Wyniki jej ankiety wskazują, że w końcu tego roku euro będzie kosztować 3,9 złotego. Kolejne kwartały również mają stać pod znakiem aprecjacji naszej waluty wobec europejskiego pieniądza. Na koniec 2011 r.

spodziewany jest kurs 3,68 złotego za euro (taka jest średnia prognoz).W dłuższej perspektywie największymi optymistami są obecnie ekonomiści niemieckiego banku LBBW. Spodziewają się oni, że za rok kurs euro spadnie do 3,5 zł. Taki poziom złoty powinien, w ich opinii, osiągnąć już w połowie przyszłego roku. Na drugim biegunie są analitycy banku inwestycyjnego Scotia Capital. Ich zdaniem w końcu września 2011 r. europejska waluta będzie kosztować 4,12 złotego, a w w grudniu przyszłego roku kurs wyniesie 4,1 zł.

Co przemawia za umocnieniem naszej waluty? Przede wszystkim perspektywy wzrostu gospodarczego, którego tempo będzie wyższe niż krajów rozwiniętych. Przy niskiej inflacji wyższy wzrost PKB musi się wiązać z aprecjacją waluty.

Dobre perspektywy wzrostu skłaniają zagranicznych inwestorów do lokowania kapitału. Dotyczy to długoterminowych inwestorów bezpośrednich, którzy decydują się na lokowanie u nas zakładów produkcyjnych czy centrów logistycznych albo kupowanie prywatyzowanych przedsiębiorstw. Relatywnie wysoki wzrost PKB to również zachęta dla kapitału portfelowego – do kupowania akcji krajowych spółek.

Ekonomiści wskazują jednak, że nie brakuje czynników ryzyka dla złotego. Głównym jest sytuacja finansów publicznych. Wprawdzie zapowiadane przez rząd na przyszły rok potrzeby pożyczkowe są wyraźnie niższe niż tegoroczne, jednak w warunkach podwyższonej niepewności w skali globalnej złoty może ucierpieć na fali ucieczki kapitału z bardziej ryzykownych rynków (a do takich jest wciąż zaliczany nasz kraj).