Niska inflacja sprzyja giełdom

Światowe giełdy weszły w nowy rok w dobrych nastrojach, a większość indeksów pobiła pod koniec grudnia historyczne rekordy. Czy tak dobrze będzie również w 2000 roku, zależy przede wszystkim od stóp procentowych.Oprocentowanie obligacji i krótkoterminowe stopy wzrosły w zeszłym roku, ale zdaniem inwestorów była to jedynie reakcja na ich gwałtowne spadki w drugim półroczu 1998 r., kiedy to banki centralne bały się deflacji. Wszyscy są jednak zgodni, że świat nadal znajduje się w erze niskiej inflacji.Kluczowe znaczenie dla rynku akcji przypisuje się oczywiście wysokości stóp procentowych w USA. Od pewnego czasu amerykańska gospodarka wykazuje szybki wzrost przy niskiej inflacji. Rezerwa Federalna nie miała więc wystarczających powodów do znacznego podnoszenia stóp dla powstrzymania tempa wzrostu. Pojawiają się jednak pierwsze oznaki wzrostu inflacji. Pogorszyła się mianowicie tendencja trzymiesięczna CPI (indeks cen konsumpcyjnych) wobec tendencji rocznej. W ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku CPI wzrósł o 2,9%, wobec 2,6% w ciągu 12 miesięcy.W krajach Unii Europejskiej tempo wzrostu gospodarczego było wolniejsze i zwiększenie inflacji wydaje się bardziej odległe. Niemniej jednak stopy procentowe w strefie euro są wyjątkowo niskie - 3% i rynek spodziewa się ich wzrostu do końca roku do 4%. Giełdy mogą oczywiście rosnąć, mimo podniesienia stóp procentowych, jeśli będą im sprzyjały inne czynniki, takie jak zyski spółek czy większa płynność. A wiele wskazuje, że tak się stanie. Prognozy zysków spółek wchodzących w skład indeksu S&P 500 zgodnie przewidują ich wzrost na poziomie 14,5% w ostatnim kwartale zeszłego roku. Podobne dwucyfrowe wzrosty zysków prognozowane są także dla spółek brytyjskich i w większości krajów eurostrefy.Trudno też spodziewać się gwałtownego powstrzymania fali fuzji i przejęć, która w dużym stopniu stanowiła o aktywności rynku w zeszłym roku. Globalizacja gospodarki przesądza bowiem o konieczności działania na większą skalę, a utworzenie wspólnej europejskiej waluty dało początek fali konsolidacji na całym kontynencie. Nawet japońskie przedsiębiorstwa, zwłaszcza banki, zaczynają powoli przyłączać się do tej tendencji.

J.B.