Na koniec stycznia było to 10,6 mld zł, co daje drugą pozycję na rynku.
– Nieco ponad 1 mld zł z planowanej zwyżki to saldo wpłat i wypłat. Reszta ma być efektem wzrostu indeksów rynkowych – mówi Krzysztof Samotij, prezes BZ WBK AIB TFI. Z kolei ok. 400 mln zł z planowanego ok. 1 mld zł sprzedaży ma być zebrane do funduszu zamkniętego inwestującego w nieruchomości, który zdaniem zarządu jest dziś atrakcyjną propozycją.
To oznacza, że planowana tegoroczna średnia miesięczna sprzedaż netto funduszy otwartych wynosi ok. 50 mln zł. W ostatnich miesiącach towarzystwo notowało zazwyczaj saldo zakupów i umorzeń jednostek oscylujące wokół zera lub ujemne. Dla porównania, Pioneer Pekao TF I, największy gracz, notował przewagę wpłat nad wypłatami rzędu kilkudziesięciu milionów, a nawet blisko 300 mln zł.
Pieniądze płynęły jednak głównie do funduszy dłużnych. – My jesteśmy konkurencyjni głównie w obszarze funduszy akcji. Znamy się na rynkach akcji. Poza tym ten biznes generuje wyższe przychody – mówi Krzysztof Grzegorek, prezes BZ WBK Asset Management. – Liczymy, że w tym roku klienci będą wracać do agresywnych produktów. Jesteśmy na to przygotowani, przeprowadziliśmy szkolenia w oddziałach Banku Zachodniego WBK, planujemy kampanię w mediach – dodaje Krzysztof Samotij.
Zdaniem zarządzających z BZ WBK AM warto dzisiaj mieć akcje, bo ich wyceny – mimo zeszłorocznych zwyżek – nadal są bardzo atrakcyjne. – Obecnie więcej ciekawych spółek widzimy jednak poza Polską, w krajach naszego regionu – mówi Szymon Borawski-Reks.