Gdy na początku roku Carlyle zamknął biuro w Warszawie, aktywność także innych funduszy zamarła. Z informacji „Parkietu” wynika, że naszym rynkiem przestały interesować się np. Blackstone i 3i. Biura obu firm w Londynie nie udzieliły nam komentarza w tej sprawie.
Przedstawiciele funduszy działających w Polsce potwierdzają, że konkurencja jest coraz mniejsza. – Aktywność wielu funduszy w poszukiwaniu celów inwestycyjnych maleje. Dwa – trzy lata temu Polska, jako największy rynek regionu, była w centrum zainteresowania wielu funduszy z USA i Europy Zachodniej. Uruchamiały biura w Warszawie lub w biurach w Londynie czy Paryżu zatrudniały zespoły, często Polaków, do zajmowania się naszym regionem. Ostatnio zaczynają z tych zespołów rezygnować lub znacznie ograniczać ich liczebność – mówi Zbigniew Rekusz, partner w warszawskim Mid Europa Partners.
– W ostatnich 12 miesiącach konkurencja stała się zdecydowanie mniej ostra. Zamiera aktywność niektórych funduszy, zarówno mających biura w Polsce, jak i interesujących się tym rynkiem z poziomu centrali – mówi Adam Pietruszkiewicz, wiceprezes warszawskiego Riverside. – Proces ten będzie postępował – dodaje.
Chodzi głównie o duże fundusze, które na pojedyncze inwestycje przeznaczają setki milionów euro. – Do tej pory w poszczególnych transakcjach wykorzystywały duży lewar, na poziomie przeszło 50 proc. wartości inwestycji. Teraz taki kredyt wszędzie, również w naszym regionie, jest niedostępny – tłumaczy Rekusz.
W przypadku funduszy, które nie mają biura w Polsce, nie bez znaczenia jest sposób przygotowywania transakcji. – Teraz praktycznie w ogóle nie występują aukcje. A to właśnie na nich te fundusze zazwyczaj szukają celów inwestycyjnych. W dominujących dziś rozmowach bilateralnych nie mają doświadczenia i kontaktów – mówi przedstawiciel Mid Europa Partners.