W tym roku PKB Litwy ma spaść o ponad 18 proc. Na przyszły rok Komisja Europejska zapowiada 0,7-proc. recesję. Tegoroczny deficyt budżetu podniesie się do 8 proc. PKB, a dług publiczny – do 29,9 proc. W minionym roku ten ostatni nie przekraczał 16 proc. W przyszłym roku ma podskoczyć do prawie 41 proc., a w 2011 r. do przeszło 49 proc. PKB.Jak się okazuje, stabilny kurs walutowy wcale nie musi pomagać utrzymać w ryzach inflacji (zazwyczaj deprecjacja waluty sprzyja wzrostowi cen w gospodarce, a aprecjacja spadkowi – co możemy obserwować w naszej gospodarce przez ostatnie dwa lata). Mimo sztywnego kursu na Litwie inflacja rozszalała się do ponad 11 proc. w 2008 r. W tym roku uda się ją zbić zaledwie do 3,9 proc., zatem także poza kryterium z Maastricht.
Głównym powodem był boom kredytowy związany z niskimi stopami procentowymi – obniżonymi na potrzeby członkostwa ERM2 skokowo z relatywnie wysokiego wcześniej poziomu.Łotwę, po latach szybkiego wzrostu gospodarczego, już w 2008 r. dotknęła recesja.
W tym roku przybrała rozmiary podobne jak na Litwie. Gwałtownemu pogorszeniu uległa kondycja finansów publicznych. Deficyt budżetowy podskoczył w tym roku do 9 proc., z 4,1 proc. w 2008 r. i 0,3 proc. w 2007 r. W dwóch kolejnych latach ma być jeszcze gorzej. Rosnąć ma też dług publiczny. Według prognoz Komisji Europejskiej podniesie się do ponad 33 proc. w tym roku i do 48,6 proc. w przyszłym. W 2011 r. ma przekroczyć barierę 60 proc.
Nieco łagodniejszy przebieg ma kryzys w Estonii. Tu po 3,6-proc. spadku PKB w 2008 r. w tym roku obniży się on o 13,7 proc. W przyszłym roku jego zmiana ma oscylować wokół zera. W Estonii załamanie gospodarcze nie jest jednak okupione nadmiernie dużymi kosztami w zakresie finansów publicznych. Dług publiczny w relacji do produktu krajowego brutto ma w tym i przyszłym roku pozostać na najniższym poziomie w całej Unii Europejskiej.