Brokerem, któremu udało się zarobić najwięcej przez pierwsze sześć miesięcy roku, okazał się Dom Maklerski PKO BP. Jego zysk brutto sięgnął w tym czasie 43,9 mln zł. W samym II kwartale instytucja ta zarobiła 25,3 mln zł.
– Poza utrzymaniem dochodów z głównych linii biznesowych pomogło nam ożywienie rynku pierwotnego i prowizje z obsługi dużych transakcji na rynku pierwotnym – Tauronu i PZU – mówi Błażej Borzym, dyrektor zarządzający domu maklerskiego. – Wynik ten będzie jednak trudno powtórzyć w II połowie roku – dodaje.
[srodtytul]Większe obroty[/srodtytul]
Debiut ubezpieczyciela i koncernu energetycznego pomógł całej branży. W sumie domy maklerskie, które podały nam wyniki, zarobiły w I półroczu o 28 proc. więcej niż przed rokiem. Były to oferty Skarbu Państwa, więc zapisy na akcje przyjmowane były we wszystkich biurach. O ile jednak DM PKO BP był oferującym (przyjmował zatem wpłaty od instytucji) i zarabiał dodatkowo na prowizji płaconej przez spółkę, inni brokerzy liczyć mogli tylko na większą aktywność klientów detalicznych. Nie zawsze jednak skutkowała ona wyższymi wynikami.
– Efekt IPO PZU przekłada się w dłuższym okresie na aktywność klientów i liczbę prowadzonych rachunków. Sam okres oferty, ze względu na promocyjne stawki, nie wpłynął bardzo znacząco na wynik – uważa Jan Trybuchowski, szef Biura Maklerskiego BGŻ. Maklerzy liczą, że nowo pozyskani inwestorzy (w II kwartale liczba prowadzonych rachunków wzrosła o 232 tys.) pozostaną klientami na dłużej.