– Gdy rynki giełdowe są ze sobą tak silnie powiązane jak dziś, o tak dużej różnicy wzrostu wartości notowanych firm decydują duże debiuty. W przypadku naszej giełdy decydujący wpływ miała oferta PGE, która była największym europejskim debiutem w ubiegłym roku – tłumaczy Marek Mikuć, wiceprezes Allianz TFI. Jego zdaniem różnica między Warszawą a Wiedniem będzie się pogłębiać, bo na austriackiej giełdzie na ten rok nie są planowane duże debiuty.
Inaczej ma być w Warszawie, gdzie powinny zadebiutować m.in. PZU, Tauron czy Polkomtel. Z naszych szacunków opartych na analizach ekspertów wynika, że wartość największych firm, które w tym roku pojawią się na polskiej giełdzie, to około 20 mld euro.
Dzięki tym transakcjom na koniec roku warszawski parkiet może się okazać większy nie tylko od giełdy w Wiedniu, ale wszystkich giełd kontrolowanych przez Austriaków. Oprócz Wiener Boerse chodzi o rynki w Pradze, Budapeszcie i Lublanie. W sumie wartość notowanych na tych rynkach spółek na koniec stycznia wyniosła 140 mld euro.
Przy obecnym poziomie giełdowych indeksów po przeprowadzonych transakcjach kapitalizacja GPW byłaby o ok. 10 mld euro mniejsza, ale jeśli złoty się do końca roku umocni, jak zakładają to analitycy, wartość spółek z naszego rynku może się okazać większa.
– Nasza giełda rozwija się zdecydowanie najprężniej w całym regionie. Wydaje się, że również w tym roku pod względem wartości IPO polski rynek będzie należał do ścisłej europejskiej czołówki – komentuje Jarosław Lis, zarządzający Union Investment TFI. Wejście na warszawską giełdę dużych spółek ma również wymierny efekt w postaci większego zainteresowania Polską ze strony zagranicznych inwestorów.