Rating PKO BP zależy od postawy Skarbu Państwa

Przedstawiciel Ministerstwa Finansów zapewniał ostatnio, że prywatyzacja Powszechnej Kasy Oszczędności Banku Polskiego w niczym nie zmieni bezpieczeństwa wkładów, których ten bank ma najwięcej w kraju. Czy faktycznie?

W istocie nie jest to takie proste. Agencje ratingowe obniżają ocenę wiarygodności kredytowej dawnych spółek Skarbu Państwa po ich prywatyzacji, ponieważ nie mogą one już liczyć na wsparcie z budżetu. W przypadku Wlk. Brytanii za rządów Margaret Thatcher najczęściej zresztą prywatyzowano je właśnie dlatego, żeby przestały drenować budżet. Tego rodzaju obniżenie ratingu dotknęło m.in. takiego giganta, jak British Gas. Czy w przypadku PKO BP SA byłoby spowodowane tylko prywatyzacją?Jeszcze w styczniu ubiegłego roku jedna z dwóch najważniejszych agencji ratingowych - Moody's Investor Service - zapowiadała, że nie przewiduje w bliskiej ani średnio odległej przyszłości zmiany ratingu PKO BP, który wówczas odpowiadał pułapowi krajowemu (Ba1). Bez zmiany miała pozostać także ocena siły finansowej (D), która była o jedno "oczko" wyższa od dolnego krańca skali. Wyrażono wtedy nadzieję, że z uwagi na znaczenie PKO BP dla całej polskiej bankowości, rząd zapewni mu poparcie - w razie potrzeby nawet po prywatyzacji (choć poparcie takie może zależeć od składu nowych właścicieli i głębokości ich kieszeni).22 grudnia ub.r. agencja Moody's obniżyła ocenę siły finansowej PKO BP do E+ (skala kończy się na E), równocześnie podnosząc rating wkładów do Baa3. To ostatnie mogłoby wydawać się komplementem dla banku, gdyby nie fakt, że w tzw. międzyczasie rating dla Polski podniesiono do Baa1. Tak więc ocena PKO BP jest teraz o dwa "oczka" niższa od pułapu krajowego. Oznacza to, że od 22 grudnia 1999 r. prawdopodobieństwo wypłacenia wkładu w PKO BP jest oceniane jako dostrzegalnie niższe od prawdopodobieństwa spłacenia obligacji Skarbu Państwa. Względne obniżenie ratingu w stosunku do ratingu RP, jako kredytobiorcy suwerennego, uzasadniono wygaśnięciem gwarancji państwa dla wkładów w tym banku z końcem 1999 r., jak również rządowymi planami sprywatyzowania go - najdalej do 2001 r.W decyzji z 22 grudnia ub.r. stwierdzono też, że PKO BP wykazuje niską rentowność, którą jeszcze bardziej pogarsza nierozwiązanie kwestii "starego portfela" kredytów mieszkaniowych. - Fundamentalne parametry PKO BP mogłyby za jakiś czas poprawić się, jeśliby po planowanej prywatyzacji kontrolę nad bankiem objął silny i na trwałe przywiązany doń inwestor instytucjonalny - uznała agencja.Główny analityk polskich banków w Moody's Michael Dawson-Kropf powiedział w rozmowie z PARKIETEM, że na ewolucję ratingu PKO BP będzie wpływać zarówno struktura jego przyszłego akcjonariatu - a w szczególności wielkość udziału zachowanego przez SP - jak i (co będzie najważniejszym czynnikiem) działania SP w sprawie tzw. starego portfela kredytów dla spółdzielczości mieszkaniowej. Najgorszy, choć mało realny scenariusz polegałby - według niego - na sprywatyzowaniu banku w całości i uznaniu, że od tej chwili kredyty znajdujące się w sytuacji nieregularnej są wyłącznie problemem akcjonariuszy. Stworzyłoby to presję na rating, mogłoby też zagrozić sprzedaży banku, ponieważ inwestorzy odpowiednio obniżyliby oferowaną cenę.Sprywatyzowanie 100% PKO BP w ofercie krajowej M. Dawson-Kropf uważa za możliwe, ale również niezbyt prawdopodobne, ponieważ poprawa słabej bazy kapitałowej i modernizacja najliczniejszej w kraju sieci oddziałów tego banku wymagają środków, które na polskim rynku byłoby trudno znaleźć. Ponadto, "domowa" prywatyzacja nie przyniosłaby takich korzyści, jak umiejętności menedżerskie, kontrola kredytu, kwalifikacje marketingowe i nowoczesne technologie bankowe, już dziś stosowane przez tych konkurentów PKO BP, którzy mają inwestorów strategicznych.Jeśliby do prywatyzacji PKO BP miano dopuścić inwestorów zagranicznych, to rządowi odpowiadałby zapewne pasywny inwestor stabilny (np. któreś z dużych towarzystw ubeniowych), który objąłby np. 20% kapitału akcyjnego (czyli pakiet ani kontrolny, ani blokujący), a rozległą sieć detaliczną PKO wykorzystałby do rozprowadzania swoich produktów finansowych. Rzecz w tym jednak, że - jak powiedział M. Dawson-Kropf - na rating najlepiej wpływa pojawienie się udziałowca, który wiąże się trwale z daną instytucją finansową. - Naszym zdaniem, udziałowiec, który nie miałby wpływu ani na strategię PKO BP, ani na obsadę stanowisk w zarządzie, nie czułby się związany z nim tak silnie, jak właściciel pakietu większościowego - uważa analityk.Scenariuszem neutralnym z perspektywy ratingu byłoby poprzedzone restrukturyzacją sprywatyzowanie 80-90% PKO BP - częściowo w ofercie publicznej, częściowo z udziałem inwestora strategicznego, przy zachowaniu 10-20% przez Skarb Państwa.

MARIUSZ KUKLIŃSKI

(Londyn)