NBP ściąga od banków co tydzień ponad 70 mld zł, których nie chcą przeznaczyć na pożyczki międzybankowe czy kredyty. – Płynność jest asymetryczna. To oznacza, że jest kilka instytucji, które nie mają z nią problemu, ale o dużej części nie można tego powiedzieć – tłumaczy Paweł Sadalski, dyrektor Departamentu Skarbu w Nordea Bank Polska. – Do tego dochodzą niższe limity, jakie banki mają ustalone na pożyczki dla innych instytucji. Nie wróciły one do poziomu sprzed dwóch lat, kiedy ustalano je na podstawie wyników sektora, wielkości kapitałów i ogólnego optymizmu – dodaje.
[srodtytul]Pożyczki tylko na krótko[/srodtytul]
Rynek międzybankowy nie odbudował się po spowolnieniu gospodarczym. – Przed kryzysem nie było problemu z dostępem do krótko- i średnioterminowego finansowania. Limity na pożyczki do miesiąca były bardzo duże. Dziś ponownie najkrótsze finansowanie jest dostępne, natomiast transakcji powyżej miesiąca się nie zawiera – wyjaśnia Mirosław Winiarczyk, dyrektor Departamentu Skarbu w Raiffeisen Bank Polska. Dodaje, że rynek międzybankowy przestał już być podstawowym źródłem finansowania. Banki korzystają przede wszystkim z depozytów klientów oraz pożyczek od spółek matek.
[srodtytul]Jak ustalić WIBOR?[/srodtytul]
Transakcje na rynku mają nie tylko wesprzeć banki w zarządzaniu płynnością, ale także ustalić poziom WIBOR, który jest wyliczany każdego dnia. Jest to stopa procentowa, po jakiej banki udzielają sobie pożyczek. WIBOR jednomiesięczny odzwierciedla cenę finansowania na miesiąc. Natomiast stawki WIBOR na dłuższe terminy nie oddają faktycznego kosztu pieniądza, ponieważ takie transakcje zdarzają się sporadycznie. – WIBOR nie pokazuje więc kosztu pozyskiwania środków.