Prawo ważne, ale nie najważniejsze
Handel on-line na większą skalę rozpoczął się w Polsce niedawno, jednak żywiołowa dynamika jego rozwoju i rola, jaką zaczyna odgrywać w gospodarce, sprawiają, że niezbędne jest wprowadzenie przejrzystych reguł prawnych jego funkcjonowania. jednak podstawowym warunkiem stworzenia ?społeczeństwa informacyjnego? jest tani i powszechny dostęp do sieci teleinformatycznej.
Doceniając wagę problematyki prawnej rząd powołał w maju 1999 roku międzyresortowy zespół do spraw handlu metodami elektronicznymi pod przewodnictwem prof. Wojciecha J. Katnera, podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki. Wyniki prac tego zespołu po zaakceptowaniu przez rząd w połowie lipca br. stały się oficjalnym dokumentem precyzującym kierunki pożądanych zmian prawnych i uzupełnień ustawodawczych w tej sferze działalności gospodarczej. W połowie lipca Sejm przyjął uchwałę w sprawie rozwoju społeczeństwa informacyjnego.Lista pozostających do uregulowania kwestii jest długa, ale nie jesteśmy pod tym względem wyjątkiem na arenie międzynarodowej. Trudno też mówić o znaczącym opóźnieniu legislacyjnym Polski w stosunku do innych państw. W zasadzie we wszystkich krajach tworzenie regulacji prawnych dotyczących internetu powinno następować o wiele szybciej niż dotychczas. Nie jest też wyjątkiem pod tym względem Unia Europejska, gdzie uchwalenie prawa trwa co najmniej 18 miesięcy. ?Dla technologii informacyjnych jest to wieczność? ? tak skomentował niedawno długotrwały proces legislacyjny Robert Verrue, szef unijnej dyrekcji ds. społeczeństwa informacyjnego.Twórcza rolaorganizacji międzynarodowychPojęcie electronic commerce (e-commerce) zazwyczaj stosuje się wobec handlu elektronicznego. Tymczasem obejmuje ono swym zakresem również działalność wytwórczą i usługową. Prawidłowe jest zatem ogólniejsze tłumaczenie tego pojęcia, jako gospodarki elektronicznej (e-gospodarka). Taką definicją posługuje się Światowa Organizacja Handlu (WTO). Na forum Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) trwają obecnie prace nad sformułowaniem jednolitej definicji, a jej ostateczny kształt poznamy przypuszczalnie w październiku br.OECD wniosła już istotny wkład w prace nad zapewnieniem bezpieczeństwa transakcji zawieranych drogą elektroniczną. Na konferencji ministerialnej w październiku 1998 roku zobligowano kraje członkowskie do stworzenia warunków bezpiecznego rozwoju obrotu elektronicznego, przy jednoczesnym zapewnieniu właściwego poziomu ochrony praw wszystkich jego uczestników. Szczególnie ważne jest zapewnienie należytej ochrony konsumenta. Za generalną zasadę, przyjętą przez Radę OECD w grudniu 1999 r., uznano zapewnienie konsumentom takiej samej ochrony w transakcjach elektronicznych, jaką gwarantują im przepisy i praktyka w transakcjach zawieranych metodami tradycyjnymi. Chodzi m.in. o to, aby oferty przedsiębiorców zawierały dokładne dane o firmie (pozwalające na ich łatwą identyfikację), oferowanych towarach i usługach, warunkach: umowy, płatności, gwarancji, wymiany towaru i odstąpienia od umowy. Za pierwszy krok w kierunku ujednolicenia zasad regulujących elektroniczny przekaz danych można uznać opracowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych tekst modelowej ustawy Jednolitego Prawa Elektronicznego przesyłania Danych (EDI). W oparciu o ten wzorzec wprowadzane są do krajowych systemów prawnych jednolite unormowania