Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, że od koniunktury na Wall Street zależy koniunktura na większości rynków papierów wartościowych. Wielu analityków zza oceanu uważa wręcz, że Nasdaq stał się najważniejszym indeksem giełdowym na świecie. Teza cokolwiek kontrowersyjna ? podobne opinie wyrażano w trakcie hossy w Japonii lat 80. o tamtejszym Nikkei 225.
Należy z całą pewnością przyjąć, iż obecnie zmiany Nasdaq wywierają przemożny wpływ na nastroje inwestorów. Giełda to w dużej mierze psychologia, tak więc od aktualnego stanu nastrojów inwestorów zależą notowania. Ostatni tydzień był pod tym względem bardzo ciekawy. Nikt, zupełnie nikt nie zachęcał do kupna technologii. Nikt nie uznał aktualnego poziomu cen za atrakcyjny. Wszyscy, i ci ze smętnie zwieszonymi głowami i ci uśmiechnięci i zadowoleni z siebie, uważają, że to jeszcze nie koniec. A jeżeli nawet nastąpi wzrost, będzie to tylko zamykanie krótkich pozycji. Według mnie, nie jest to najbardziej trafne stwierdzenie: to tak jakby powiedzieć, że kilkunastoprocentowy spadek jest realizacją zysków. Zdecydowana większość opinii, z którymi się zetknąłem, jest niemal identyczna. Jeszcze spadniemy. Ostatni raz, ale jeszcze trochę spadniemy.Większość się myliO ile zgadzam się, że spadek Nasdaq jeszcze się nie zakończył (mam tu na myśli miesiące, a nie tygodnie czy dni), o tyle z osobistego doświadczenia wiem, że te ostatnie oczekiwane przez wszystkich fale (wzrostowe czy spadkowe) nie pojawiają się wtedy, gdy są najszerzej oczekiwane. Większość się myli. To stare giełdowe twierdzenie. Wiele wskazuje na to, że sprawdzi się i tym razem. To bardzo proste: jeśli zdecydowana większość spodziewa się spadku, oznacza to, że zdecydowana większość już akcje sprzedała i teraz oczekuje kolejnych spadków, by kupić. Jeśli zdecydowana większość chce kupić, to rzadko dochodzi do przeceny tak głębokiej, jak oczekiwana. I jeszcze jedno ? brak margin calls. Margin call wykonuje broker do swojego klienta w momencie, gdy posiadany pakiet akcji nie spełnia wymaganych umową kredytową warunków zabezpieczenia udzielonego kredytu. Podczas pierwszego załamania ilość margin calls i związana z nimi konieczność zamykania pozycji, czyli sprzedaży posiadanych akcji była tak wielka, że na Wall Street był to temat tygodnia. W tej chwili nic takiego, jak do tej pory, się nie stało. I, moim zdaniem, już nie nadejdzie. Ten rynek jest już wyprzedany.Analizowałem obecną sytuację (czyli skalę spadków) w odniesieniu do poprzedniej fali spadkowej rozpoczętej w marcu (wykres 1). Wygląda to następująco: poprzednia fala spadkowa rozpoczęła się z poziomu 5066 pkt. i początkowo zakończyła się na poziomie 3233 pkt. Spadek wyniósł zatem 36,2%. Jedną z przyczyn ostatniego dnia spadków w tym okresie była właśnie tzw. głupia sprzedaż, czyli zlecenia sprzedaży wystawiane przez biura maklerskie i zamykające portfele pechowym kredytobiorcom. Proszę zwrócić uwagę na układ świec w punkcie 2. Wielka czarna świeca jest skutkiem i przyczyną wystąpienia margin calls. Kolejna świeczka jest potężną białą świecą. Otwarcie tego dnia następuje 33 pkt. poniżej ostatniego zamknięcia i aż 340 pkt. poniżej otwarcia z dnia poprzedniego. Tak silna zniżka to właśnie skutek wykonanych margin calls. Wielu wykorzystało ten moment do skupienia ?głupio? sprzedawanych akcji i dzień kończy się prawie 300 pkt. wyżej. Generalnie ta fala (po uprzedniej mocnej korekcie wzrostowej) spadkowa zakończyła się na poziomie 3066 pkt., czyli wyniósł 39,5%.Obecna fala spadków rozpoczyna się z poziomu 4255 pkt. Pierwszy spadek kończy się na poziomie 3074 pkt. Jest to zatem zniżka o 27,8%. Generalnie, jak na razie, ostatni spadek wyniósł 40,6%, czyli