W związku z tym w ostatnich dniach wiele firm informowało w ostatnich dniach o włączeniu takiego komitetu do zadań rady nadzorczej spółki.
Zdaniem ekspertów spełnienie formalnych wymogów nie oznacza, że znacznej poprawie uległ sposób zarządzania ryzykiem w spółkach. A byłoby to korzystne. Ograniczyłoby zawieranie zbyt ryzykownych transakcji, jak w przypadku opcji walutowych, przez które wiele spółek giełdowych poniosło dotkliwe straty w ubiegłym i na początku tego roku.– W wielu firmach system kontroli wewnętrznej i zarządzania ryzykiem cały czas nie działa – twierdzi Jacek Górnik, partner w firmie doradczej Ernst & Young.
Z opublikowanego przez E&Y raportu wynika, że prawie połowa spółek z WIG20 i mWIG40 (nie uwzględniając banków) nie spełniła ustawowego zapisu, aby w komitecie audytu znajdowała się co najmniej jedna osoba niezależna. Również w blisko połowie spółek z tych indeksów nie został utworzony lub nie można wskazać osób prowadzących audyt wewnętrzny, który powinien być podstawą do analizy dla komitetu audytu.
– Prawdopodobnie w mniejszych spółkach jest jeszcze gorzej – ocenia Jacek Górnik. Dbałość o jakość publikowanych danych finansowych jest w interesie samych członków rad nadzorczych, którzy od 2008 r. odpowiadają w takim samym stopniu za jakość raportów finansowych jak zarządy spółek.
Zdaniem przedstawicieli E&Y m.in. kwestie związane z komitetami audytu pokazują, że spółki giełdowe bardzo często nie wypełniają obowiązków, które nakłada na nie prawo. Na przykład 40 proc. największych spółek nie zamieszcza oświadczenia o stosowaniu zasad ładu korporacyjnego w swoich raportach finansowych.