Informacji o dodatkowych zwolnieniach w następnych dwóch latach, nie chce komentować rzecznik PZU Michał Witkowski. – Nie udzielamy żadnych informacji ponad te przekazane w środę w oficjalnym komunikacie – powiedział w rozmowie z nami. W środę zarządy spółek ogłosiły zamiar przeprowadzenia takich zwolnień. Dziennikarzom ujawniono, że w tym roku zagrożonych jest ponad 5 tysięcy pracowników ubezpieczyciela.

Wypowiedzenia ma otrzymać 2,3 tysiąca osób, pozostałym mają być wręczone umowy zmieniające warunki zatrudnienia, na przykład na pracę w innym mieście. Jeżeli ich nie przyjmą, stracą posadę. Związkowcy z „Solidarności” zorganizowali w czwartek dwie pikiety: przed resortem skarbu i Sejmem. Skandowali wypisane na transparentach hasła: „Chcemy menedżera, a nie wizjonera”, „Nie chcemy Klesyka (prezes PZU – red.), bo klient nam umyka”.

Protestujący rozdawali też ulotki, w których piszą, że zwolnienie co trzeciego pracownika przyczyni się do spadku udziału PZU w rynku ubezpieczeniowym. Żądają wstrzymania marginalizacji sieci obsługi i sprzedaży. Chcą również, by resort skarbu „zweryfikował zasadność wdrażanych przez zarząd spółki planów restrukturyzacyjnych”.

Petycję z żądaniem wstrzymania zwolnień grupowych, skierowaną do ministra skarbu Aleksandra Grada, przekazali na ręce wiceministra Zdzisława Gawlika. W odpowiedzi wiceminister zaprosił związki działające w grupie PZU na spotkanie w najbliższym dogodnym terminie. Podobną petycję skierowaną do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego protestujący złożyli w biurze podawczym Sejmu. Z kolei resort skarbu nadal chce, żeby debiut PZU nastąpił jeszcze w tym półroczu.

– Pierwsza połowa roku to najlepszy termin na przeprowadzenie oferty publicznej PZU – powiedział minister skarbu Aleksander Grad w rozmowie z Polsat News. Dodał, że ministerstwo, spółka i doradcy pracują, żeby zrealizować projekt w tym terminie. Na parkiet ma trafić 20 proc. akcji polskiego ubezpieczyciela.