Od dłuższego czasu zainteresowanie zewnętrznych obserwatorów funkcjonowania Narodowego Banku Polskiego budzi liczba zatrudnionych tam doradców. W ostatnich dwóch latach pytania w tej sprawie do prezesa Sławomira Skrzypka kierowali posłowie Platformy Obywatelskiej. Interesowali się jednak tym, ilu jest doradców prezesa, tymczasem od stycznia 2008 r. (czyli blisko rok od objęcia urzędu przez Skrzypka) w NBP istnieje również stanowisko „zwykłego” doradcy.
[srodtytul]Mniej doradców prezesa,pojawili się „zwykli”[/srodtytul]
Z informacji przekazanych nam przez bank centralny wynika, że liczba doradców prezesa się zmniejsza. W 2000 r. – ostatnim, w którym bankiem kierowała Hanna Gronkiewicz-Waltz – w NBP istniało średnio 88 etatów doradcy prezesa.
Na koniec 2006 r. – gdy swoją kadencję kończył Leszek Balcerowicz – doradcami prezesa było 14 osób. Ponieważ niektórzy byli zatrudnieni w niepełnym wymiarze godzin, etatów doradcy prezesa było mniej – 12,25.Jak sytuacja wygląda obecnie? Liczba doradców prezesa minimalnie się zwiększyła, jednak pod względem liczby etatów mamy do czynienia ze spadkiem – do 11,93 etatu.
Doradcami prezesa najczęściej zostają znani ekonomiści. Zespołem doradców kieruje prof. Krzysztof Opolski z Uniwersytetu Warszawskiego. Takie stanowisko mają np. Ryszard Bugaj, będący równocześnie doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czy Wojciech Kwaśniak, były generalny inspektor nadzoru bankowego.