międzynarodowe.Stosunkowo niedawno kwestia uporządkowania prawnego gospodarki elektronicznej stała się przedmiotem szczególnego zainteresowania w Unii Europejskiej. Nie licząc różnych wytycznych, na dobrą sprawę dopiero w maju br. Parlament Europejski zatwierdził dyrektywę w sprawie istotnych aspektów prawnych handlu elektronicznego, która wraz z inną dyrektywą dotyczącą podpisu elektronicznego (grudzień 1999 r.) ujmuje w ramy prawne funkcjonowanie e-gospodarki na rynku unijnym. Na szczycie w Lizbonie UE uznała rozwój internetu za jeden ze swych priorytetów.Kwestie do uregulowaniaRegulacje odnoszsię do zagadnień e-commerce w Polsce znajdują się już w niektórych aktach prawnych. Jako przykład można wymienić Prawo bankowe z sierpnia 1997 r. czy Prawo o działalności gospodarczej z listopada 1999 r. Również wiele międzynarodowych zaleceń dotyczących ochrony konsumenta zostało już zrealizowanych. Dotyczy to zapewnienia konsumentom należytej informacji, skuteczności w dochodzeniu roszczeń z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania umowy i możliwości dochodzenia roszczeń w trybie pozasądowym.Do uregulowania pozostaje kwestia ochrony danych osobowych z uwagi na transgraniczny charakter handlu on-line. Chodzi o stworzenie takich środków ochronnych, które zapewniłyby pełne zaufanie użytkowników do e-gospodarki. Istotną sprawą jest też zagwarantowanie właściwej ochrony własności intelektualnej.W opinii rządu, pożądane jest uproszczenie procedur celnych w przypadku przesyłek zamawianych przez konsumentów drogą elektroniczną, a więc w istocie w transgranicznym handlu detalicznym. Skomplikowane i przewlekłe procedury mogą stać się hamulcem w rozwoju handlu on-line poprzez wydłużanie czasu dostarczania przesyłek. Równie delikatną i złożoną kwestią są zasady i sposób naliczania podatku w transakcjach zawieranych metodami elektronicznymi. Zasadniczą trudnością, jaką należałoby rozwiązać, jest pogodzenie dwóch celów: zapewnienia dochodów budżetowych, a jednocześnie zapobieżenie takim obciążeniom podatkowym, które hamowałyby rozwój e-gospodarki. W tej chwili polskie przepisy nie przewidują podziału transakcji na prowadzone drogą elektroniczną i techniką konwencjonalną. Oznacza to, że handel prowadzony z wykorzystaniem obu tych metod podlega takim samym zasadom opodatkowania.Jednym z kluczowych zagadnień wymagających uregulowania jest zagwarantowanie bezpieczeństwa transakcji, zapewniające: identyfikację i potwierdzenie tożsamości nadawcy i odbiorcy, autentyczność przekazu oraz szyfrowanie informacji o płatności. Wreszcie, należy szybko uregulować kwestię akceptowalności dokumentów i podpisów elektronicznych, pozwalających składać oświadczenia woli, zawierać umowy oraz mających moc dowodową przy egzekwowaniu wykonania, a także w przypadku sporów na tle niewykonania lub nienależytego wykonania umów. Ze względu na zasadniczą rolę podpisu elektronicznego dla obrotu prawnego ustawa o takim podpisie ma być uchwalona jeszcze w br. Wiąże się z tym konieczność stworzenia organu autoryzującego, niezbędnego, by podpis elektroniczny był równoważny z własnoręcznym. Prace legislacyjne nad pozostałymi kwestiami mają być ukończone w 2002 r. Do tego czasu powinniśmy mieć w pełni uporządkowane prawo i dostosowane do przepisów UE.Kluczem ? tani internetTrudno powiedzieć, jaka część produktu krajowego brutto pochodzi obecnie z działalności on-line. nie istnieje żaden system