W piątek Narodowy Bank Polski sprzedał bankom komercyjnym bony pieniężne o wartości 69 mld zł. Popyt banków był nawet większy – chciały kupić bony za 73,3 mld zł. Za pomocą swoich bonów NBP pozwala lokować bankom nadwyżki płynności. Czy wyniki piątkowej aukcji w NBP oznaczają, że bankowcy mają kilkadziesiąt miliardów wolnej gotówki, którą mogliby przeznaczyć na zwiększenie akcji kredytowej?
[srodtytul]Nie wszyscy mają nadmiar[/srodtytul]
Przedstawiciele sektora bankowego mówią, że sprawa jest bardziej skomplikowana. – Tak zwana nadpłynność jest skoncentrowana w kilku dużych bankach. Tymczasem jest duża grupa instytucji, które nadwyżek gotówki nie mają – mówi nam zarządzający płynnością w jednym z większych banków.
Dodaje, że dużym bankom trudno „przepompować” wolne środki do spółek, które ich potrzebują, ze względu na nieduże limity kredytowe (ograniczają one ryzyko związane z lokowaniem gotówki na rynku międzybankowym). Limity były ograniczane przez banki po wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r.
Wzrost nadpłynności, z jakim mieliśmy do czynienia od połowy ubiegłego roku (wcześniej skala wartość bonów NBP nie przekraczała zwykle 20 mld zł), to m.in. efekt skutecznych zabiegów banków o depozyty klientów. Specjaliści wskazują jednak, że w bankach przeważają wkłady o najwyżej kilkumiesięcznym terminie zapadalności, dlatego dzisiejsza nadpłynność szybko może zniknąć.