Ceny ropy w Londynie spadły w piątek o 1 proc. Na rynku nie ustają spekulacje, że

Amerykanie mogą podjąć decyzję o skierowaniu na rynek części ropy ze strategicznej rezerwy SPR.

W czwartek kandydujący na prezydenta Al Gore wezwał prezydenta Billa Clintona, aby skierował na rynek ropę z amerykańskich rezerw strategicznych i w ten sposób pomógł obniżyć jej ceny, najwyższe od dziesięciu lat. Jeden z wariantów zaproponowanych przez Gore'a przewiduje, że rząd zacznie sprzedawać ropę w porcjach po 5 milionów baryłek. Zapasy miałyby być odbudowane, gdy minie kryzys. Sekretarz energii Bill Richardson powiedział w czwartek w amerykańskim Kongresie, że prezydent Clinton rozważa możliwość skierowania na rynek ropy z SPR. "Jeśli zobaczymy w piątek informację, że Clinton zdecydował się skierować na rynek część ropy z rezerwy, to ceny tego surowca na światowych giełdach szybko spadną" - ocenia Tim Noest, analityk ADM Investor Services International w Londynie.Uważa on, że cena ropy spadnie niezależnie od tego, ile ropy z rezerw dotrze na rynek. Innego zdania jest Ali Rodriguez, przewodniczący OPEC, który ocenia, że skierowanie na rynek części ropy z amerykańskiej strategicznej rezerwy (SPR) może spowodować jedynie przejściowy spadek cen tego surowca na światowych rynkach paliw. "Ceny spadną, ale efekt będzie przejściowy" - powiedział Rodriguez w wywiadzie telewizyjnym w piątek. Przewodniczący OPEC ocenia, że naruszenie strategicznej rezerwy ropy w USA nie przyniesie oczekiwanego efektu, bo w rezerwie znajduje się ropa w formie stałej, podczas gdy rynek potrzebuje lekkiej ropy do produkcji m.in. benzyn. Rodriguez uważa, że nie ma powodu, aby określać obecną sytuację na rynkach paliw jako katastrofalną. "Na rynku jest wystarczająca ilość ropy, a my mamy wystarczające moce, aby produkować więcej" - powiedział przewodniczący organizacji. "To, co teraz dzieje się na rynku paliw to kombinacja wielu czynników, jak mniejsze moce przerobowe rafinerii, spekulacyjne transakcje, czy wysokie narzuty związane z produkcją paliw w krajach importujących ropę" - dodał. Również Leo Drollas, dyrektor z londyńskiego Centre for Global Energy Studies, ocenia, że z ekonomicznego punktu widzenia uwolnienie ropy z SPR nie ma sensu. "Uwolnienie ropy ze strategicznej rezerwy USA nie ma sensu z ekonomicznego punktu widzenia. Ropa +pójdzie+ na tankowce i tam pozostanie, bo amerykańskie rafinerie nie mogą teraz więcej

przerobić tego surowca" - powiedział Drollas. Za baryłkę ropy Brent płacono w piątek na Międzynarodowej Giełdzie Paliw w Londynie po godz. 14:00 32,40 USD, o 33 centy mniej, niż podczas czwartkowego zamknięcia. Baryłka ropy w transakcjach elektronicznych na giełdzie w Nowym Jorku była tańsza w porównaniu z czwartkowym zamknięciem o 48 centów i wynosiła 33,52 USD. W tym roku OPEC podwyższał produkcję ropy już trzy razy, razem o 3,2 mln baryłek dziennie, ale te działania nie zahamowały wzrostu ceny tego surowca. Obecnie notowania ropy coraz częściej osiągają poziom najwyższy do 10 lat. W środę ceny ropy wzrosły w USA do 37,80 USD za baryłkę - najwyżej od października 1990 r. Jak wynika z informacji amerykańskiego Departamentu Energii USA ostatnio naruszyły swoją strategiczną rezerwę ropy podczas Wojny w Zatoce (1990-91). Obecnie Amerykanie mają w rezerwie się 571 mln baryłek ropy.(PAP)