25% od operacji księgowej
Od 1 stycznia 1997 roku w polskim prawie obowiązuje podatek od podwyższania kapitału akcyjnego metodą przesunięcia środków z kapitału zapasowego.Z rozliczaniem tego podatku wiąże się kilka problemowych sytuacji, np. sposób jego naliczania i uiszczania.
Według informacji PARKIETU, wszystkie firmy, które zdecydowały się na taką formę podwyższenia kapitału, zamiast obowiązującej stawki 20% płaciły 25%. Naliczały bowiem podatek od kwoty wybieranej z kapitału zapasowego, a nie tej, która rzeczywiście trafiła na kapitał akcyjny.Wcześniej podatku nie byłoDo momentu wprowadzenia podatku od podwyższania kapitału akcyjnego poprzez przenoszenie środków z kapitału zapasowego na akcyjny, z możliwości tej skorzystało około 20 spółek giełdowych. Największą operację przeprowadził BIG, który w 1994 roku podniósł nominał walorów z 1 zł do 4 zł. Przy blisko 41 mln akcji, jakie wówczas tworzyły kapitał akcyjny firmy, oznaczało to, że pomiędzy kapitałami spółki przeniesiono około 123 mln zł. Mniej spektakularne akcje przeprowadzały m.in. Elektrim, Exbud, czy też Mostostal Export.Po wprowadzeniu podatku podobne operacje zdarzały się już sporadycznie. Wiele spółek wyrażało wprawdzie chęć dokonania takiej operacji, jednak wstrzymywało się z podwyższaniem kapitału akcyjnego właśnie ze względu na kłopoty z podatkiem. Na przykład KrakChemia chciała podnieść wartość nominalną swoich akcji z 1 zł do 3,5 zł. Spółka zrezygnowała jednak z podwyższenia kapitału akcyjnego metodą przesunięcia pieniędzy z kapitału zapasowego, gdyż największe problemy byłyby z ustalenie tego, kto ma zapłacić podatek. W przypadku KrakChemii każdy z akcjonariuszy - bo to oni w myśl ustawy są jego podatnikami - musiałby zapłacić po 50 groszy podatku od jednej akcji. Jako że trudno wyobrazić sobie sposób, w jaki można skłonić np. 5 tys. akcjonariuszy do zapłacenia podatku od posiadanych papierów, jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji byłoby zapłacenie podatku przez firmę, choć jest ona jedynie jego płatnikiem. Wówczas jednak powstaje problem chociażby z zaksięgowaniem tej operacji, która jest swego rodzaju prezentem dla akcjonariuszy.W podobnej sytuacji 2 lata temu był Mostostal Zabrze, który zamierzał podnieść wartość nominalną swoich papierów z 1 zł do 2 zł. Ta firma również zaniechała przeprowadzenia tej operacji, ponieważ kłopoty sprawiała kwestia zapłacenia podatku. Przedstawiciele spółki przyznali wówczas w rozmowie z PARKIETEM, iż przepisy są tak skonstruowane, iż emitentom zabiera się możliwość podnoszenia kapitału tą metodą, chyba że spółka dobrowolnie zmieni się z płatnika w podatnika. Dodajmy, że płatnikiem jest ta osoba, która przekazuje do urzędu skarbowego pieniądze, które jako podatek uiszcza podatnik. W myśl tego, będąc płatnikiem, nie ponosi się kosztów związanych z należnością, jaka ciąży na podatniku.W połowie 1997 roku w sprawie zniesienia podatku interweniował nawet zarząd GPW, który wysłał petycję do Ministerstwa Finansów. Sprawa jednak ucichła i nic z tego nie wyszło.Co jest zyskiem?Przy podwyższaniu kapitału akcyjnego bez nowej emisji zmienia się wartość nominalna walorów. Podobną sytuacją jest wyemitowanie akcji i opłacenie podwyższenia kapitału przez samą spółkę. Jeśli nawet przyjmiemy, iż operację taką należy opodatkować (co wydaje się pewnym nieporozumieniem, ponieważ jest to de