Subiektywna ocena sytuacji

W USA odreagowanie bez względu na to, kto wygra wybory prezydenckie, musi być, ale z reakcji rynku wynikałoby, że będzie bardzo krótkie. Zaczynam podejrzewać, że nie będzie tradycyjnego ?rajdu św. Mikołaja?.U nas fundamentalnych powodów do wzrostu nie ma, istnieje jednak przekonanie, że przed końcem roku taki wzrost nastąpi.

W Ameryce mieliśmy dwa wydarzenia. Jedno w systemie ?notowań ciągłych? (wybory) i jeden ?fixing? (posiedzenie FOMC). Olbrzymi, poniedziałkowy spadek został szybko odrobiony we wtorek. Walnie pomogła temu Abby J. Cohen, która ostatnio zawsze pojawia się na mównicy w trudnych dla rynku chwilach i zawsze twierdzi, że akcje są niedowartościowane (Nasdaq jednak jest coraz niżej). Tym razem stwierdziła, że indeksy są niedowartościowane o 15%. To na jeden dzień wystarczyło.Rozczarowanie FedSądząc po rozczarowaniu inwestorów, wielu liczyło na zmianę nie tyle stóp procentowych, ile nastawienia Fed do polityki monetarnej. Było to jednak typowe chciejstwo, bo Fed niczego nie zmienił. Wg mnie, ta decyzja była jak najbardziej rozsądna. Jednak już widać problemy, które wynikają z restrykcyjnej polityki. W tym tygodniu Bank of America ostrzegł, że straty z powodu złych kredytów mogą się podwoić w IV kwartale. Już następnego dnia po posiedzeniu FOMC opublikowano dane o inflacji. CPI wzrosła o 0,2% co zostało powitane z ulgą, mimo że takie właśnie były oczekiwania. Ulga była całkowicie nieuzasadniona. To był wzrost w odniesieniu do poprzedniego miesiąca, gdzie skok był spory. Poza tym inflacja wzrosła stosunkowo niewiele, ze względu na spadek ceny benzyny (taniała wtedy ropa naftowa) i promocji w sprzedaży samochodów. W listopadzie ropa, benzyna i olej opałowy drożeją.Sytuacja cen surowców jest nad wyraz dwuznaczna. CRB kolejny raz utworzył formację diamentu. Nie chce mi się jednak wierzyć, żeby tym razem wybicie nastąpiło również w górę. To byłaby bardzo zła informacja dla inflacji. Podejrzewam, że na skutek zwolnienia gospodarek światowych wybicie będzie w dół, o ile nie zajdą jakieś wydarzenia, które np. spowodują podwyżkę cen ropy do górnego ograniczenia kanału trendu wzrostowego (obecnie około 40 USD).Nie najlepszyobraz technicznyPo dużych spadkach, z kulminacją i początkiem odwrotu w poniedziałek, indeks DJIA wykonał ruch w kierunku podstawy podwójnego szczytu (nieco powyżej 10 800 pkt.). Na razie miał 3 nieudane próby. Jeszcze wyraźniej widać to na wykresie liniowym cen zamknięcia. Indeks nie tylko nie jest w stanie powrócić ponad 10 800 pkt., ale również ma problem z węzłem, w którym spotyka się średnia 200- i 50-sesyjna. Do ruchu w górę konieczne jest szybkie przełamanie 10 800 pkt., chociaż z wykresu wynika, że będzie to trudne, o ile nie niemożliwe.Jeśli spojrzy się na szeroki indeks S&P 500, wygląda to jeszcze gorzej. Najbardziej klarowny jest wykres liniowy. Widać wyraźnie, że po korekcyjnym wzroście nastąpił spadek z przebiciem linii krótkoterminowego trendu wzrostowego. Potem nastąpiła nieudana próba powrotu nad tę linie i znowu spadek. Gdyby traktować ten układ jako fale ABC, to można prognozować (na podstawie równości fal A i C) S&P 500 na wysokości 1230 pkt. Musiałoby to nastąpić stosunkowo szybko.Nasdaq trzyma się już ostatkiem sił przy poziomie 3000 pkt. Indeks jest w bessie i przynajmniej 2700 punktów (raczej niżej) musi być. Piszę to już od wielu miesięcy, więc nie będę szerzej omawiał.Mamy więc sprzeczność. Analiza techniczna oraz sytuacja makro sugerują jednoznacznie spadki indeksów, a okres roku i zbliżające się rozstrzygnięcie wyborów prezydenckich każą myśleć o wzrostach. Może jakimś sygnałem było to, co stało się na sesji piątkowej? Po wygranej Republikanów w ważnej sprawie sądowej przybliżającej wygraną G. Busha indeksy ruszyły do góry. Jednak szybko przeszły na minusy, mimo że nie była jeszcze znana, korzystna dla Demokratów, decyzja Sądu Najwyższego Florydy. Czyżby sprawa wyborów była przereklamowana i nie