ewidencjonowania. Stąd konieczność zmiany ustawodawstwa dotyczącego statystyki, by ujmowała ona również gospodarkę elektroniczną.Tym niemniej, według The Economist Intelligence Unit (EIU), w rankingu gotowości na nadejście gospodarki elektronicznej Polska nie wypada najgorzej, lokując się w połowie stawki ?wybrańców? liczącej 60 krajów. Prym wiodą Stany Zjednoczone, które dość wyraźnie odstają od reszty świata. Miejsca od drugiego do czwartego zajmują kraje skandynawskie: Szwecja, Finlandia i Norwegia. Za to Niemcy, uchodzące za lidera europejskiego internetu, są dopiero na 13 pozycji. Polska znalazła się na 29 miejscu przed Węgrami i Czechami i, co ciekawe, niewiele odstajemy od takich pionierów internetu jak Japonia (19 lokata) czy Tajwan (26).W opinii analityków EIU, naszym atutem jest dobre ?otoczenie biznesowe?, które obejmuje m.in. sytuację gospodarczą, regulacje prawno-administracyjne, stopień otwarcia gospodarki na handel i inwestycje zagraniczne. Zdecydowanie gorzej wypadamy jednak w ocenie dostępności do osiągnięć techniki telekomunikacyjnej. Według EIU, kulą u nogi internetu w Polsce są wysokie ceny połączeń z siecią. Tymczasem czynnik ten przesądzi o najbliższych szansach rozwojowych e-biznesu w Polsce.Truizmem jest stwierdzenie, że najlepszym sposobem upowszechnienia dostępu do infrastruktury informatycznej jest szybkie wprowadzenie zasad wolnej konkurencji na rynku telekomunikacyjnym. Zniesienie koncesji na usługi telekomunikacyjne i zastąpienie ich formą zezwolenia nastąpi po wejściu w życie (1.01.2001 r.) ustawy o działalności gospodarczej z grudnia 1999 r. Jest to regulacja zgodna z prawem UE. Ustawa ta nie rozwiąże jednak problemu stosunkowo wolnego tempa liberalizacji naszego rynku.Do 2002 r. wyłączność na połączenia międzynarodowe ma nadal Telekomunikacja Polska SA. Monopolista nie pali się do obniżania cen dostępu do sieci ? jednych z najwyższych na świecie. Jak wiemy, pełne uwolnienie polskiego rynku nastąpi dopiero w 2003 r. Dla e-gospodarki jest to szmat czasu. Istnieje więc realna groźba, że nie odrobimy szybko dystansu do innych państw. Według danych Unii Europejskiej, w Polsce na stu mieszkańców przypadają obecnie 34 linie, podczas gdy w Słowenii ten wskaźnik wynosi 76, w Estonii ? 61, a na Litwie ? 39. Szczególnie wolno postępuje telefonizacja wsi i miasteczek. Tymczasem masowa telefonizacja i tani dostęp do internetu, to najlepszy sposób wyrównania szans biednych mieszkańców i drobnych przedsiębiorców. Oblicza się, że sprzedaż on-line obniża koszty działalności firm nawet o 10%. Jeśli zatem małym przedsiębiorstwom nie stworzy się odpowiednich warunków działania poprzez internet, mogą one po prostu wypaść z rynku, a podział na Polskę A i B jeszcze się pogłębi.Rzecz w tym, by deklaracje poparcia polityków dla gospodarki elektronicznej, jak choćby ostatnia uchwała Sejmu w sprawie rozwoju społeczeństwa informacyjnego, obrócić w czyn, eliminując szybko bariery na drodze do deregulacji rynku telekomunikacyjnego. Tylko zrównanie szans w oferowaniu połączeń lokalnych i międzymiastowych wymusi na TP SA użyczanie innym firmom infrastruktury po cenach odpowiadających realnym kosztom, a taryfy w sposób naturalny ulegną dostosowaniu do specyfiki e-gospodarki. Wówczas strategia tworzenia społeczeństwa informacyjnego, którą do końca września br. ma wypracować Komitet Badań Naukowych, nie zostanie jedynie papierowym zapisem.
ZBIGNIEW MANKIEWICZ