Analizę operatorów giełd w dużych bankach inwestycyjnych powierza się osobom zajmującym się tzw. specialised finance, czyli finansami specjalistycznymi. Okazuje się bowiem, że giełdy i firmy inwestycyjne (fundusze, domy maklerskie) nie zawsze poddają się tym samym prawidłowościom, co banki, bo rynek kapitałowy reaguje na nadchodzące problemy gospodarki bardziej niż sektor realny. Paradoksalnie zarówno dla giełd, jak i brokerów okres najgorszego załamania nie musi być najgorszy pod względem przychodów (inwestorzy sprzedają masowo akcje, co pozwala uzyskiwać spore wpływy z prowizji). Wyzwaniem jest późniejsza aktywizacja rynku.
[srodtytul]Podział zysku najważniejszy[/srodtytul]
– Sektor pośrednictwa finansowego w dużo większym stopniu narażony jest na zmienne nastroje klientów – przyznają analitycy. Dlatego też duża część z nich uważa, że głównym motywem dla zakupu akcji giełd są dywidendy. Trudno bowiem przewidzieć, przy niewielkiej dywersyfikacji przychodów, jak będzie się kształtować kurs akcji operatorów. Największe notowane spółki zarządzające giełdami zdają sobie z tego sprawę.
W tym roku NYSE Euronext przeznaczyła na wypłaty dla akcjonariuszy 51,3 proc. swego ubiegłorocznego zysku, co daje stopę dywidendy na poziomie 4,13 proc. Deutsche Boerse podzieliła się 56 proc. zysku za 2009 r. Stopa dywidendy wyniosła 4,36 proc. Dla London Stock Exchange podobny wskaźnik sięgnął niespełna 4 proc.
[srodtytul]Walki akcjonariuszy[/srodtytul]