[b]Minął już ponad rok, odkąd pełni Pan funkcję prezesa Stowarzyszenia Polrisk, które grupuje menedżerów ryzyka, w dużych firmach. Co od tego czasu udało się zrobić?[/b]
Przede wszystkim rozpoczęliśmy poszukiwania nowych członków. Obecnie Polrisk liczy 75 osób, z czego ponad połowa reprezentuje duże spółki. Chcemy otworzyć się na nowe środowiska i mniejsze firmy. Plan zakłada, że do końca I kwartału 2010 roku do naszego stowarzyszenia będzie należało co najmniej 150 osób.Dbamy o poziom merytotyczny naszych członków. Pracujemy nad cyklem szkoleń, które ma przybliżyć różne aspekty i szczegóły zarządzania ryzykiem. Każdy, kto ukończy cykl szkoleń, otrzyma nasz certyfikat. W projekt są zaangażowane np. Polski Instytut Dyrektorów czy Giełda Papierów Wartościowych. W przygotowaniu są także studia podyplomowe z zarządzania ryzykiem na Politechnice Warszawskiej. Poza tym na wiosnę odbędzie się kolejna cykliczna konferencja Polrisk poświęcona praktycznym metodom pomiaru wielkości ryzyk, przydatnym np. przy kupowaniu ubezpieczeń dla firm.
[b]Czy wśród członków wspierających Polrisk znajdują się jakieś firmy ubezpieczeniowe? To w końcu druga strona barykady...[/b]
Jest ACE, a wkrótce zostanie nim Axa Corporate Solutions. Naszą konferencję sprzed dwóch lat sponsorowało XL Insurance. Nie jest więc tak, że firmy ubezpieczeniowe stoją do nas plecami i vice versa.
[b]A czy są jakieś poważne problemy we współpracy na linii ubezpieczyciele-menedżerowie ryzyka?[/b]