facto jedynie operacja księgowa), powstaje pytanie, co jest podstawą do naliczenia 20-proc. podatku. Otóż np. Polifarb Cieszyn przy okazji połączenia z Wrocławiem uchwalił emisję 6 375 tys. akcji serii D (tzw. emisja połączeniowa), które były sprzedawane po nominale, czyli 1 zł. Walory opłacono z kapitału zapasowego spółki w ten sposób, że po wybraniu pieniędzy z zapasów odliczono 20% i pozostałą kwotę przesunięto na kapitał akcyjny.Przy przenoszeniu kapitałów z zapasów na akcyjny, zyskiem akcjonariuszy (zresztą czysto teoretycznym) jest różnica pomiędzy nowym i starym nominałem akcji (ewentualnie wartość nominalna wydanych akcji), nie wielkość kwot wypłacanych z kapitału zapasowego. Na prostym przykładzie wygląda to w ten sposób, iż chcąc podnieść kapitał akcyjny o 1 mln zł, wypłaca się z zapasów 1,2 mln zł i do fiskusa odprowadza 0,2 mln zł (20% z 1 mln zł). Spółki uszczuplają jednak swoje kapitały zapasowe o 1,25 mln zł, by opłacić z tego 20%, czyli 0,25 mln zł, i przenieść na kapitał akcyjny 1 mln zł. W konsekwencji firmy płacą 25% podatku zamiast 20%. Taki sposób naliczania podatku akceptuje również Ministerstwo Finansów, które powołuje się tutaj na analogię z dywidendą. I faktycznie, przy wypłacie dywidendy dla akcjonariusza zyskiem wypłacanym w postaci gotówki jest cała pula pieniędzy przekazana z zapasów. To natomiast oznacza, że podatek uiszcza się z jego (a nie spółki) pieniędzy. W takim przypadku pieniądze te stanowią właśnie 20% podstawy opodatkowania, spółka pozostaje zaś jedynie płatnikiem. Tymczasem przy przesuwaniu środków wewnątrz firmy, spółki nadal są tylko płatnikami, choć zachowują się tak, jakby były podatnikami, na dodatek liczącymi należności od niewłaściwej podstawy.Z tą opinią zgadza się profesor Grzegorz Domański, z kancelarii prawniczej Domański, Szubielska i wspólnicy. Również według niego zyskiem akcjonariuszy jest kwota, jaka zasila kapitał akcyjny, czyli różnica pomiędzy nową a poprzednią wielkością kapitału. - Istotne jest także to, czy spółka w ogóle ma prawo do takiego dysponowania środkami, że dobrowolnie zmienia się z płatnika na podatnika - stwierdził prof. G. Domański. Według niego, w skrajnym przypadku takie rozporządzanie środkami firmy może skończyć się nawet posądzeniem spółki o niegospodarność.Jak płacić?Niezależnie od sposobu wyznaczania podstawy do naliczenia podatku pozostaje jeszcze kwestia zebrania pieniędzy od akcjonariuszy. Trudno jest bowiem wyobrazić sobie sytuację, by nagle urzędy skarbowe wysyłały wezwania do uiszczenia podatku do wszystkich akcjonariuszy, którzy mieli walory spółki w dniu przenoszenia kapitału. Jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji byłoby zastosowanie swego rodzaju "stop-klatki", jak to się robi przy wypłacie dywidendy. Nietrudno jednak wyobrazić sobie, co się będzie działo z kursem spółki na kilka dni przed wyznaczeniem owej daty, kiedy akcjonariuszom-podatnikom zabierano by pieniądze.Jeśli jednak przyjąć, iż dobrowolna zmiana przez firmę z płatnika w podatnika jest możliwa do zaakceptowania, to wszystkie spółki, które dokonały takich operacji po 1 stycznia 1997 roku, powinny spróbować postarać się o odzyskanie nadpłaconej kwoty. W przypadku wymienionego wcześniej Polifarbu, byłoby to wprawdzie zaledwie 320 tys. zł, jednak chodzi tu przede wszystkim o zasadę i dbałość o interes akcjonariuszy.
ADAM MIELCZAREK