Catalyst, rynek papierów dłużnych, zyskuje popularność. Wśród emitentów – o czym świadczą kolejne debiuty, i wśród inwestorów. W przypadku tych ostatnich jego atutem jest rosnąca różnorodność. Wystarował 30 września 2009 r., na koniec 2009 r. były na nim notowane instrumenty dłużne 13 emitentów. W 2010 r. liczba emitentów zwiększyła się o 37, a w tym o ponad 50. W notowaniach są obligacje zarówno wielkich metropolii, jak i małych gmin, banków czy przedsiębiorstw. Kapitalizacja przekroczyła już 500 mld zł, a pomijając papiery skarbowe – wynosi blisko 40 mld zł.
Na atrakcyjność rynku wpływ ma wiele czynników. Jednym z nich jest jego architektura. W skład Catalyst wchodzą obecnie cztery platformy obrotu. Dwie prowadzone są bezpośrednio przez warszawską giełdę – w formule rynku regulowanego i ASO (alternatywnego systemu obrotu). Na tych platformach jednostką transakcyjną jest jedna obligacja. Na dwóch pozostałych – prowadzonych przez BondSpot, spółkę zależną GPW – transakcje muszą mieć wartość co najmniej 100 tys. zł – bo są to platformy przeznaczone do obrotu hurtowego.
Inwestorzy mają w czym wybierać – tym bardziej że na rynku notowane są papiery zarówno o różnym rodzaju oprocentowania, zabezpieczenia czy też „czasie życia".
Zyski
Inwestorzy coraz częściej traktują rynek obligacji jako alternatywę dla rynku akcji czy instrumentów pochodnych. Ale w każdym przypadku interesuje ich to samo: płynność, czyli możliwość nabycia bądź sprzedaży instrumentu w dowolnym momencie (chyba że kupują papiery dłużne z zamiarem ich trzymania do wykupu, co jest bardzo częstą strategią) i zysk. Czasy są niepewne, słowo kryzys jest odmieniane przez wszystkie przypadki, rynkami finansowymi wstrząsają co jakiś czas spektakularne wydarzenia. Jednym słowem: ryzyko związane z inwestowaniem jest wyższe niż w czasach dobrej lub przynajmniej bardziej stabilnej, „spokojnej" koniunktury. A mechanizm jest prosty – im wyższe ryzyko, tym większe spodziewane zyski. Co w tej materii mają do zaoferowania emitenci z Catalyst?
W przypadku strategii „kup i trzymaj" (tu oczywiście trzymaj do wykupu), dość naturalnej i typowej w przypadku instrumentów dłużnych, kluczowe jest oprocentowanie oferowane przez emitenta. Czyli płacone przez niego – kwartalnie, półrocznie lub rocznie – odsetki (kupon).