Ogólna sytuacja ekonomiczna jest ? obok kondycji poszczególnych branż i spółek, a także analizy technicznej ? jednym z najważniejszych czynników, które wpływają na decyzje podejmowane przez uczestników rynku kapitałowego, a w konsekwencji ? na zmiany cen akcji. Koniunktura w światowej czołówce gospodarczej nie jest obecnie jednolita, podobnie zresztą jak w państwach naszego regionu. Pośrednio znajduje to odbicie w indeksach giełdowych.
Gospodarka USA wciąż światowym prymusemStany Zjednoczone imponują wysoką koniunkturą, która utrzymuje się tam nieprzerwanie już dziesiąty rok z rzędu. Tendencję tę potwierdza również tegoroczny ponad 5-proc. wzrost gospodarczy. W II kwartale wyniósł on w skali rocznej 5,3%.Podstawowym problemem gospodarki amerykańskiej pozostaje utrzymanie pod kontrolą inflacji, co nie jest łatwym zadaniem wobec szybko rosnącej produkcji i coraz wyraźniejszych napięć na rynku pracy. Pragnąc zapobiec nadmiernemu wzrostowi cen, Zarząd Rezerwy Federalnej sześć razy podnosił stopy procentowe i wiele wskazuje na to, że posunięcia te zaczęły przynosić pożądane efekty.O stopniowym schładzaniu koniunktury w USA świadczą kolejne dane statystyczne. Wymownym tego przejawem było zmniejszenie w sierpniu br. produkcji przemysłowej (pierwsza taka zmiana od stycznia 1999 r.). Co więcej, tendencja ta może utrzymać się w najbliższej przyszłości, gdyż zamówienia otrzymywane przez amerykańskie firmy malały przez dwa miesiące z rzędu, przy czym w sierpniu spadek ten przybrał rekordowe rozmiary. Zmniejszyło się też zatrudnienie w amerykańskim przemyśle, a sierpniowa zmiana była największa od lipca 1998 r. W konsekwencji, pilnie śledzony przez twórców polityki pieniężnej wskaźnik bezrobocia wzrósł z 4% w lipcu do 4,1% w sierpniu.Osłabieniu aktywności w przemyśle towarzyszył spadek cen surowców do najniższego poziomu od lipca 1999 r., a jeszcze pomyślniejszą informację zawierały najnowsze dane, które wykazały w II kwartale 2000 r. spadek płac jednostkowych. Była to pierwsza tego rodzaju zmiana od IV kwartału 1999 r.Najbardziej krzepiące są jednak dane potwierdzające wysoką wydajność w amerykańskiej gospodarce. W II kwartale wzrosła ona bardziej, niż przewidywano, osłabiając obawy przed nasileniem tendencji inflacyjnych. Dzięki coraz wyższej efektywności można bowiem wytwarzać więcej, nie podnosząc cen.Za główną przyczynę wzrostu wydajności uznano dynamiczny rozwój nowoczesnych technologii. Dzięki inwestowaniu w informatykę oraz najnowsze środki łączności przedsiębiorstwa produkują więcej i osiągają lepsze wyniki finansowe. Zdaniem prezesa amerykańskiego banku centralnego Alana Greenspana, nie ma powodów do obaw, że wzrost wydajności w gospodarce zacznie słabnąć. Przeciwnie, będzie on zapewne kontynuowany w dotychczasowym tempie, a to powinno stworzyć warunki do stabilnego wzrostu gospodarczego przy niewielkiej inflacji.W tych warunkach mniej prawdopodobne wydają się dalsze podwyżki stóp procentowych, to zaś sprzyja ogólnie dobrej atmosferze na amerykańskim rynku kapitałowym. W br. najważniejsze nowojorskie wskaźniki giełdowe, pomimo sporych wahań, uległy niewielkim zmianom. Zarówno Dow Jones, jak i Nasdaq są obecnie na poziomie zbliżonym do notowań z początku stycznia.Wielka Brytania: symptomy słabnącej koniunkturyOd września 1999 r. do lutego br. Bank Anglii podnosił podstawową stopę procentową 4-krotnie, łącznie o 1 pkt., i od tego czasu nie musiano podejmować takiej decyzji.Przeciw zaostrzaniu obecnie polityki pieniężnej przemawia przekonanie większości ekonomistów, że ryzyko