miała tak wielkiego wpływu?Myślę jednak, odreagowanie bez względu na to, kto wygra, musi być, ale z reakcji rynku wynikałoby, że będzie bardzo krótkie. Zaczynam podejrzewać, że nie będzie tradycyjnego ?rajdu św. Mikołaja?.Właściwie przez cały miniony tydzień odrabiany był poniedziałkowy spadek. Niewątpliwie wydarzeniem zaś było wejście nowego systemu giełdowego Warset. Jedno jest pewne w nowym systemie: trzeba zerwać ze starymi nawykami. Zupełnie inaczej gra się, kiedy punktem odniesienia jest stary fixing, a zupełnie inaczej teraz. Bezpieczniej jest na płynnych spółkach, bo nie może zaskoczyć dziwne (przypadkowe) PKC bez szans na reakcję. Trudniej jest obniżyć kurs spółki, a jeszcze trudniej powodować wzrosty o 10%.To utrudnia manipulację kursem w starym stylu, ale otwierają się nowe możliwości, np. na otwarciu rynku wytwarzanie przez długi czas wrażenia, że jest duży popyt z wysoką ceną. Minutę przed fixingiem wystarczy zdjąć ten popyt, ale atmosfera już będzie.Na tym etapie, kiedy większość inwestorów przekonana jest do wzrostów, ten system pomaga rynkowi.Uważam bowiem, że zarówno fundusze, jak i inwestorzy indywidualni są przekonani, że nastąpi wzrost do końca roku jako przygotowanie do efektu stycznia. Większość ma rację? Zazwyczaj nie ma ? to giełdowa zasada, ale zdarzają się przypadki (niestety, dość często), kiedy jednak ma na zasadzie samosprawdzającej się przepowiedni. Jednak to jest zagrożenie, bo oznacza, że akcje są już w portfelach.Kiepskie fundamentyW tym tygodniu wydarzeniem od strony makro było przesłanie przez rząd projektu budżetu do Sejmu. Dziwiłem się trochę, dlaczego pojawiały się wątpliwości, czy rząd przyjmie deficyt na poziomie 1,6%. Dla mnie to było pewne prawie na 100%. Nie zgadzam się tylko z opiniami, że teraz już jest dobrze, a szanse przyjęcia budżetu rosną. Po pierwsze, to projekt był znakomicie wykonanym ćwiczeniem akademickim z dziedziny układania budżetów. Jednak wiele założeń po prostu jest całkiem nierealnych. Kilka z nich: widać gołym okiem (podkreślają to wszyscy), że przeszacowany jest wzrost gospodarczy (a co za tym idzie ? przychody budżetu), nie wiadomo, dlaczego założone są duże wzrosty dochodów NBP, zapewne założona jest zbyt duża ściągalność podatków i składek, wypełnienie luki 7 mld zł opiera się na tym, że zostaną uchwalone ustawy okołobudżetowe. Wątpliwości można mnożyć.Już na samym początku rząd zobaczył, w jakiej jest sytuacji. Nie będzie zmiany VAT w budownictwie ? tak postanowił Sejm. Pokazuje to, jak kruche poparcie ma rząd i nie napawa optymizmem.O dziwo złoty nie zareagował spadkami na informację o odrzuceniu zmiany VAT w budownictwie. Wręcz wzmacniał się. Reuters tłumaczy, że powodem była informacja, że L. Balcerowicz będzie kandydował na miejsce szefa NBP. Owszem, AWS i UW mogą się porozumieć i chcieć głosować na L. Balcerowicza za cenę przyjęcia budżetu. Pozostaje tylko jeden mały drobiazg: mogą głosować na L. Balcerowicza, jeśli prezydent przedstawi jego kandydaturę. Czy to zrobi? Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy prezydent chce wcześniejszych wyborów, czy nie?Uważam, że budżet tym razem jest jałowym ćwiczeniem ekonomicznym, ukierunkowanym wyłącznie na polityczne skutki. Nie lubię mieszać polityki do giełdy, ale zgadzam się z opiniami, że rządząca AWS chce za wszelką cenę dotrwać do końca kadencji u steru rządu. Może jej to zapewnić przychylność UW dla budżetu. Dlatego też budżet musiał być robiony ?pod? UW, mimo że nie rozpieszcza wyborców. UW twierdzi, że podejdzie do budżetu obiektywnie i nie będzie targów, ale nie bardzo w to mogę uwierzyć. Trzeba pamiętać o tym, że jeśli Sejm nie przyjmie budżetu, to prezydent może rozwiązać parlament, ale następny rząd musi działać wg tego projektu. Jest to więc pułapka dla SLD. Jeśli Sejm budżet przyjmie, to i tak problemy zaczną się w czwartym kwartale, a z tym zapewne będzie się borykał również rząd SLD. Jeśli się weźmie pod uwagę zarówno fakty, jak i intencje, to, moim zdaniem, projekt nie jest realny, a deficyt będzie dużo większy. Pytanie tylko, czy inwestorzy będą chcieli przymknąć oczy na fakty (w końcu przynajmniej do połowy 2001 r. niczym to nie grozi), czy nie.Kontynuując temat wzrostu gospodarczego w 2001 r. trzeba wspomnieć o malejącej dynamice produkcji przemysłowej i zrealizowaniu deficytu budżetu państwa po 10 miesiącach tego roku. Widać, że już w tym roku wzrost będzie mniejszy niż 5%. Dlaczego ma być lepiej w warunkach spowolnienia gospodarek światowych?Przekonanie o wzrościePowodów fundamentalnych do wzrostu nie ma więc żadnych. Jest jednak ciągle przekonanie, że wzrost przed końcem roku będzie. Sytuacja analityka jest w takim układzie szczególnie niezręczna. Po prostu widzę, że chwilowo fundamenty są odkładane na bok. Wystarczy ruch na indeksach światowych, żeby i u nas był wzrost.Warto wspomnieć o tym, że, moim zdaniem, rola WIG znacznie zmalała w nowym systemie, a wzrosła WIG20. Jest szybszy, bardziej reaguje na zmiany, są kontrakty na ten indeks. Myślę, że WIG będzie traktowany teraz trochę pomocniczo. Jednak dla porządku popatrzmy na niego. WIG naruszył linię krótkoterminowego trendu wzrostowego i szybko zawrócił. To dobry znak. Pozytywne jest to, że decyzja o tym, co w średnim terminie będzie na giełdzie, musi wkrótce zapaść. Widać, jak szybko spotyka się ta linia z linią średnioterminowego trendu spadkowego. Przebicie którejś z nich to sygnał do zajęcia odpowiedniej pozycji. Sygnałem kupna byłoby wyjście powyżej 17 000 pkt. Sprzedaż ? zejście poniżej 16 300 pkt.Na WIG20 sytuacja jest bardzo podobna. Trudno w tej chwili określić, czy czeka nas jeszcze jedna podfala spadkowa, czy to już jest nowy trend wzrostowy. Bardzo delikatna, ale prosta sytuacja. Kupno powyżej 1700 pkt. Sprzedaż poniżej 1600 pkt. Ciekawie wygląda indeks cenowy. Do dwuletniej linii trendu wzrostowego pozostało jeszcze trochę miejsca, ale krótkoterminowy trend wzrostowy został złamany. Problem w tym, że to może być po prostu korekta pierwszej fali wzrostowej, więc sytuacja też jest dwuznaczna.W dalszym ciągu największy wpływ na indeksy ma TMT, chociaż zdecydowanie już wyszedł z mody ? teraz gra się tylko na spółki mocne fundamentalnie. W większości przypadków niewiele się zmieniło od ostatniego tygodnia, dlatego omówię tylko zmiany. Agora, Elektrim, Prokom, TP SA ? bez zmian. Kurs ComputerLandu powrócił do przebitej linii krótkoterminowego trendu wzrostowego i zbliżył się ponownie do linii trendu spadkowego na 120 zł. Ten poziom zadecyduje, czy kurs będzie rósł, czy dążył do 80 zł. Ciekawa sprawa jest z KGHM, który jedną nogą jest w tradycyjnej gospodarce, a drugą ? w TMT. Kurs wykonał ruch powrotny do przebitej linii krótkoterminowego trendu wzrostowego. Widać bardzo dużą formację RGR. Przecięcie 22 zł powinno spowodować spadek do przynajmniej 10 zł. Jeśli się weźmie pod uwagę spadające ceny miedzi oraz zwolnienie gospodarek światowych (zmniejsza się popyt na miedź) i wydatki spółki w sektorze TMT, to taki spadek nie jest nieprawdopodobny.Historii Optimusa nie będę już opisywał, bo wszyscy ją znają. Technicznie złym znakiem jest wyjście kursu z kanału trendu spadkowego. Jeśli szybko i solidnie nie powróci powyżej 120 zł, to czeka go nieubłagana podróż do 80 zł (na co zasługuje). Powrót powyżej 120 zł to powrót do kanału 120?170 zł. Softbank, po wybiciu w dół, usiłuje domknąć okno bessy na 58 zł. Na podobnej wysokości przebiega linia dopiero co przebitego trendu spadkowego. Następny opór to 65 zł. Wsparcie 50 zł.Jak można to podsumować? Nie widać szybkich zagrożeń (w okresie miesiąca), więc ruch do góry jest absolutnie możliwy, chociaż, wg mnie, niezbyt usprawiedliwiony. Uważam, że w tym okresie zdecydowane znaczenie będzie miała koniunktura na świecie. Trzeba w tej sytuacji kierować się wyłącznie analizą techniczną dotyczącą indeksów naszego rynku i amerykańskich, i zajmować pozycje zgodnie z jej sygnałami.

Piotr Kuczyński