Swoje poglądy popiera analogią z początku lat 90. – 1994 to rok, w którym po trzech latach wzrostów indeksu S&P500 i obniżek stóp procentowych przez Fed rynek wyhamował. Stopy procentowe zaczęły rosnąć, na Wall Street przez 12 miesięcy zapanowała podwyższona zmienność, nie brakowało głębszych korekt. Rentowności 10-letnich obligacji amerykańskich, po kilku latach spadków, dynamicznie wzrosły – przypomina Szulec.
Jednak po tym trudniejszym okresie na amerykański rynek akcji praktycznie na pięć lat powróciły dynamiczne zwyżki. Zdaniem ekspertów z Pioneera lata 2014–2015 mogą być właśnie takim okresem przejściowym, po którym hossa wróci na dobre.
Czego się więc spodziewać w przyszłym roku? – Dużej zmienności, zarówno na rynku instrumentów udziałowych, jak i długu. Mimo wszystko wyższe stopy zwrotu będzie można osiągnąć na giełdach. To zresztą może się okazać bardzo dobry moment do zbudowania portfela akcji pod długoterminowe wzrosty – zakłada Szulec.
– Inwestor długoterminowy w swoim portfelu powinien w przyszłym roku wciąż przeważać akcje – podkreśla Krzysztof Lewandowski, prezes Pioneera. – Osoby o słabych nerwach lub klienci TFI o krótkim horyzoncie inwestycyjnym powinni w 2014 unikać funduszy inwestujących na giełdzie – zastrzega Lewandowski. Lepiej więc, żeby inwestorzy niemogący „zamrozić" swoich inwestycji na dłużej pozostali przy funduszach pieniężnych i gotówkowych.
Pioneer jest jednym z wielu TFI, które na początku mijającego roku zdecydowanie stawiały na rynki wschodzące. Teraz obstawia dalszą „defragmentację koszyka" BRIC – tracić będą producenci surowców, tacy jak Brazylia i Rosja, a zyskiwać ich importerzy, jak Indie i Chiny.