Mimo większej zyskowności inwestycji długoterminowych
Na giełdach amerykańskich ostatnio obserwuje się spadek popularności inwestycji długoterminowych, które przez lata przynosiły największe zyski. Na Wall Street praktycznie od końca kryzysu z lat 20., z małymi przerwami, trwały zwyżki, dzięki czemu opłacało się lokowanie środków w akcje na długi czas.
W ubiegłym roku zaobserwowano jednak zmiany w zachowaniu inwestorów. Według firmy zajmującej się badaniem rynku - Sanford C. Bernstein & Co. - trzymali oni papiery średnio przez osiem miesięcy, a więc dużo krócej niż w latach 80., kiedy standardem było posiadanie akcji spółki przynajmniej przez dwa lata. W przypadku rynku elektronicznego Nasdaq inwestorzy byli jeszcze bardziej niecierpliwi i trzymali walory najczęściej przez pięć miesięcy. Tendencja ta także dotknęła rynek funduszy powierniczych. Obecnie przeciętny amerykański inwestor lokuje w nich swój kapitał średnio na nieco mniej niż cztery lata, podczas gdy w latach 80. inwestowało się zazwyczaj na jedenaście lat.Zmniejszenie czasu trwania inwestycji w amerykańskie papiery wiąże się ze znacznym wzrostem popularności w latach 90. tzw. heavy trading, czyli aktywnego handlu akcjami. Dotyczy to wszystkich podmiotów grających na giełdzie - od dużych funduszy powierniczych do drobnych inwestorów. Jak pisze "International Herald Tribune", wzrost atrakcyjności tej metody umożliwił szybki rozwój w latach 90. technologii komputerowych i popularyzacja internetu, dzięki czemu można handlować papierami wartościowymi w trybie online. Uwagę zwraca przede wszystkim rosnąca liczba najbardziej aktywnych inwestorów - tzw. day traderów, którzy często dokonują kilku transakcji dziennie. Szczególnie aktywni byli oni na elektronicznym rynku Nasdaq, w związku z czym średni czas trzymania akcji 50 spółek z tego rynku wyniósł w ub.r. średnio tylko trzy tygodnie. Na New York Stock Exchange aż 79% wszystkich akcji zmieniło właściciela, wobec 46% w 1990 r.Rosnąca liczba heavy traderów nie oznacza wcale, że plasują się oni na pierwszym miejscu jeśli chodzi o stopę zwrotu z inwestycji w papiery wartościowe. Wciąż więcej można było zarobić, lokując środki w papiery przynajmniej na kilka miesięcy. Sprzyjała temu przede wszystkim utrzymująca się hossa na giełdzie, w związku z czym inwestorzy nie musieli specjalnie przejmować się losem swoich akcji i uważnie śledzić notowania. Brad Barber i Terrance Odean, profesorowie z University of California, analizując 60 tys. amerykańskich gospodarstw domowych grających na giełdzie w latach 1991-1997, ujawnili, że ci, którzy częściej handlowali walorami, osiągali średnio roczną stopę zwrotu 11,4%, natomiast inwestujący przynajmniej średnioterminowo - 18,5%.
Ł.K.