nasilenia inflacji jest coraz mniejsze. W lipcu jej roczna stopa wyniosła 2,2%, była więc niższa od założonego przez bank centralny maksymalnego poziomu 2,5%. Pozytywnym zjawiskiem jest przy tym odnotowany w II kwartale najwolniejszy od ponad trzech lat wzrost płac.Mimo najniższego od 25 lat bezrobocia, średnie dochody Brytyjczyków zwiększyły się w lipcu tylko o 3,7%, podczas gdy dopuszczalny przez Bank Anglii wskaźnik wynosi 4,5%. Jednocześnie coraz ostrzejsza konkurencja uniemożliwia podnoszenie cen przez czołowe przedsiębiorstwa nawet wówczas, gdy rosną ich koszty.W gospodarce brytyjskiej pojawiły się symptomy słabnięcia koniunktury. Jednym z nich jest tracący od pięciu miesięcy tempo wzrost aktywności w budownictwie. Zdaniem ekspertów banku centralnego, w br. PKB zwiększy się jeszcze o 3,1%, ale w przyszłym roku tempo wzrostu gospodarczego spadnie zapewne do 2,5%.W ogólnie korzystnym obrazie gospodarki brytyjskiej jest jednak jeden niepokojący element ? słabnąca pozycja funta wobec dolara. Kurs waluty brytyjskiej spadł w zeszłym tygodniu do 1,4426 USD, tj. najniższego od siedmiu lat poziomu, i choć w następnych dniach odrobił część strat, to w dalszym ciągu znajduje się pod presją. Do obniżenia jego notowań przyczynia się zarówno wysoka wciąż koniunktura w USA, która przyciąga tam kapitały zagraniczne, jak i coraz niższy kurs wspólnej waluty europejskiej.Słaby funt oznacza wyższy koszt importu ze Stanów Zjednoczonych, który Wielkiej Brytanii grozi większą inflacją. Na domiar złego, waluta brytyjska zyskuje na wartości wobec euro, a to pogarsza konkurencyjność eksportu do 11 państw europejskiej unii walutowej, które są najważniejszymi partnerami handlowymi Wielkiej Brytanii.Sytuacja ta może zachęcić Bank Anglii do podniesienia jeszcze raz w tym oprocentowania, ale eksperci sądzą, że nastąpi to dopiero w październiku lub listopadzie.Na brytyjskim rynku kapitałowym notowania akcji zmieniły się od początku roku tylko nieznacznie. Londyński indeks FTSE-100 wzrósł w tym czasie o niespełna 1%.EBC przeciwstawia się inflacjiIstotnym czynnikiem wpływającym na koniunkturę w Niemczech i Francji, a także w pozostałych państwach strefy euro, ma polityka pieniężna Europejskiego Banku Centralnego. W końcu sierpnia instytucja ta podniosła stopy procentowe już po raz szósty z rzędu w minionych dziesięciu miesiącach.Decyzję tę uzasadniono potrzebą przeciwdziałania inflacji, która przekroczyła założony przez EBC maksymalny poziom 2% i osiągnęła 2,4%. Tendencje inflacyjne nasila postępujące ożywienie aktywności gospodarczej w krajach europejskiej unii walutowej, rosnące notowania paliw płynnych oraz słabnące euro.Słabe euro korzystne dla niemieckiego eksportuKoniunktura w Niemczech ma największy wpływ na ogólną sytuację ekonomiczną w strefie euro. Na kraj ten przypada bowiem 1/3 działalności gospodarczej tego regionu. Bieżący rok przyniósł wyraźne przyśpieszenie wzrostu w gospodarce niemieckiej. W II kwartale PKB zwiększył się o 1,1%, co było naj-wyższym wskaźnikiem od dwóch lat. W skali całego roku wzrost gospodarczy powinien wynieść ? według oficjalnych prognoz ? 