Według danych agencji ThomsonReuters w samym listopadzie inwestorzy handlowali akcjami europejskich spółek za 1,36 bln euro. Jedynie 63 proc. obrotu przypadło na rynki regulowane. Pozostała część to wynik działalności banków inwestycyjnych, które wymieniają się papierami poza giełdami (angielskie over the counter, OTC). Ze statystyk agencji wynika jednak, że są miesiące, w których wartość handlu poza giełdą przekracza już 40 proc. całego rynku europejskich akcji.
[srodtytul]Wypaczona konkurencja[/srodtytul]
W przypadku warszawskiego parkietu skala transakcji poza systemem zleceń jest niewiele mniejsza. Jeżeli wierzyć danym ThomsonReuters, w listopadzie na OTC handlowano akcjami polskich spółek za 945 mln euro, co stanowi już niemal trzecią część obrotów.Nic więc dziwnego, że władze Giełdy Papierów Wartościowych widzą w pozagiełdowych formach handlu coraz większe zagrożenie. – Ta część obrotu akcjami, która należy do OTC, nie jest w ogóle regulowana, nie możemy się dowiedzieć, jakie są oferty ani ceny, co zmniejsza efektywność wyceny rynkowego – mówi Ludwik Sobolewski, prezes GPW.
Szef warszawskiej giełdy przypomina, że zarówno OTC, jak i coraz popularniejsze wśród inwestorów instytucjonalnych wielostronne platformy obrotu (ang. Multilateral Trading Platforms, MTF) to efekt wdrożenia dyrektywy MiFID, która w założeniu zwiększyć miała konkurencyjność na rynku.– Warto jednak pamiętać, że platformy nie pełnią zadań przypisanych giełdzie związanych z nadzorem nad obrotem i obowiązkami informacyjnymi, a tym samym nie ponoszą kosztów z tym związanych. Mamy więc do czynienia z nierówną konkurencją – dodaje Ludwik Sobolewski. Jego zdaniem, tymi kwestiami będzie musiał się zająć przyszły komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług finansowych Michel Barnier.
[srodtytul]Na razie bez ekspansji[/srodtytul]