Komitet Obywatelski Bezpieczeństwa Emerytalnego zorganizował wczoraj kolejną konferencję poświęconą tym razem tematowi „OFE a finanse publiczne".
Winna też obniżka PIT
– Za przyrost długu nie można obarczyć tylko OFE. Kluczowym miernikiem tego przyrostu jest nierównowaga między całością dochodów i wydatków finansów publicznych – mówił dr Maciej Bukowski z SGH, autor analizy.
Od czasu reformy emerytalnej, średni deficyt sektora wynosi 4,5 proc. PKB, przyczyniając się do wzrostu zadłużenia do ponad 53 proc. w 2012 r. W tym czasie w finansach publicznych bardzo wiele się zmieniło, wpływając na nie pozytywnie lub negatywnie. Bukowski wylicza tu np. likwidację wcześniejszych emerytur i świadczeń przedemerytalnych (zysk rzędu 0,5 proc. PKB), pojawienie się przychodów netto z UE (zysk 0–2,5 proc. PKB), przywrócenie specjalnego systemu dla służb mundurowych (koszt 0,2 proc. PKB) czy zmiany w PIT (koszt 0,5 proc. PKB).
– Gdyby politycy zrównoważyli finanse publiczne, rezygnując z niektórych obniżek podatków albo dokonując więcej reform wydatkowych, przyrostu długu by nie było – podkreślał Bukowski.
Odwracanie uwagi
– Proszę zauważyć, że składka do OFE w 2012 r., która rzekomo generuje dług, wyniosła 0,5 proc. PKB, czyli o prawie połowę mniej niż koszt dotacji z budżetu pokrywającej koszt emerytur mundurowych, emerytur sędziów i prokuratorów (0,9 proc. PKB) i o połowę mniej niż dotacja do KRUS (1 proc. PKB) – wyliczał Bukowski. – Łączny deficyt w systemach emerytalno-rentowo-zasiłkowych to 3,8 proc. PKB. Ci, który twierdzą, że to OFE rujnują finanse państwa, generując dług, równie dobrze mogliby powiedzieć, że dług generuje system specjalnych emerytur czy jakikolwiek inny wydatek publiczny, który nie ma 100 proc. finansowania w dedykowanym mu podatku – mówił Bukowski.