2,8% (wobec 1,5% w 1999 r.).W ostatnich tygodniach pojawiły się jednak obawy, że tendencja ta może ulec osłabieniu. Przemawiał za tym spadek zaufania do gospodarki niemieckiej, o którym poinformował ceniony instytut ekonomiczny Ifo. Jednocześnie zmniejszył się popyt ze strony budownictwa oraz zaczęły maleć produkcja i sprzedaż detaliczna.Mimo tych zjawisk, ogólna ocena koniunktury w Niemczech nie zmieniła się w zasadniczy sposób. Opublikowano bowiem kolejne dane statystyczne, które przemawiają za utrzymaniem dotychczasowego tempa wzrostu. Wymownym tego potwierdzeniem jest trwający, z małą przerwą, od jedenastu miesięcy spadek liczby bezrobotnych. W sierpniu bez pracy pozostawało 9,5% siły roboczej i wiele wskazuje na możliwość obniżenia tego wskaźnika w najbliższych miesiącach.Nadzieje takie wiąże się z ożywieniem popytu wewnętrznego, zwłaszcza na dobra inwestycyjne. Szczególnie silnym bodźcem jest jednak wzrost zamówień z zagranicy. I tu decydujący wpływ ma słaba pozycja euro, dzięki której poprawiła się konkurencyjność niemieckiego eksportu. Na zależność tę wskazał kanclerz Gerhard Schroeder, podkreślając ? wbrew opiniom twórców polityki pieniężnej ? że niski kurs wspólnej waluty europejskiej ma znacznie więcej stron pozytywnych niż negatywnych.Dodatnio na ogólną sytuację w gospodarce niemieckiej wpływają też umiarkowane żądania płacowe, które powinny łagodzić silniejsze ostatnio tendencje inflacyjne. Zdaniem dziennika ?Handelsblatt?, tegoroczne tempo wzrostu gospodarczego powinno przekroczyć 3%, byłoby więc wyższe od przewidywanego przez rząd.Mimo napięć inflacyjnych, trwające ożywienie aktywności ekonomicznej najwyraźniej sprzyja niemieckiemu rynkowi akcji. Frankfurcki indeks giełdowy DAX Xetra zyskał bowiem od początku roku ok. 9%.Francja: najszybszy wzrost w europejskiej czołówceGospodarka francuska przyczyniła się bodaj w największym stopniu do ogólnej poprawy koniunktury w państwach strefy euro. Oczekuje się, że w br. PKB może powiększyć się o 3,5-4%, co byłoby najwyższym wskaźnikiem w europejskiej czołówce gospodarczej. Ożywienie aktywności ekonomicznej doprowadziło do zmniejszenia bezrobocia, które spadło wreszcie poniżej 10% czynnej zawodowo ludności.Pojawiły się jednak obawy, że we Francji, podobnie jak w sąsiednich Niemczech, cykl koniunkturalny osiągnął w II kwartale szczyt i w dalszej części roku wzrost gospodarczy zacznie słabnąć. Pewien niepokój wywołało już pierwsze od jedenastu miesięcy zwiększenie bezrobocia, które w lipcu wyniosło 9,7%. Za schłodzeniem koniunktury może też przemawiać czerwcowy spadek produkcji przemysłowej o 0,6%, największy od grudnia 1999 r.Mimo tych niepokojących symptomów, w kołach rządowych panuje optymizm. Mają one nadzieję, że w przyszłym roku wzrost gospodarczy utrzyma się na tegorocznym poziomie ok. 3,5%. Władze w Paryżu liczą przy tym na pozytywny efekt ogłoszonych ostatnio cięć w podatkach, o równowartości 16,4 mld USD. Powinny one pobudzić w najbliższych miesiącach popyt konsumpcyjny, co stanowiłoby impuls dla całej gospodarki. Zdaniem niezależnych ekonomistów, PKB zwiększy się w 2001 roku o około 3,1%, tj. w mniejszym stopniu niż w roku bieżącym. Wskaźnik taki byłby jednak i tak stosunkowo wysoki.Podobnie jak w Niemczech, również we Francji rynek papierów wartościowych reaguje pozytywnie na poprawę koniunktury gospodarczej, czego potwierdzeniem jest ok. 15-proc. wzrost paryskiego wskaźnika CAC-40 i jego ostatnie rekordy.Nadzieje na szybsze ożywienie w JaponiiOgólne położenie gospodarcze Japonii jest obecnie zdecydowanie gorsze od koniunktury panującej w USA oraz największych krajach Unii Europejskiej. Gospodarka japońska ma już wprawdzie za sobą recesję, ale nie zdołano jeszcze przywrócić szybkiego tempa wzrostu.W roku finansowym 1999/2000, zakończonym w marcu, PKB wzrósł o 0,5%, do czego przyczyniły się bliskie zeru stopy procentowe. Obecny rok przyniósł dalszą poprawę i ? zdaniem ekonomistów ? wzrost gospodarczy powinien osiągnąć w tym okresie 