Przejęcie GPW stanowiłoby przyczółek do ekspansji amerykańsko-skandynawskiego operatora na rynku środkowoeuropejskim.
Grupa działa w obecnej formie od lutego zeszłego roku. Doszło wtedy do sfinalizowania przejęcia przez amerykańskiego Nasdaqa, drugą pod względem wielkości giełdę w USA, skandynawskiego operatora OMX, skupiającego parkiety w Sztokholmie, Helsinkach, Kopenhadze, Islandii, Norwegii (10 proc. udziałów), trzech krajach bałtyckich i Armenii.
Na wszystkich tych giełdach notowanych jest dziś ponad 3600 spółek, których łączna kapitalizacja sięga 4 bln USD. Daje to Nasdaq OMX drugie miejsce na świecie po sojuszu NYSE Euronext. Operator pozycjonuje się jako największa giełda dla firm z sektorów IT i biotechnologicznego, co wynika z natury Nasdaqa, utworzonego w roku 1971 jako rynek dla spółek zajmujących się wysokimi technologiami. OMX, działając jeszcze niezależnie od Nasdaqa, próbował już zaistnieć na rynkach środkowoeuropejskich. W ostatnich latach starał się o zakup giełd w Lublanie, Pradze i Sofii, ale w dwóch pierwszych wypadkach przegrał z austriacką Wiener Boerse, a trzeci przetarg nie został rozstrzygnięty.
O te giełdy grupa OMX rywalizowała też z naszą GPW, podobnie jak wcześniej o parkiet w Wilnie, z którego to pojedynku Skandynawowie wyszli zwycięsko. Przejawem dużego zainteresowania grupy naszym regionem jest ogłoszona we wrześniu informacja, że w ramach alternatywnego rynku o nazwie Nasdaq OMX Europe (Neuro), utworzonego w Londynie, zamierza ona zaoferować uczestnikom możliwość handlowania akcjami spółek z giełd w Warszawie, Pradze i Budapeszcie. Ma to nastąpić w I kwartale przyszłego roku. Jeśli więc Nasdaq OMX nie przejmie GPW, będzie dla niej całkiem bezpośrednim konkurentem.
Analitycy zwracają uwagę, że Nasdaq OMX, inaczej niż dwaj pozostali pretendenci do przejęcia GPW, nie ma odrębnej giełdy instrumentów pochodnych. Chociaż zamierza rozwijać się w innych obszarach, jego domeną jest obrót akcjami. – Jeżeli stawiamy na rozwój rynku kasowego w Warszawie, dobrym wyborem będzie Nasdaq OMX. Jeśli stawiamy zaś na derywaty, odpowiednie byłyby Deutsche Boerse oraz NYSE Euronext – wskazuje Mamoun Tazi, analityk z MF Global z Londynu.