Notowania Energi otworzyły się spadkiem o 0,29 proc. do 16,95 zł. Po kilku godzinach handlu walory nadal tracą na wartości. Jakie są szanse, że na zamknięciu sesji cena będzie wyższa? Niestety, spoglądając na historię czterech spółek energetycznych (Tauron, Enea, ZE PAK i PGE) nie ma powodów do optymizmu. Aż trzykrotnie kurs zamknięcia był niższy niż otwarcia. Było tak w przypadku Tauronu (spadek o 1,5 proc.), Enei (spadek o 1 proc.) oraz ZE PAK (spadek o 0,5 proc.). Tylko w przypadku PGE kurs zamknięcia był zbliżony do ceny na otwarciu debiutanckiej sesji.
- Oceniając dzisiejszy debiut trzeba wziąć pod uwagę nastroje, jakie panują na rynku, a te są kiepskie. Projekt ustawy o OFE błyskawicznie przeszedł przez Sejm i to na pewno nam nie pomogło. Nie było ponadto zakazu zbywania akcji należących do pracowników spółki. Oni czekali na ten dzień od lat i obecna cena jest przecież dla nich wciąż atrakcyjna – powiedział „Parkietowi" Mirosław Bieliński, prezes Energi.
Pytany o to, czy w przyszłym roku jest szansa na poprawę wyników finansowych odpowiedział: - Działamy głównie w segmencie dystrybucji, a to działalność regulowana. Nie należy się więc spodziewać fajerwerków, ale też nie ma ryzyka nagłego spadku wyników – powiedział Bieliński. – To, co powinno zachęcić inwestorów do zakupu akcji spółki, to również zapowiedź wysokiej dywidendy, a także nasze plany inwestycyjne, które nie zakładają żadnych szaleństw, a jedynie projekty w dystrybucję i odnawialne źródła energii – dodał prezes.
Szef Energi powiedział w rozmowie z „Parkietem", że w najbliższych latach nie planuje emisji akcji. – Nie mamy takich planów, bo nie mamy też takich potrzeb. Mamy zapewnione środki na bieżące inwestycje. Nie jesteśmy też mocno zadłużeni, więc w razie potrzeby w pierwszej kolejności sięgniemy po dług. Dopiero gdy ta opcja się wyczerpie, będziemy myśleli o innych formach pozyskiwania środków na inwestycje – powiedział Mirosław Bieliński, prezes Energi.
- Miało być wielkie święto, a wyszła totalna klapa. Dlaczego jest tak słabo? Myślę, że to paniczna reakcja drobnych inwestorów oraz posiadaczy akcji pracowniczych. Zobaczyli, że nie ma szans na godziwy zarobek i od razu pozbyli się walorów. Osobiście spodziewałem się symbolicznego wzrostu do 17,5 zł, dlatego jestem odrobinę zaskoczony tymi spadkami. Ale trzeba powiedzieć sobie wprost: nastroje były wygórowane. Tak naprawdę można się cieszyć, że na rynek wrócił zdrowy rozsądek. Nie ma tragedii. Przecież straty są niewielkie. Dla mnie akcje Energi to substytut obligacji. Im bliżej 15-16 zł tym więcej inwestorów instytucjonalnych będzie akumulowało akcje - komentuje Jarosław Niedzielewski, zarządzający Investors TFI.