Rośnie popularność usług zarządzania aktywami

Po blisko dwóch latach przerwy rynek funduszy inwestycyjnych zaczął się ponownie dynamicznie rozwijać. Powstają nie tylko nowe fundusze, ale też na rynek wchodzą nowi gracze. Podobną sytuację można zaobserwować w firmach zarządzających aktywami. Obie branże zaczynają też być coraz ściślej powiązane, gdyż działy asset management stopniowo przejmują zarządzanie środkami zgromadzonymi przez TFI.

Na rynku funduszy inwestycyjnych niespodziewanym hitem ostatnich miesięcy stały się przeznaczone wyłącznie dla firm fundusze dywidendowe, które zdołały pozyskać ponad 750 mln zł. Oprócz korzyści podatkowych, związanych z niższym opodatkowaniem zysków, dają one przede wszystkim możliwość efektywniejszego i płynniejszego wykorzystania wolnych środków. Przy znacznej podaży instrumentów inwestycyjnych na rynku samodzielne zarządzanie staje się coraz trudniejsze, natomiast klasyczne lokaty bankowe nie przynoszą porównywalnych zwrotów, a dodatkowo wiążą się z koniecznością zamrożenia środków na pewien czas. Dlatego też konstrukcja funduszy dywidendowych, które inwestują w papiery dłużne i instrumenty rynku pieniężnego o niskim ryzyku inwestycyjnym, a w przypadku których w każdej chwili można wpłacić i wypłacić środki, spotykają się z dużym zainteresowaniem. Coraz większa świadomość korzyści, jakie daje zarządzanie płynnością w firmach, jest też motorem napędzającym rynek firm asset management. Podobnie jak TFI, liczyły one na szybki rozwój związany z trzecim filarem zreformowanego systemu zabezpieczeń społecznych. Niestety, konstrukcja prawna pracowniczych programów emerytalnych spowodowała, iż trzeci filar rozwija się znacznie wolniej od przewidywań.Gorzej dla ciułaczyTen rok przyniósł wprawdzie ożywienie na rynku funduszy inwestycyjnych przeznaczonych dla drobnych inwestorów, jednak wzrost zainteresowania daleki jest jeszcze od oczekiwań. Trudno jest przekonać drobnych ciułaczy do korzyści wynikających z inwestowania w fundusze, skoro tylko nieliczne z nich przynoszą realny wzrost ulokowanych środków. Z przeprowadzonych przez PARKIET wyliczeń wynika bowiem, że nawet fundusze, w których znacząco wzrosła wartość netto jednostki uczestnictwa, nie przyniosły inwestorom realnych zysków. Okazuje się, że zarządzający nie są w stanie ?odpracować? bardzo wysokiej wartości pobieranych przy wpłatach opłat. Dlatego też niejednokrotnie niezadowoleni klienci, zniecierpliwieni oczekiwaniem na zyski, wycofują ze stratą powierzone pieniądze. Dzieje się tak najczęściej na początku roku, gdy standardowo podsumowywane są roczne wyniki inwestycyjne towarzystw. Wtedy to najwięcej środków wpływa do towarzystw, które osiągnęły najwyższe zyski. Co w czwartym kwartale?Nie przeciwdziałają temu nawet kampanie reklamowe, w których towarzystwa starają się podkreślać, że lokaty w fundusze powinny mieć zdecydowanie długoterminowy charakter. Dlatego też wyniki inwestycyjne powinno się oceniać przynajmniej w dwuletniej perspektywie, ale najbardziej pożądane jest, by lokować środki na co najmniej pięć lat. Niezależnie od zachęt polega-jących na wprowadzaniu planów systematycznego oszczędzania, które obniżają opłaty pobierane od wpłat, nadal duża część uczestników polskich funduszy oczekuje zysków głównie w krótkim terminie, in-westując na nie dłużej niż rok.Lokują oni w portfele lub fundusze agresywne, dlatego też duże znaczenie ma dla nich koniunktura na warszawskiej giełdzie. Co w czwartym kwartale?Zdaniem Piotra Kuby, zarządzającego funduszami akcyjnymi w TFI Skarbiec, w czwartym kwartale polski rynek nadal będzie poruszał się pod dyktando informacji gospodarczych i politycznych. Z najważniejszych zjawisk gospodarczych należy wymienić przede wszystkim inflację oraz wielkość deficytu na rachunku obrotów bieżących. ? Obecnie większość uczestników rynku oczekuje poprawy obu tych parametrów, w związku z czym zapewne owa poprawa jest już w dużej mierze zdyskontowana. Prawdopodobieństwo wystąpienia dużych wzrostów,k jak to miało miejsce w czwartym kwartale ubiegłego roku, jest więc raczej niewielkie ? twierdzi Piotr Kuba. Jego zdaniem, bardziej realny scenariusz pozwala oczekiwać powolnego wzrostu giełdy, który będzie napędzany z jednej strony inwestycjami rodzimych funduszy emerytalnych, a z drugiej ? inwestycjami kapitału zagranicznego, który w obliczu poprawiających się czynników makroekonomicznych śmielej będzie lokował na naszym rynku. W jego ocenie, jeśli oczekiwany spadek inflacji oraz wielkości deficytu na rachunku bieżącym nie będzie miał miejsca, wówczas rynek najprawdopodobniej będzie poruszał się w trendzie horyzontalnym, przerywanym gwałtowniejszymi zwyżkami i zniżkami wywołanymi bieżącymi informacjami.Należy również zwrócić uwagę na potencjalne zachowanie się spółek posiadających lub starających się o ekspozycję na rynku telefonii komórkowej (Elektrim, TP SA, PKN, KGHM, Netia) w kontekście przetargu na licencje UMTS. W trakcie przetargu na rynek będzie napływać wiele informacji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, na które wspomniane spółki będą reagować. Znaczący udział tych spółek w kapitalizacji GPW oraz w indeksach WIG i WIG20 powoduje, że zachowanie się właśnie tych kilku firm będzie wpływać na ogólny stan. Biorąc pod uwagę obecną wiedzę na temat procesu wydawania koncesji, można przyjąć, że więcej będzie negatywnych informacji, np. o cenach za koncesję i nowych graczach na rynku telefonii komórkowej ? mówi Piotr Kuba.Ryzyko polityczne mające wpływ na rynek kapitałowy wiązać się będzie przede wszystkim z zamieszanie związanym z ustalaniem budżetu na 2001 rok. Na pewno nie będzie ono sprzyjać dokonywaniu inwestycji giełdowych. Zdaniem zarządzającego, wydaje się, że ryzyko związane z wyborami prezydenckimi jest niewielkie, bowiem kierując się wynikami sondaży przedwyborczych można powiedzieć, że na tym polu niespodzianek nie będzie.

Anna Garwolińska