Z naszych informacji wynika, że w ciągu trzech kwartałów PZU uzyskało dzięki direct 1,5 mln zł składek. Przez rok zbierze więc około 2 mln zł. 18 grudnia ub.r., gdy zarząd ogłaszał start pzu-direct, prezes Andrzej Klesyk informował, że ma to służyć dywersyfikacji kanałów dystrybucji polis. Tymczasem do końca września PZU zebrało łącznie 6,17 mld zł składek. Sprzedaż przez telefon i Internet zapewnia więc firmie tylko 0,02 proc. przychodów.
[srodtytul]Czyżby świadomy wybór?[/srodtytul]
O efekty wdrożenia direct próbowaliśmy spytać samo PZU. – Niestety, nie możemy udzielić informacji. To wewnętrzna sprawa firmy. Możemy jedynie stwierdzić, że koszty projektu były znacznie niższe niż u konkurentów korzystających z rozwiązań typu direct – poinformowano nas w biurze prasowym PZU. Lider rynku, który w I półroczu 2010 r. może zadebiutować na GPW niezbyt intensywnie rozwija ten kanał. Z naszych informacji wynika, iż z zaplanowanych na ten rok ponad 10 mln zł nakłady i koszty związane z projektem direct wyniosły zaledwie 330 tys. zł.
[srodtytul]Eksperci się nie dziwią[/srodtytul]
Zdaniem ekspertów PZU, by poważniej wejść na rynek direct, musiałoby stworzyć dla niego nowe produkty. Obniżając ceny dla polis sprzedawanych przez Internet, firma uderzyłaby w sieć agentów i swoich pracowników. A i tak pewnie nie byłyby najniższe na rynku. – Dla tak wielkiej firmy jak PZU wejście w direct to bardzo poważna decyzja i nie dziwię się, że zarząd się z tym nie spieszy – mówi Xenia Kruszewska, prezes Zdrowiedirect.pl. Podkreśla, że w direct najlepiej radzą sobie firmy, dla których jest to główny kanał dystrybucji, a duzi, jak np. Ergo Hestia, dłużej przygotowują się do rozszerzenia dystrybucji.