[b]Ostatnie zwyżki na giełdach to oznaka powrotu do trendu wzrostowego, czy jedynie korekta w rozpoczętej już bessie?[/b]
Krótkoterminowo jesteśmy w bessie. Spadki powinny potrwać przynajmniej przez kilka najbliższych tygodni. Dotychczasowa korekta trwa zbyt krótko i jest zbyt płytka. Spodziewam się co najmniej 20-proc. obniżenia głównych indeksów, licząc od ostatnich szczytów.
[b]Co ma stać za tymi spadkami?[/b]
Przede wszystkim zawiedzione nadzieje na wzrost największych gospodarek światowych. Inwestorzy w końcu sobie uświadomią, że można liczyć najwyżej na stagnację. Brakuje czynników, które mogłyby napędzać wzrost. Główną bolączką dziś i na najbliższe kilka miesięcy, a może nawet lata, jest perspektywa obniżenia konsumpcji wewnętrznej. Społeczeństwa będą musiały dużo oszczędzać, bo są zadłużone ponad miarę – zarówno na poziomie rządów, jak i gospodarstw domowych. Problemem jest także coraz szybsze starzenie się społeczeństw. Starsze pokolenia konsumują mniej agresywnie.
[b]Rozumiem, że ze względu na konieczność oszczędzania na wzrost PKB dzięki większym inwestycjom też nie ma co liczyć. A co z popytem zewnętrznym?[/b]