Polskie akcje są relatywnie drogie

pytania do... Constantina Vayenasa, szefa działu badań rynków wschodzących UBS Wealth Management

Publikacja: 27.03.2010 09:04

Polskie akcje są relatywnie drogie

Foto: Fotorzepa

[b]Kryzys spowodował, że wielu inwestorów preferuje obligacje, uważając je za bezpieczną inwestycję. Czy słusznie? [/b]

Myślimy, że duża część z nich nie zdaje sobie jeszcze sprawy z ryzyka. Zwłaszcza jeżeli chodzi o lokowanie pieniędzy w amerykańskie czy niemieckie papiery. Ewentualne pojawienie się straty w portfelu może być zaskoczeniem. Dlatego warto przypominać, że obligacje są obecnie bardzo drogie, a potencjał do strat jest duży. Trzeba być bardzo ostrożnym...

[b]Jak straty z obligacji wpłynąć mogą na biznes zarządzania portfelami?[/b]

Najważniejsze, aby być „przed rynkiem” – sprzedawać, kiedy nikt jeszcze tego nie robi. Nie radzimy jednak pozbywania się wszystkich papierów dłużnych. Oferują one bowiem stabilność i zróżnicowanie. Poza tym obligacje korporacyjne – z uwagi na nerwowe nastroje na rynkach – są wciąż relatywnie tanie w porównaniu z innymi papierami. Zapewniają premię za ryzyko. Doradzamy więc wybór takich obligacji, które są bezpieczne i dają duże stopy zwrotu.

[b]Czy polskie obligacje również są przewartościowane?[/b]

Należy rozróżniać kraje i regiony z uwagi na różne fundamenty gospodarek. Zauważmy, że Polska pożycza po podobnym koszcie jak Grecja – mimo że znajduje się w lepszej sytuacji. To podpowiada nam, że w przyszłości oczekiwana premia za ryzyko związane z zakupem polskich papierów powinna spadać.

[b]Jak szybko?[/b]

Raczej stopniowo. Ale pamiętajmy, że rynki mogą reagować gwałtownie. Poza tym Polska ma największą premię za ryzyko w regionie. Dodatkowo dla inwestorów atrakcyjność tych papierów jest wtedy większa, gdy oczekują, że w przyszłości mogą być spłaceni w euro. Jeżeli koszty pożyczania spadną, powinno to pomóc złotemu. Najważniejszą sprawą jest wyjaśnienie, dlaczego Polska musi płacić tak dużą premię za ryzyko. Rynki potrzebują dowodu poprawy. Najważniejszy będzie poziom inflacji porównywany z innymi krajami. Jeżeli rynki zobaczą, że inflacja regularnie spada, koszt pożyczania na rynku będzie spadać.

[b]Czy kłopoty Grecji mogą zagrozić strefie euro jako całości? Czy euro w ogóle przetrwa?[/b]

Im dalej jest pan od Europy, tym mniej inwestorzy rozumieją, na czym polega ta strefa euro, kto za nią odpowiada. Usłyszeć od nich można: nie jestem pewny co do siły dolara w przyszłości, ale wolę przy nim zostać, bo przynajmniej rozumiem, o co chodzi. Dlatego też dolar zyskuje w krótkim terminie, kiedy strefa euro boryka się z problemami. Sądzę jednak, że z kryzysu wyjdzie ona mocniejsza. Z każdego kryzysu można przecież wyciągnąć wnioski. Wydaje się, że tym razem będzie to większe przywiązanie do reguł limitujących poziom deficytu i zadłużenia. Zawirowanie może więc zakończyć się silniejszym euro.

[b]Kraje UE jeszcze nie zaczęły przecież obniżać deficytów...[/b]

Historia gospodarcza Europy pokazuje, że rządy prywatyzują i liberalizują gospodarkę, kiedy są do tego zmuszone. W Grecji udział państwa w gospodarce jest duży, a regulacje dotyczące zatrudnienia mało elastyczne. Taka polityka była prosta, kiedy starczało pieniędzy. Teraz przyszedł czas na zmiany.Oczywiście, ludzie boją się przyszłości, co wpływa negatywnie na rynki. Ale nie zapominajmy, że strefa euro to duża siła ekonomiczna.

