[b]Dlaczego na naszą giełdę nie podziałał dobry odczyt sierpniowego PMI, a dopiero lepszy poziom amerykańskiego ISM?[/b]
Inwestorzy w Polsce nie przywiązują zbyt dużej wagi do tego wskaźnika. Być może ma on jeszcze zbyt krótką historię, aby stać się tak ważnym, jak chociażby w USA. Na koniunkturę na naszym rynku wpływają przede wszystkim notowania na giełdach światowych i poziom akceptacji ryzyka. Nie mamy powodów do narzekań, gdyż w ostatnich miesiącach nasz rynek zachowuje się dużo lepiej niż rynki dojrzałe. Trend boczny, z którym mamy do czynienia od kilku kwartałów, również pozwala na osiąganie bardzo konkurencyjnych stóp zwrotu.
[b]Czy krajowe dane gospodarcze w ogóle warto obserwować, skoro i tak inwestorzy są wpatrzeni w przebieg wydarzeń na rynkach zagranicznych?[/b]
Trzeba obserwować dane napływające z polskiej gospodarki. Pozwalają one na ocenę sytuacji gospodarczej, ale przede wszystkim na odpowiedni wybór sektorów. Dzięki szczegółowym danym o sprzedaży detalicznej czy produkcji przemysłowej z lekkim wyprzedzeniem jesteśmy w stanie wybrać branże i spółki, których wyniki będą lepsze lub gorsze w stosunku rocznym. Ponadto punkty zwrotne w odczytach PMI mogą wyprzedzać zachowanie rynków akcji. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia na przełomie lat 2008 i 2009, kiedy wskaźniki PMI na świecie, w tym również w Polsce, zaczęły rosnąć kilka miesięcy przed rynkami akcji.
[b]Spółki giełdowe opublikowały wyniki za II kwartał. W wielu wypadkach nie przynoszą one znaczącego postępu w porównaniu z II kwartałem 2009 r. Dlaczego ożywienie gospodarcze nie przekłada się na wzrost zysków?[/b]