2,1%. Na postępujące ożywienie aktywności ekonomicznej wskazują najnowsze dane statystyczne. W minionym kwartale nastąpił kolejny, czwarty już z rzędu, wzrost zamówień na dobra inwestycyjne. Zaczęło też rosnąć zatrudnienie, choć bezrobocie obejmuje wciąż 4,7% czynnej zawodowo ludności i jest bliskie rekordowego poziomu 4,9%. Zjawiskom tym towarzyszy coraz większa aktywność w budownictwie oraz wzrost cen surowców.Słabą stroną gospodarki japońskiej pozostaje popyt konsumpcyjny, o którego dużym znaczeniu świadczy 60-proc. udział w PKB. Wydatki gospodarstw domowych ogranicza powolny wzrost płac oraz wysokie, jak na japońskie stosunki, bezrobocie.W przeciwieństwie do najważniejszych indeksów amerykańskich i europejskich, tokijski Nikkei 225 obniżył się wyraźnie, tracąc od początku stycznia ponad 13%. Dysproporcja ta odzwierciedla różnicę między koniunkturą w gospodarce USA i państw europejskich a sytuacją ekonomiczną Japonii. Rosja stopniowo wychodzi z recesjiGospodarka rosyjska może uznać ten rok za dość udany, biorąc pod uwagę fakt, że wciąż znajduje się ona na etapie wychodzenia z kryzysu, który wybuchł latem 1998 r. Na 2000 r. władze rosyjskie wraz z bankiem centralnym zaplanowały wzrost PKB o 1,5% oraz 4-proc. zwyżkę produkcji przemysłowej. Planują także obniżkę inflacji do 18?22%. Dotychczasowe wydarzenia na rosyjskim rynku wskazują, że cel ten może zostać zrealizowany. Systematycznie rosną rezerwy dewizowe i w złocie banku centralnego, a gospodarce sprzyjają wysokie ceny ropy na świecie, korzystne dla silnie rozwiniętego przemysłu naftowego w Rosji. Warto zauważyć, że założenia na ten rok poczyniono przyjmując, że notowania tego surowca będą kształtować się wokół poziomu 20 USD za baryłkę, tymczasem ropa kosztuje teraz grubo ponad 30 USD. Ewentualne nadwyżki osiągnięte dzięki temu rząd może wykorzystać nie tylko na dodatkowe wydatki, lecz również przeznaczyć je na przyszłoroczne specjalne rezerwy budżetowe.Bank centralny stopniowo zmniejsza też podstawową stopę refinansową, która w okresie kryzysu w lecie 1998 r. wynosiła aż 150%. Na początku 2000 r. kształtowała się już na poziomie 45%, podczas gdy na mocy ostatniej decyzji (z 10 lipca) została już zredukowana do 20%.Zachodni ekonomiści ostrzegają jednak, że wciąż istniej wiele czynników, które znacznie ograniczają zaufanie do gospodarki rosyjskiej. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się wprowadzana reforma podatkowa, która może mieć trudne do przewidzenia konsekwencje dla budżetu. Władze planują obniżyć podatek dochodowy do 13%, natomiast podatek korporacyjny zwiększyć z 30% do 35%. Zakładają one, że dzięki temu zmniejszy się powszechna praktyka przestępstw podatkowych, dzięki czemu zwiększą się wpływy budżetowe.Inicjatywa ta spotkała się jednak ze sprzeciwem tzw. rosyjskich oligarchów finansowych, kontrolujących znaczną część rosyjskiej gospodarki, którzy nie są chętni do oddawania większych środków. Wojnę wydała im ostatnio administracja prezydenta Władimira Putina, oskarżając niektórych właśnie o nadużycia podatkowe.Bardzo ważnym problemem są również kłopoty ze spłatą zadłużenia z tytułu wyemitowanych obligacji państwowych. W tegorocznym budżecie przeznaczono na ten cel 10,2 mld USD, zaś ostatecznie ma to pochłonąć 10,5 mld USD. W projekcie założono jednak, że władze rosyjskie dojdą do porozumienia i uzgodnią plan restrukturyzacji zadłużenia z Klubem Paryskim. Jeśliby do tego nie doszło, władze musiałyby przeznaczyć na spłatę długów z tego tytułu aż 14,5 mld USD.Moskiewska giełda ma się w tym roku