[b]Jak UBS ocenia rynek akcji dwa lata od wybuchu kryzysu?[/b]

Jest oczywiste, że tak dużo osób w czasie kryzysu wycofało środki z rynku i dysponuje sporą gotówką w portfelu – tak, że prędzej czy później ta gotówka trafi na rynek akcji. Dodatkowo kondycja gospodarek się poprawia, co powinno być również korzystne dla notowań spółek. Doradzamy więc stopniowe zwiększenie zaangażowania.Patrząc globalnie, warto chyba inwestować w aktywa europejskie. Ameryka pierwsza weszła z kryzys i pierwsza z niego wychodzi, co znalazło już odzwierciedlenie w cenach tamtejszych akcji. Europa pozostaje z tyłu, co pozwala dokonywać zakupów po niższej cenie. Interesującą perspektywę mają rynki wschodzące, z szybszym wzrostem PKB. Tyle tylko, że Polska skorzystała już z braku recesji. Polskie akcje są relatywnie drogie, porównując relację ceny do zysku z innymi rynkami. Rosja pod tym względem wydaje się najtańsza. Takie wyceny są uzasadnione stanem gospodarki.

[b]Jakie sektory powinny zyskiwać na poprawie koniunktury?[/b]

Kryzys pokazał, że firmy oszczędzały najwięcej na IT. Dlatego też komputery i systemy stają się przestarzałe. Jak ogólna sytuacja gospodarcza będzie się poprawiać, sektor informatyczny skorzysta z takiej sytuacji. Innym sektorem, który powinien zyskiwać, są spółki energetyczne – duży wzrost cen prądu w ostatnim czasie nie przełożył się bowiem na ich wyceny.

[b]Przed kryzysem Polacy masowo zadłużali się we franku szwajcarskim. Co zatem może się dziać z frankiem?[/b]

Zarabianie w jednej walucie i spłacanie kredytu w innej nie jest zbyt bezpieczne. Nie ma wątpliwości, że frank ma potencjał wzrostowy. Tendencja aprecjacyjna ma długą historię. W 1850 r. za jednego dolara płacono 5–6 franków. Dziś to relacja niemal 1: 1. To pokazuje, że przez wiele lat inflacja w Szwajcarii była niższa niż w Stanach. Szwajcaria ma też nadwyżkę w obrotach bieżących, co oznacza, że Szwajcarzy oszczędzają więcej, niż wydają. Tym samym pieniądze wracają do gospodarki i wzmacniają walutę. Ważne także, że szwajcarska polityka fiskalna jest konserwatywna. W 2009 r. – jednym z najgorszych dla gospodarek – nadwyżka finansów publicznych sięgnęła 0,3 proc. To pomaga również we wzmacnianiu waluty. Poza tym polityka fiskalna nie jest wyznaczana przez rząd, ale przez społeczeństwo w referendum. To daje pewien poziom ochrony przed nagłymi zmianami.Nie założyłbym się zatem, że frank straci.

[b]Kryzys wywołał reakcję regulatorów. W wielu krajach doszło albo dojdzie do zmiany prawa dotyczącego instytucji finansowych. Jak pana zdaniem wpłynie to na rynek?[/b]

Regulacje dotyczące rynku finansowego działają niczym wahadło. I teraz, po okresie dość dużej liberalizacji, normy się zaostrzają. Najważniejszą zmianą jest to, że banki muszą utrzymywać większe fundusze własne. Oznacza to ograniczenie akcji pożyczkowej i podrożenie niektórych produktów. Spodziewać się należy większej liczby wytycznych dotyczących typów produktów, sposobu sprzedaży, wypłaty odsetek. Wiele krajów reguluje też ściślej produkty walutowe.Taka reakcja nadzorców nie powinna dziwić. Podobnie działo się w przeszłości. Dopiero przyszłość pokaże, czy zmiany były na dobre czy na złe.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy