W pierwszym kwartale pięć ogólnopolskich firm windykacyjnych dostało do odzyskania niespłacane długi o nominalnej wartości 2,8 mld zł. Każda mogła się pochwalić kilkudziesięcioprocentowym wzrostem biznesu. Wrocławskiemu Krukowi udało się nawet podwoić wartość przyjętych wierzytelności w porównaniu z podobnym okresem ubiegłego roku.
[srodtytul]Banki chcą uniknąć rezerw[/srodtytul]
Z tych 2,8 mld zł ponad 2,3 mld zł to zlecenia. Tylko trzy firmy same kupiły w minionym półroczu wierzytelności, które nie są regularnie spłacane. Największy pakiet, wart nominalnie 342,5 mln zł, nabył giełdowy Best.
Ponad połowa należności, która trafiła do czołówki branży, to zobowiązania klientów indywidualnych. – Od kilku miesięcy rośnie liczba zleceń, m.in. od banków, dotyczących monitorowania należności, które nie są spłacane na czas. Opóźnienia w ich spłacie wynoszą od pięciu do 90 dni – mówi Jarosław Długi, dyrektor sprzedaży Transcom CMS Poland. – Banki chcą jak najszybciej zapobiec temu, że kredyt przestanie być spłacany.
Piotr Rabiega, prezes Europejskiej Grupy Finansowej i wspólnik Kancelarii Prawnej Lexus, przypomina, że bankom zależy na uniknięciu tworzenia dodatkowych rezerw na kredyty, które obniżają zyski. Jego zdaniem zleceń na monitoring będzie przybywać przez kolejne kilka, a być może nawet kilkanaście miesięcy. – Do momentu unormowania sytuacji na rynku pracy – uważa Piotr Rabiega.