wyjątkowo dobrze. Od stycznia indeks RTS zyskał aż 31%, notując w sierpniu tegoroczne maksima. Stało się tak w dużym stopniu za sprawą korzystających z wysokich cen ropy potężnych spółek naftowych, jak Łukoil, Surgutnieftiegaz czy Tatnieft. Z innych blue chips uwagę inwestorów przyciągają też koncerny energetyczne ? Jednolite Systemy Energetyczne i Mosenergo, a także spółka telekomunikacyjna ? Rostelecom. Najbardziej znana rosyjska firma ? Gazprom ? planuje właśnie zmianę dwutorowego systemu notowań (w Moskwie i ADR-y w Nowym Jorku), aby wzbudzić zaufanie kapitału zagranicznego, który powoli zaczyna wracać na rosyjski rynek kapitałowy.Rekordowy wzrost węgierskiego PKBGospodarka węgierska rosła w I kwartale br. w tempie 6,6% w skali roku i jest to, jak dotychczas, rekordowy kwartalny wskaźnik. Spowodował to przede wszystkim 17,1-proc. wzrost produkcji przemysłowej. II kwartał ? zgodnie z przewidywaniami analityków ? nie był już tak pomyślny. Węgierski PKB zyskał w skali roku 5,9% (to jednak wciąż 2-krotnie więcej niż średnia w Unii Europejskiej), a powodem spowolnienia był wzrost cen żywności i paliw, który ograniczył wydatki konsumpcyjne powodując obniżkę popytu na towary i kredyty bankowe.Mimo to rząd węgierski nie rewiduje prognoz i zakłada, że w całym 2000 r. PKB powinien zwiększyć się przynajmniej o 6% (nie potwierdzają tego niektórzy zachodni ekonomiści). Powinien temu sprzyjać utrzymujący się silny popyt zagraniczny na miejscowe produkty (głównie samochody, lodówki oraz komputery). Na Węgrzech bardzo duży, ponad 50-proc., udział w PKB ma właśnie eksport. Wśród największych inwestorów z zagranicy znajdują się takie spółki, jak Suzuki Motor czy IBM. Niektórzy eksperci spekulują jednak, że gospodarka węgierska w 2000 r. wzrośnie najwyżej o 5%, podczas gdy w 2001 r. najwyżej o 4,6%.Władze węgierskie mogą mieć również poważne kłopoty z utrzymaniem w ryzach napięć inflacyjnych. Ministerstwo finansów zakładało, że w br. stopa inflacji znajdzie się w przedziale 6,5-7,5%. Tymczasem w ostatnich miesiącach wskaźnik cen detalicznych na Węgrzech wzrósł do ponad 9%, a wskaźnik cen hurtowych do 12%. W tych okolicznościach większość ekspertów spodziewa się, że na koniec roku inflacja sięgnie 8%, a średnia roczna wyniesie 8,7%.Prognozy na przyszły rok zakładają, że ceny wzrosną o ok. 7%, czemu powinna sprzyjać obniżka cen ropy naftowej na świecie oraz rządowe plany utrzymania kontroli nad cenami paliw. Kłopoty z inflacją spowodowały też, że przed kilkoma dniami władze kraju zrezygnowały z zapowiedzianego obniżenia (już po raz drugi w tym roku) comiesięcznej stopy dewaluacji forinta wobec euro, które miało być pierwszym krokiem do pełnego uwolnienia handlu miejscową walutą. Wcześniej krok taki przeprowadzono w kwietniu, obniżając stopę dewaluacji forinta o 10 pkt. bazowych, do 0,3%. Bank centralny poinformował, że rosnąca inflacja uniemożliwia taką obniżkę już do końca roku.Deficyt na węgierskim rachunku obrotów bieżących powinien w 2000 r. wynieść 4,8% PKB, wobec 4,3% PKB w roku 1999 i 4,8% w 1998. Mimo że deficyt wciąż jest wysoki (w pierwszych pięciu miesiącach br. 690 mln euro), warto zwrócić uwagę, że od III kwartału 1999 r. na Węgrzech eksport przewyższa import. Ponadto rosną wpływy dewizowe z rozwijającej się szybko turystyki. Głównym partnerem handlowym Węgier są kraje Unii Europejskiej, jednak wciąż ważnym rynkiem zbytu pozostaje Rosja. Dzięki znacznej poprawie sytuacji gospodarczej w tym kraju, po kryzysie, który wybuchł latem 1998 r., Węgrzy mogą liczyć na znaczną zwyżkę