Dzięki temu przyszłoroczne wyniki obu firm mają być „znacznie lepsze” niż tegoroczne. Te z kolei będą gorsze niż rezultaty z 2008 r. (23 mln zł zysku ING TFI i 86 mln zł zysku ING IM). Prezes nie zdradza, o ile. Zaznacza jedynie, że o mniej niż połowę.
Wzrost aktywów, które dziś wynoszą ok. 9 mld zł, ma być efektem m.in. utworzenia nowych funduszy. Do tzw. parasola, który ma się pojawić w ofercie jeszcze w tym roku, napłynąć ma w 2010 r. kilkaset milionów złotych. Do tego dojdą, jak oczekuje Jedlecki, wpłaty klientów do innych funduszy i wzrost cen, m.in. na giełdzie.
Funduszom w pomnażaniu pieniędzy ma pomóc nowoczesny system informatyczny za kilka milionów euro. Ruszy z nowym rokiem. – Zarządzający i analitycy będą mieć więcej czasu np. na spotkania z zarządami – mówi Jedlecki.
Tłumaczy też, że informacje o planie sprzedaży części majątku przez Grupę ING, w tym firm zarządzających aktywami, nie mają dla nich bezpośrednich skutków. To kilkuletnia perspektywa. – Ale to zmobilizowało nas do jeszcze bardziej efektywnego zarządzania biznesem – zapewnia prezes ING TFI.