Faksem z Gdańska

Nade wszystko jesteśmy pod wrażeniem zapaści Daewoo i liczymy jej skutki dla całej branży motoryzacyjnej w Polsce. Ale pod nosem, w Gdańsku, mam inny przejaw globalnej strategii, która lokalnie oznacza złe wiadomości. Wygląda na to, że wielopokoleniowa tradycja warzenia piwa nad Motławą, sięgająca XVII wieku, zostanie przerwana w 2001. Zapadła decyzja o likwidacji browarów w Gdańsku i Łańcucie.Branża piwowarska dobrze ilustruje wielopiętrową strukturę współczesnego kapitalizmu. Zmodernizowane przez kapitał australijski browary w Gdańsku i Elblągu są dziś fragmentem Grupy Żywiec. Zaś Grupa Żywiec jest fragmentem światowego imperium Heinekena. Nieuchronnie nasuwa się pytanie, czy browar gdański jest ofiarą strategii globalnej i czy jest jakieś miejsce w tak kształtowanej strategii gospodarczej na uwzględnienie interesów lokalnych i szukanie niszy rynkowej dla zakorzenionych lokalnie produktów? Przeciwnicy globalizacji ? mając przed oczyma ów piwny poligon doświadczalny ? mogą argumentować, że Grupa Żywiec nie dbała o promocję piwa ?Heweliusz? i ?Gdańskie? i nie była zainteresowana wylansowaniem innych gatunków, opartych na starych gdańskich recepturach, co staje się modne w świecie i pobudza lokalne rynki. Zwolennicy międzynarodowej konkurencji mogą argumentować, że Grupa Żywiec musi się koncentrować na takich produktach i wytwarzać je w takich miejscach, jakie wskazuje rachunek ekonomiczny. Dlatego ?Heweliusz? i ?Gdańskie? będą prawdopodobnie wytwarzane w Elblągu i Braniewie, gdzie browary mają większe perspektywy rozwojowe, a moce produkcyjne są lepiej wykorzystane. Faktem jest, że Grupa Żywiec była ostatnio w defensywie, tracąc rynek na rzecz innego układu międzynarodowego ? Kompanii Piwowarskiej. Rok 2000 jest rokiem odrabiania strat przez spółkę giełdową, choć i Kompania Piwowarska sprzedaje więcej, gdyż rzecz dzieje się w kraju, w którym spożycie piwa systematycznie rośnie. Rywalizacja na polskim rynku jest odcinkiem międzynarodowej konkurencji między Heinekenem i południowoafrykańskim koncernem SAB. Decyzje strategiczne zapadają ponad naszymi głowami. Taki jest urok globalizacji. Nie można się na to obrażać, bo umiędzynarodowienie kapitału jest procesem nieuchronnym, który per saldo opłaca się konsumentom oraz racjonalizuje wykorzystanie zasobów ludzkich i rzeczowych w skali światowej. Ale ? doświadczając skutków kryzysu Daewoo i zamykając rozdział gdańskiego browarnictwa ? warto zadbać o to, by kilka pulpitów sterowniczych znajdowało się wewnątrz kraju.

JANUSZ LEWANDOWSKI