I co my tu mamy, czyli...
W poprzednim artykule, poświęconym analizie tzw. ?efektu stycznia? (PARKIET nr 238 z 12 grudnia br.), starałem się udowodnić brak rzeczywistych podstaw, by można było mówić o jego istnieniu.
Artykuł ten spotkał się z dość mocną krytyką. I stąd jego część druga. Argumenty krytyków były różne. Jednym brakowało tabelek z czytelnymi wyliczeniami, inni twierdzili, że to nie jest rzetelna analiza, tylko moje odczucia. Najciekawsza opinia, z jaką się spotkałem była zawarta w następującej wypowiedzi: ?Jak to nie ma ?efektu stycznia?? Przecież sam o tym wykładam na kursach... (dla doradców i maklerów)?. No, skoro tak....W poprzednim artykule starałem się udowodnić, że nie da się w jakikolwiek racjonalny sposób udowodnić wzrostów cen akcji na przełomie roku wystąpieniem tzw. efektu stycznia. Ceny zaczynają zwyżkować, jeśli wcześniej osiągną poziomy wyprzedania. Odwrotnie ? zaczynają spadać, po osiągnięciu poziomów wykupienia. Dalszy ruch kontynuowany jest w trendach. To oczywiście ogromny skrót, nie o formacjach cen na rynkach zamierzam tu jednak pisać. Dla mnie są to fakty. Jeśli zatem jeden z tych dwóch stanów zostanie osiągnięty przed okresem przełomu roku, taki trend najprawdopodobniej będzie kontynuowany w grudniu czy styczniu. Dla wielu wyznawców istnienie ?efektu stycznia? jest faktem. Dla mnie nie istnieje żaden ?efekt? związany z określoną porą roku. Dla wielu uczestników gry rynkowej, zachowanie cen akcji w grudniu, styczniu jest lepsze niż w pozostałej części roku. Czy aby na pewno? Celem dzisiejszego artykułu, jest wykazanie na podstawie miesięcznych zmian indeksów S&P500 oraz WIG20 faktu, że okres grudzień ? styczeń ? luty nie różni się w żaden szczególny sposób od pozostałych miesięcy roku. Przedstawione poniżej tabele zawierają zamknięcia pierwszych sesji w miesiącu. Porównując ze sobą te dane, otrzymałem miesięczne zmiany procentowe. Zmiany za okres grudzień/styczeń, luty są pogrubione. Patrz tabele.Zwróćmy uwagę na szczegóły. Jako pierwszy przeanalizujmy zmiany indeksu S&P 500 (wykres 1 i 2). Na wykresie pierwszym jednolita linia poprowadzona jest po zamknięciach miesiąca, linie przerywane wyznaczają maksima i minima. Jak widać, odchylenia bywają bardzo szerokie. Stąd również problem z przyjęciem odpowiedniego kryterium, jako podstawy do obliczeń. Swoje wątpliwości co do takiej formy prezentacji faktów (tylko jedna cena w miesiącu) wyraziłem w poprzednim artykule. Przejdźmy jednak do rzeczy, czyli zerknijmy na otrzymane dla S&P500 wyniki. To, co na wstępie zwraca uwagę, to bezsprzeczny fakt istnienia bardzo silnego trendu wzrostowego zapoczątkowanego w połowie lat 70. Skoro cały wzrost wyniósł ponad 2500%, oczywiste jest także to, że musiał się odbywać również w grudniu i styczniu. Czy grudniowo-styczniowe wzrosty były czymś niezwykłym? Poszukajmy zatem powodów, by choć na chwile uwierzyć w istnienie wielokrotnie już wspominanego ?efektu? w tabeli. Wynik wcale nie jest zaskakujący. W większości przypadków zanotowano w okresie grudzień/styczeń wzrost wartości indeksu. Jednak wyraźnie można zauważyć, że wzrost indeksu w badanym okresie nie jest niczym szczególnym. Pozostałe miesiące roku również pełne były wzrostowych miesięcy. Co zatem szczególnego można powiedzieć o okresie przełomu roku? Nic. Kolejnym badanym indeksem jest WIG20 (wykres 3). Prezentowany w tabeli za okres od rozpoczęcia jego publikacji. No i okazuje się, że tak jak w przypadku wyżej przedstawionego indeksu S&P500 brak jest dowodów przemawiających za istnieniem związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy końcem roku, a zachowaniem cen akcji. W końcu wyraźnie widać, że zwyżki indeksu występujące na przełomie roku nie są dla rynku niczym szczególnym. Przecież nie mówimy o efekcie kwietnia, marca czy lipca. Jedynym, powszechnie przez media uznanym efektem, jest ?efekt stycznia?. Dlaczego? Proszę Państwa, a dlaczego nie? Skoro niektórzy zwracają uwagę na układ planet, i w ten sposób próbują przewidzieć zachowanie cen u, dlaczego inni mają nie wierzyć w ?efekt stycznia?? W żaden sposób nie udało mi się odkryć jakiejkolwiek zależności pomiędzy konkretną datą w kalendarzu, a ruchem cen na rynkach akcji. Ale magia ?efektu? pozostaje. I będzie trwała, dopóty dopóki trwa dobra passa, czyli wzrostowy, trend większości światowych rynków akcji. Jak długo jeszcze? To już poddamy analizie w następnym artykule. Szczęśliwego Nowego Roku!
jose rodrigez