Zarobić będzie można na wielu rynkach

Doświadczony ekspert od zarządzania aktywami mówi o swoich przewidywaniach co do rozwoju sytuacji na rynkach. Wciąż za atrakcyjne uważa surowce, których ceny ma windować rosnący popyt. Obligacje korporacyjne też, jego zdaniem, nie wyczerpały jeszcze swojego potencjału. Na rynkach akcji spodziewa się trendu bocznego. W skali tego roku najwięcej mają dać zarobić walory z rynków rozwijających się.

Publikacja: 11.03.2010 03:07

William de Vijlder, główny zarządzający Fortis Investments

William de Vijlder, główny zarządzający Fortis Investments

Foto: parkiet.com

[b]Czy nadal warto inwestować w surowce? Czy potencjał wzrostu ich cen jeszcze się nie wyczerpał?[/b]

Warto, gdyż popyt znacznie przewyższa podaż. W ciągu ostatnich kilku lat zainwestowano niewystarczające środki w infrastrukturę pod budowę nowych kopalni. Przy tym popyt na surowce nie zmienia się w stały sposób, tylko porusza się w pewnych cyklach.

W momencie, kiedy gospodarka zwolniła, zapotrzebowanie obniżyło się, by następnie, gdy sytuacja w gospodarkach zaczęła się poprawiać, zacząć rosnąć o wiele szybciej. Oczekuję dalszego wzrostu popytu zarówno w krajach rozwijających się, w których gospodarki rosną bardzo szybko, jak i w krajach dojrzałych, które wracają na ścieżkę wzrostu.

[b]Jaki przewiduje pan scenariusz rozwoju sytuacji na giełdach? Czeka nas odwrót od szczytów czy kontynuacja ruchu w górę?[/b]

Najbardziej prawdopodobne jest ukształtowanie się trendu bocznego. Zakładam, że 2010 r. rynki akcji zakończą na plusie, ale nie większym niż 10 proc. Zaskoczyło mnie jednak to, że już na początku roku inwestorzy zaczęli wątpić w siłę wzrostu i nabrali dużych obaw o to, co się będzie działo w Chinach, gdzie rząd i bank centralny zaczęły zacieśniać politykę monetarną. Inwestorzy bardzo wystraszyli się też problemów Grecji. Takiej skali reakcji na różne wydarzenia oczekiwałem raczej w drugiej połowie roku.

Pesymiści mogą twierdzić, że tak naprawdę teraz wracamy znowu do bessy. Jednak jesteśmy po prostu w bardziej dojrzałej fazie cyklu koniunkturalnego. Oczekuję powrotu apetytu na ryzyko, bo dane płynące ze Stanów Zjednoczonych są zachęcające i wskazują na spokojne tempo wzrostu gospodarczego. Nie ma czynników, które by obecnie bardzo negatywnie wpływały na rynek. Obawy mogą budzić jedynie dane z rynku pracy. Jednak z drugiej strony można liczyć na pozytywne doniesienia ze spółek przy publikacji danych finansowych za I kwartał. Tu jestem optymistą.

[b]Jakie ma pan oczekiwania co do zwyżek indeksów giełdowych na rynkach wschodzących w tym roku?[/b]

Jeżeli do 10 proc. prawdopodobnie będzie można zarobić w państwach dojrzałych, to w krajach rozwijających się będzie to bliżej 15 proc.

[b]Czy nadal warto inwestować w obligacje korporacyjne? Czy premia za ryzyko nie jest już zbyt mała?[/b]

To ciągle bardzo atrakcyjna klasa aktywów. Wraz z wchodzeniem gospodarek na ścieżkę powolnego wzrostu spada odsetek bankructw, a zatem ryzyko związane z inwestowaniem w takie papiery jest mniejsze. Obecnie premie za ryzyko są wciąż zadowalające – marże, które można uzyskać na obligacjach korporacyjnych, w porównaniu na przykład ze skarbowymi są wciąż duże. Choć oczywiście już nie na tak wysokie jak w 2009 r., kiedy obligacje korporacyjne były bardzo tanie, bo spółki bardzo potrzebowały finansowania i płaciły wysokie odsetki.

Przy dłuższym horyzoncie inwestycyjnym, dwu–trzyletnim, obligacje korporacyjne są jeszcze bardziej interesującą klasą aktywów. Biorąc pod uwagę, że w pewnym momencie cykl gospodarczy doprowadzi do szybszego wzrostu, a polityka monetarna będzie zaostrzana, również możemy oczekiwać zawężenia się marż kredytowych. A na zwężających się spreadach też można dobrze zarabiać, obracając obligacjami.

[b]Czy Europa Zachodnia zostanie w tyle za resztą świata, jeżeli chodzi o wzrost gospodarczy?[/b]

Europa już się spóźniła z wyjściem z recesji. Będzie nadal pozostawała w tyle. Głównie dlatego, że stosowane w niej wsparcie fiskalne i monetarne były dość ograniczone. Dotychczas strefie euro w kreowaniu wzrostu gospodarczego przeszkadzało też mocne euro. Obserwowane od kilku miesięcy jego osłabianie się powinno tu zadziałać na korzyść Europy.

Z kolei hamulcem może być też długie dochodzenie do stabilizacji na rynku pracy, bo w Europie w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych nie wystąpiły gwałtowne reakcje w tym obszarze. Nie zapominajmy też o problemach krajów PIIGS – gwałtowna redukcja deficytu budżetowego nie pozostanie bez echa dla spowolnienia wzrostu gospodarczego. Oczywiście USA też mają swoje problemy z deficytem budżetowym, który w końcu będą musiały zmniejszyć. Ale skala kłopotów jest dużo mniejsza.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy