Stalowy szok
Ceny produktów branży stalowej zbliżają się do poziomu sprzed dwóch lat, najniższego w ostatnim dwudziestoleciu. Światowe hutnictwo po optymizmie z początku roku przeżywa falę rozczarowania. Dotkliwy spadek cen wymusił obniżkę prognoz, diametralnie zmieniło się też nastawienie inwestorów.Interesujące jest to, iż do spadku cen doszło w warunkach rosnącego popytu. Według przewidywań firmy konsultingowej World Steel Dynamics, w tym roku zużycie stali powinno zwiększyć się o 5,5%, co będzie najlepszym rezultatem od 1997 roku.Problem w tym, że wzrostowi konsumpcji towarzyszy rosnąca produkcja, zwłaszcza w Europie Środkowowschodniej i państwach regionu Pacyfiku. Najbardziej odczuł to przemysł stalowy USA.Dwa lata temu zużycie stali na świecie wyniosło 799 milionów ton, w roku następnym 804 mln, w obecnym zaś przewiduje się 848 mln ton. W tym roku nadwyżka podaży wyniesie 60 milionów ton. Ta nierównowaga jest jedną z najwyższych w dziejach całej branży.Przyszłość rysuje się w ciemnych kolorach. Peter Dupont, analityk Commerzbanku, wskazuje na możliwość spadku popytu w Stanach Zjednoczonych oraz słabszą dynamikę wzrostu gospodarczego w innych krajach regionu Pacyfiku.Analitycy UBS Warburg z kolei uważają, że w najbliższych miesiącach dojdzie do spadku produkcji i w przyszłym roku ceny zaczną rosnąć. Dzięki temu inwestorzy docenią walory takich spółek, jak brytyjsko-holenderski Corus, francuski Usinor czy niemiecki ThyssenKrupp.Jednakże Peter Fish z brytyjskiej firmy konsultingowej Mets uważa, że branża ta nie w pełni uświadamia sobie skalę problemu, a zapowiedziane ograniczenia produkcji są zbyt małe.
W. Z. ?Financial Times?