dochodów z eksportu.Władze węgierskie systematycznie w tym roku obniżały stopy procentowe. W styczniu podstawowa stopa refinansowa kształtowała się na poziomie 14,5%. Podczas ostatniego posiedzenia (8 sierpnia) rada tamtejszego banku centralnego zdecydowała o kolejnej w tym roku obniżce, o 25 pkt. bazowych (do 11%).Decyzje te powodują, że panuje na ogół korzystna atmosfera do inwestowania na budapeszteńskiej giełdzie papierów wartościowych, która jednak ze względu na duży odsetek zagranicznych inwestorów (ok. 70%) w dużym stopniu jest uzależniona od wydarzeń na największych światowych rynkach akcji. Od początku br. główny indeks tego parkietu BUX stracił ok. 2% i obecnie oscyluje wokół 8500 pkt., choć w marcu, kiedy na światowych rynkach panowała internetowa hossa, notował już blisko 10 500 pkt.Spółki, które cieszą się największym zainteresowaniem inwestorów i mają największy wpływ na koniunkturę giełdową, to potentat telekomunikacyjny Matav, koncern petrochemiczny MOL, bank OTP oraz farmaceutyczna firma Gedeon Richter.Rosną zagraniczne inwestycje w CzechachCzeska gospodarka ma ? według założeń ? w tym roku wzrosnąć o 2,5%, natomiast w 2001 roku o 2,8%. Jednym z czynników, który może spowodować, że cel ten nie zostanie zrealizowany, jest jednak groźba pogorszenia koniunktury na rynku amerykańskim, co może negatywnie wpłynąć na ogólnoświatową gospodarkę.Obecnie podstawowa stopa dyskontowa, ustalana przez czeski bank centralny, wynosi 5%, zaś stopa repo 5,25%. Niedawno opublikowane dane, dotyczące deficytu na rachunku bieżącym, wzbudziły niepokój o to, czy uda się zrealizować cel zakładany na 2000 r. Przed kilkoma dniami władze poinformowały, że deficyt na rachunku bieżącym okazał się w pierwszej połowie roku dwukrotnie wyższy niż w tym samym okresie 1999 r. i wyniósł 724,2 mln USD. Wyraźnie rósł on w II kwartale, co wiązało się z rosnącymi cenami ropy na świecie.Władze już teraz zapowiadają, że prawdopodobnie nie uda się, zaplanowane na ten rok, utrzymanie deficytu na poziomie 1,3 mld USD (2,4% PKB). Czynnik ten może również spowodować korektę tegorocznych planów inflacyjnych. W maju wskaźnik cen detalicznych (liczony rok do roku) sięgnął 3,7%, a wskaźnik cen hurtowych wyniósł 4,5%. Zdaniem czeskich ekonomistów, dane te wskazują na silniejsze napięcia inflacyjne niż przed rokiem.Pozytywnym zjawiskiem w gospodarce czeskiej, rekompensującym kłopoty z deficytem na rachunku bieżącym, jest wzrost zagranicznych inwestycji bezpośrednich (tzw. FDI), których wartość w ub.r. przekroczyła 5 mld USD, podczas gdy w tym roku może ? według optymistycznych założeń ? sięgnąć nawet 7 mld USD. Wiąże się to m.in. z zaplanowaną prywatyzacją kilku czołowych przedsiębiorstw. Inwestycje zagraniczne powodują też, że na wysokim poziomie utrzymuje się kurs korony (1 euro kosztuje obecnie 39,26 korony).Praska giełda papierów wartościowych może uznać ten rok za dość udany. Od 1 stycznia podstawowy indeks parkietu ? PX 50, zyskał już 15% i obecnie oscyluje w przedziale 480?500 pkt. Roczne maksimum (691 pkt.) osiągnął 24 marca, na fali hossy panującej na największych giełdach. Największą spółką na giełdzie jest koncern telekomunikacyjny Cesky Telecom. W systemie elektronicznym SPAD, przeznaczonym dla spółek typu blue chip, znajdują się jeszcze: koncern petrochemiczny Unipetrol, banki Ceska Sporitelna i Komercni Banka, energetyczna firma CEZ, spółka telekomunikacyjna Ceske Radiokomunikace, fundusz inwestycyjny RIF i spółka budowlana IPS Praha.
OpracowaliŁUKASZ KORYCKI i ANDRZEJ KRZEMIRSKIŁ[email protected]