Z Agatą Gawin, dyrektorem Departamentu Operacji i Sprzedaży Indywidualnej CDM Pekao SA, rozmawia Adam Mielczarek

Od lipca 1998 roku CDM Pekao SA posiada zezwolenie Komisji na przekazywanie zleceń na rynki zagraniczne. Od miesiąca działa wasza internetowa aplikacja ? CDMnet. Kiedy inwestorzy będą mieli szansę na połączenie tych produktów w jeden?? Rozpoczęliśmy już prace w tym zakresie, lecz proszę pamiętać, że uruchomienie takiego programu nie jest prostą sprawą. Wymaga to między innymi nawiązania bezpośredniej współpracy operacyjnej z zagranicznymi brokerami. W chwili obecnej dyskutujemy nad wstępnymi ofertami, jakie otrzymaliśmy z USA. Mam jednak nadzieję, że za kilka miesięcy nowy produkt nabierze realnych kształtów.Czy większą przeszkodą są tutaj kwestie techniczne, czy może sprawy regulacji na poszczególnych rynkach?? Wydaje się, że głównym problemem są nie tyle sprawy techniczne, co raczej opracowanie założeń i ogólnej koncepcji tego, co chcielibyśmy zaoferować klientom. Trzeba przecież od początku stworzyć zupełnie nowy produkt, który powinien zapewniać inwestorowi możliwość swobodnego i samodzielnego poruszania się po wielu narodowych rynkach. Nie zapominajmy, że na każdym z tych rynków obowiązują różne systemy notowań i rozliczeń. Harmonijne połączenie tych wszystkich uwarunkowań w jednym produkcie jest poważnym wyzwaniem.Czego jednak można się już teraz spodziewać po tym programie?? Sprawą oczywistą jest zapewnienie klientom dostępu do bieżących notowań spółek i umożliwienie przekazywania zleceń w czasie maksymalnie zbliżonym do rzeczywistego. Do tego chcielibyśmy dołączyć także wiadomości z serwisów światowych oraz analizy rynkowe opracowywane przez współpracujących z nami brokerów. Oczywiście w przyszłości, w ramach rozwoju naszej oferty będziemy starali się uzupełniać ją o nowe aplikacje, zgodne z życzeniami klientów.Jak wyglądać będzie kontakt z maklerem? Czy stanie się on wówczas zupełnie zbędny?? Zamierzamy dążyć do stworzenia takiego produktu, który będzie pozwalał zorientowanemu inwestorowi działać praktycznie samodzielnie, bez konieczności korzystania z pomocy maklera. Sądzę jednak, iż wielu inwestorów będzie zainteresowanych bezpośrednią rozmową z osobą, która obserwuje dany rynek na bieżąco i w razie wątpliwości będzie mogła służyć wyjaśnieniami i pomocą.Pamiętajmy również, iż składanie zleceń na rynkach zagranicznych wiąże się z pozornie zaskakującymi trudnościami. Przykładowo, określając tak podstawowe kryterium zlecenia, jakim jest nazwa spółki będącej emitentem interesującego nas papieru wartościowego, możemy natrafić na kilkanaście firm należących do tej samej grupy kapitałowej i w związku z tym działających pod zbliżonym szyldem w różnych miejscach na świecie. Jeśli inwestor nie będzie pewny, czy zawężając obszar do jednego państwa składa zlecenie właśnie na akcje spółki, na której mu zależy ? makler okaże się niezastąpiony.Składając zlecenia na różne rynki natrafiamy na problem wielowalutowości. Tymczasem rodzime biura maklerskie mogą prowadzić rachunki inwestycyjne jedynie w złotych. Czy ten problem da się rozwiązać bez angażowania pracowników biura?? Całkowite wyłączenie pośrednictwa domu maklerskiego w tym zakresie wydaje się niemożliwe. Trudno bowiem jest wyobrazić sobie sytuację, aby każdy klient zawierający transakcję na rynkach zagranicznych samodzielnie negocjował kurs wymiany walut z bankiem. Będziemy dążyli jednak do tego, aby w momencie składania zlecenia klient znał brzegowe warunki przyszłej transakcji, w tym również proponowany kurs wymiany walut przypadający na dzień rozliczenia transakcji, wynegocjowany uprzednio przez dom maklerski.Jak według szacunków CDM Pekao SA wyglądać będą koszty korzystania z oferty składania zleceń na zagraniczne rynki za pośrednictwem internetu?? Wstępnie szacujemy, iż koszt takiej usługi będzie niższy niż przy składaniu zleceń na rynki zagraniczne przez telefon, ale wyższy niż w przypadku zleceń internetowych na rynek polski. Musimy przecież uwzględnić koszty współpracy z zagranicznym brokerem, którego udział w transakcji jest w dalszym ciągu nieunikniony.Może w takim razie lepiej samodzielnie podłączyć się do zagranicznych giełd?? Niewątpliwie bezpośrednie działanie na takich rynkach, jak na przykład New York Stock Exchange byłoby bardzo prestiżowe dla każdego polskiego domu maklerskiego. Wydaje się jednak, iż ze względu na niewielkie zainteresowanie inwestowaniem na rynkach zagranicznych, nie ma w chwili obecnej takiej potrzeby.Koszty uruchomienia tak dużego przedsięwzięcia na pewno są wysokie. Czy oczekujecie adekwatnego zainteresowania inwestorów?? Faktycznie, spodziewamy się znacznych wydatków, jednak w takich przypadkach szybki zwrot z inwestycji nie jest sprawą najważniejszą. Być może internet ?rozrusza? inwestorów zainteresowanych rynkami zagranicznymi, jednak nie oczekujemy, aby sama możliwość korzystania z nowego produktu wywołała lawinowy przyrost liczby zleceń.Dziękuję za rozmowę.