Sąd uznał, że klient nie musi dotrzymywać umów, jeśli został wprowadzony w błąd. W uzasadnieniu pojawiło się stwierdzenie, że osoba ta nie była świadoma ryzyka i sensu instrumentu, który nabyła od banku. Jak napisał „Puls Biznesu”, bank zapowiedział już odwołanie od decyzji.

Zdaniem ekspertów wyrok nie będzie miał wpływu na wyniki spraw wytaczanych przez firmy. – W tym przypadku podstawą wyroku było stwierdzenie, że klient został wprowadzony w błąd. O ile w odniesieniu do osoby fizycznej czy niewielkiej firmy można twierdzić, że nie znają one ryzyka związanego z instrumentami pochodnymi (w związku z mniejszą wiedzą na temat finansów), o tyle taki sam argument wysunięty przez dużą firmę wydawałby się już mało realny – wyjaśnia Konrad Konarski z Baker & McKenzie.

Podobnego zdania jest Jerzy Bańka, dyrektor ds. legislacyjno-prawnych Związku Banków Polskich. – Każda ze spraw opcyjnych jest inna, więc musi być rozpatrywana odrębnie. Nie bez znaczenia jest też fakt, że wspomniany wyrok zapadł w sprawie z powództwa osoby fizycznej, a takich spraw nie można porównywać z tymi dotyczącymi firm – mówi. – W odniesieniu do przedsiębiorstwa uzasadnienie, że nie znało ono ryzyka związanego z instrumentem pochodnym, w ogóle nie mogłoby zostać wzięte pod uwagę – dodaje.

Problem opcji wybuchł jesienią 2008 r., gdy złoty mocno się osłabił. KNF szacowała wówczas, że ujemna wycena instrumentów zawartych przez polskie firmy sięgała 15 mld zł.