Prospekt odpowie też na pytanie, czy osoby, które będą chciały kupić więcej niż 30 akcji PZU, będą w stanie coś zrobić. W przeszłości np. dużo większe zlecenia przesuwano do transzy kwalifikowanej (czyli osobę prywatną traktowano jak instytucję finansową). Czasami też limit nie był bezwzględnie obowiązujący: stanowił gwarancję, że taką liczbę akcji inwestor otrzyma. A zapisy ponad limit były redukowane na powszechnie znanych zasadach.
Pewne jest jednak, że trudniej niż dotychczas będzie obejść ograniczenia. Nie pomoże już składanie kilku zapisów w różnych domach maklerskich, co dawało szansę na większy przydział, jeżeli oferujący nie zauważyli na listach powtarzającego się nazwiska. GPW kończy bowiem testy specjalnego programu, dzięki któremu proces zapisywania się na akcje będzie monitorowany na bieżąco. Brokerzy będą bowiem na bieżąco, a nie po ostatnim dniu przyjmowania zapisów, przekazywać giełdzie i oferującym informacje o wszystkich chętnych na akcje. Na podstawie numerów PESEL zlecenia od tych samych osób łatwo będzie wyłapać.
– To ułatwi ocenę popytu ze strony inwestorów i pozwoli ewentualnie odpowiednio wcześniej zmienić wielkość transz. Skarb Państwa i oferujący uzyskają także unikatową możliwość podziału inwestorów według czasu złożenia zlecenia – mówi jeden z brokerów. Część osób może zdecydować się na inwestowanie w PZU nie tylko bezpośrednio, ale i za pośrednictwem firm zarządzających aktywami czy funduszy inwestycyjnych. Minister Aleksander Grad mówił zresztą, że liczy na udział TFI w ofercie.
Z rozmów z przedstawicielami towarzystw wynika jednak, że nie szykują oni specjalnych produktów ani zachęt dla klientów zainteresowanych ubezpieczycielem. – Zakup akcji PZU to jedynie element strategii zarządzania, taki jak każdy inny. Promujemy generalnie naszą jakość zarządzania, a nie pojedyncze decyzje – komentuje członek zarządu jednego z dużych TFI.
[srodtytul]Skąd ogromna rzesza inwestorów[/srodtytul]
Skarb Państwa deklarował wcześniej, że w przypadku oferty PZU liczy na odzew 200–250 tys. inwestorów indywidualnych. Na tej podstawie wyliczany jest w dyskusjach oferujących limit akcji, które można będzie kupić. Ostatnio tak duże zainteresowanie giełdą pojawiło się tylko przy prywatyzacji PKO BP w 2004 roku. Złożono wtedy 206,3 tys. zapisów. Duża ich część to wynik tzw. lokat prywatyzacyjnych założonych przez klientów banku. W przypadku PZU również możliwe są rozwiązania, które zachęcą do zakupu akcji klientów towarzystwa.