więcej niż wyniosła pierwsza fala spadkowa w okresie marzec-maj 2000. Zestawiając ze sobą te dane, zastanawiam się, czy nie powinny wystąpić margin calls, tak jak miało to miejsce w kwietniu. W końcu spadek jest równie duży, a nawet większy niż poprzedni. Wiele wskazuje na to, że skoro nie wystąpiły do tej pory, to nie powinny w ogóle pojawić się na tak szeroką skalę, jak poprzednio. A skoro oceniamy szansę ich wystąpienia w takiej skali na niewielką, to co może zepchnąć indeks o kolejne kilkanaście procent niżej? Teraz zajmijmy się analizą wskaźnikową naszego ulubieńca.Pozytywnawymowa wskaźników?Wskaźnikiem reprezentowanym na wykresie drugim jest MACD. Proszę zwrócić uwagę na występujące dywergencje pomiędzy indeksem a wskaźnikiem. Poprzednio dwukrotnie silne dywergencje MACD wskazały na wyczerpanie spadków, a w efekcie ich zakończenie. W tej chwili występuje kolejna silna dywergencja. Proszę również zwrócić uwagę na generalną dywergencję pomiędzy wskaźnikiem a indeksem w okresie od kwietniowego dołka rynku do dziś.Wykres 3. przedstawia indeks i wskaźnik ROC. Również tu, jak i w przypadku MACD, mamy do czynienia z silnymi kilkakrotnie sprawdzonymi w przeszłości dywergencjami pomiędzy wskaźnikiem a indeksem.Wskaźniki przezentowane na wykresie 4 należą do jednych z najlepiej sprawdzających się w przeszłości. Pierwszym jest Ultimate. Notuje on kolejne dywergencje. Indykator pomimo spadków badanego indeksu nie zanotował zniżki. Wręcz przeciwnie, rośnie. Wskaźnikiem świetnie obrazującym sytuację rynku jest Stochastick. Tak prezentowany szybki, jak i wolniejsze wskazują na bardzo silne wyprzedanie.Na ostatnim, piątym wykresie prezentuję tak WIG20, jak i Nasdaq. Postanowiłem sprawdzić, jak polski rynek reagował w przeszłości na zachowanie rynku hi-tech w USA. Generalnie GPW zawsze pozytywnie reagowała w chwili zakończenia spadków w USA. W przypadku odwrócenia trendu spadkowego na tamtym rynku polepszała się również koniunktura w Polsce. Dalszy rozwój sytuacji nie zawsze pokrywał się z zachowaniem rynku za oceanem. Co prawda, zdarzały się już w przeszłości okresy, w których WIG20 zachowywał się lepiej niż rynek amerykański. Jednak sytuacja, w której przez tak długi okres rośnie ?tu?, podczas gdy ?tam? silnie spada, jest nowa. Nie zmienia to faktu, że w przypadku odwrócenia trendu spadkowego polski rynek akcji zacznie rosnąć. Wydaje się jednak, że wzrosty w Polsce mogą zakończyć się wcześniej niż wzrosty giełd w Nowym Jorku. Wynik powyższego porównania jest następujący: bez względu na ogólną sytuację na rynku, WIG20 zawsze, w krótkim terminie, pozytywnie reagował na zmianę tendencji na Nasdaq. Nie zawsze natomiast silna i dłuższa zwyżka tego rynku była w stanie wykreować silny trend wzrostowy w Warszawie.Podsumowując, wiele wskazuje na to, że mamy do czynienia z silnie wyprzedanym rynkiem. Tak nastroje, jak i wskaźniki techniczne sugerują zakończenie silnych spadków Nasdaq. Zakończenie spadków, którego oczekuję już teraz. W poprzednim artykule próbowałem zastanowić się nad konsekwencjami podobieństwa indeksów Nikkei i Nasdaq. Nadal podtrzymuję zawarte w tym materiale wnioski. Zwracam jednak uwagę, że poprzednia analiza wybiega daleko w przyszłość. Wniosek: kup Nasdaq. Na zakończenie chcę jeszcze poruszyć kwestię kursu euro, które silnie rośnie. Dodatkowo, biorąc pod uwagę możliwość poluzowania polityki monetarnej na najbliższym posiedzeniu Fed, można przyjąć, iż wzrost europejskiej waluty będzie kontynuowany również w najbliższej przyszłości. Wiele analiz i komentarzy wskazywało na silne prawdopodobieństwo wzrostu polskiego rynku akcji w związku ze wzrostem euro. Z ciekawością będę obserwował powyższą zależność.
Jose Rodrigez