Rysy na monolicie internetowego holdingu Europ@web

Największy w Europie internetowy holding Europ@web traci na wartości na fali przeceny spółek technologicznych. Nie wiadomo, kiedy jego czysto sieciowy bank o nazwie Ze Bank rozpocznie działalność. Pod znakiem zapytania stoją także inne projekty. Czyżby kontrolujący to przedsięwzięcie francuski biznesmen Bernard Arnault (prezes znanego koncernu produkującego dobra luksusowe LVMH) tym razem wybrał zły moment do inwestycji?

Francuska scena spółek IT przeżywa poważne kłopoty. W centrum zawirowań znalazł się ostatnio właśnie holding Europ@web. Na trzech jego głównych filarach zaczynają się pojawiać poważne rysy. Już pod koniec września z internetowego domu aukcyjnego Aucland niespodziewanie wycofał się jego większościowy udziałowiec Fabrice Grinda. Arnault zaangażował się w to przedsięwzięcie w ub.r., wykładając 18 mln euro w ramach operacji podwyższenia kapitału. W założeniu Aucland miał być głównym rywalem innej francuskiej spółki o tym samym profilu I-Bazaar, a na arenie międzynarodowej miał konkurować z takim potentatem, jak eBay.Kolejnym ciosem okazał się gwałtowny zjazd notowań akcji portalu Liberty Surf (wspólne przedsięwzięcie z brytyjskim koncernem handlowym Kingfisher Plc., znanym na naszym rynku z zaangażowania w spółkę Nomi). Początkowo jego akcje rosły jak burza, do 80 euro za walor, a następnie w równie szybkim tempie spadły do 11 euro (z czego ponad 60% w ostatnich czterech tygodniach). Kapitalizacja giełdowa portalu zmniejszyła się z 6,3 mld euro do zaledwie 1 mld euro.Teraz czarne chmury pojawiły się nad oczkiem w głowie Arnaulta ? okrzykniętą czysto internetowym bankiem firmą Ze Bank. To miała być perła w holdingu Europ@web. Prezes LVMH wyłożył na nie ponad 110 mln euro, a w gronie akcjonariuszy znalazła się znana francusko-belgijska instytucja finansowa Dexia SA (kontroluje pakiet 20% akcji). Zgodnie z zapowiedziami szefa holdingu Bernarda Girouda, Ze Bank miał rozpocząć działalność jesienią br. Tymczasem na razie na jego głównej stronie znajduje się jedynie hasło ?Od dziś budujemy wspólnie nasz bank?. Okazuje się, że mająca dostarczyć fachowe oprogramowanie brytyjska Sema Group Plc. jak dotąd nie wywiązała się z zobowiązań.Tymczasem konkurencja dla Ze Banku rośnie z dnia na dzień. Podobne usługi oferuje już blisko 30 firm, na francuski rynek pchają się także internetowi brokerzy z Niemiec (np. Consors przejął spółkę Paresco Bourse, a Direkt Anlage Bank kupił udziały w Self-Trade). Bardzo ambitnie poczynają sobie Cortal (spółka-córka BNP Paribas) i Fimatex (Société Générale).Arnault jest jednak znany z tego, że nigdy się nie poddaje. Mimo że z powodu ostatnich niepowodzeń będzie musiał utworzyć rezerwy w wysokości 500 mln euro, szuka kolejnych szans na internetowym rynku. Jak donosi gazeta ?Le Nouvel Observateur?, w najbliższym czasie planuje kapitałowe wejście do sieciowego funduszu Carlyle.

W.K.