (nastąpiło 2 listopada), ale z chwilą ich złożenia. Oznacza to bowiem, że do kosztów trzeba dodać odsetki od wysokiej sumy, naliczane co najmniej przez kilka dni. W skrajnym przypadku – przy dziesięciokrotnym lewarze oznacza to, że kurs musi wzrosnąć o kolejne 3–5 pkt proc., by koszt kredytu się zwrócił.
Analitycy oczekują, że spora część giełdowych graczy na piątkowej sesji będzie sprzedawać papiery PGE, aby zgarnąć pewny zarobek. Z tego też powodu ankietowani przez „Parkiet” specjaliści spodziewają się, że walory energetycznej grupy w ciągu dnia stracą na wartości o około 40 gr – średnia prognoz kursu na zamknięcie sesji to 25,47 zł.