Subiektywna ocena sytuacji

Inwestorzy w USA stosują rotacyjną zmianę poglądów. Jednego dnia przeważa pogląd, że Fed będzie obniżał stopy i to spowoduje powrót do wzrostu gospodarki i zysków, a drugiego ? że długo jeszcze spółki będą prezentowały bardzo nieciekawe wyniki. Znowu zaczęła się przepychanka między bykami i niedźwiedziami.

Rynek amerykańskiWracamy do względnej normalności po decyzjach Fed, które nie zaskoczyły prawie nikogo. Wcześniejsze fantazje amerykańskich inwestorów o możliwości obcięcia stóp o 75 pkt. nie sprawdziły się. Obniżka o 50 pkt. i zapowiedź dalszych, jeśli to będzie konieczne, były już uwzględnione w cenach. To było oczywiste, skoro od paru tygodniu o tym się mówiło. Taki ruch Fed (100 pkt. w ciągu miesiąca) jest wielką rzadkością w historii tej instytucji, co pokazuje, jak poważna jest sytuacja. Zresztą to, że PKB wzrósł tylko o 1,4% (to tylko przewidywania ? realia mogą być niższe) pokazuje wyraźnie, jak wygląda gospodarka.NAPM (41,2) wskazuje na bardzo poważne ograniczenie aktywności w przemyśle. Analitycy uważają, że poziom 42,7 jest granicą, poniżej której zaczyna się recesja. Taki poziom notowano ostatnio 10 lat temu. Obecne wskazania sugerują spadek PKB o 0,6% w ciągu roku. Bezrobocie wzrosło również bardziej niż oczekiwano (4,2%), mimo to, że nastąpił duży przyrost zatrudnienia w budownictwie. W przemyśle zatrudnienie spada z miesiąca na miesiąc. Chwilowa przewaga bykówMożna powiedzieć, że inwestorzy w USA stosują rotacyjną zmianę poglądów. Jednego dnia przeważa pogląd, że Fed będzie obniżał stopy i to spowoduje powrót do wzrostu gospodarki i zysków, a drugiego ? że długo jeszcze spółki będą prezentowały bardzo nieciekawe wyniki. Znowu zaczęła się przepychanka między bykami i niedźwiedziami. Jedni będą mówili ?nie walcz z Fedem? (byki), a niedźwiedzie będą uważały, że Fed jest ?behind the curve? ? że te obniżki to za mało i za późno.Jednak zapowiedź dalszych cięć daje chwilowo przewagę bykom, o ile następne dane makro nie pokażą, że pojawia się problem inflacji. Dlaczego? Dlatego, że inwestorzy w USA święcie wierzą w Fed i jego działania.Jeśli chodzi o najbliższą historię, to mają rację, ale gdy spojrzy się na lata 30. XX wieku, to nie jest już takie oczywiste. W każdym razie teraz nowym pomysłem na wzrosty rynku jest oczekiwanie na nieoczekiwaną (między posiedzeniami) obniżkę stóp. Nie jest to wcale takie nieprawdopodobne, a trzeba pamiętać o starym powiedzeniu Wall Street: ?trzy obniżki i hossa?.Greenspan zabrnął za dalekoJedno jest pewne ? A.Greenspan zabrnął za daleko w walce z inflacją i teraz stara się ratować gospodarkę przed recesją, stosując bardzo mocne lekarstwo. Jeśli inflacja nie zacznie się zwiększać, to ma bardzo dużą szansę odniesienia sukcesu. Ja jednak nie jestem optymistą. Ropa naftowa znowu drożeje, i to sporo. Dolar słabnie i będzie nadal słabł. To jest oczywiste z punktu widzenia zarówno fundamentalistów (gospodarka Eurolandu będzie w lepszym stanie niż amerykańska), jak i techników (wybicie z chorągiewki otwiera drogę do wzmocnienia euro do 1,06 USD/euro).Przypominam, że w związku z dużym deficytem handlowym USA takie osłabienie dolara oznacza import inflacji. W pewnym momencie powinno to zacząć odgrywać rolę (za kilka miesięcy), co powstrzyma Fed przed dalszymi obniżkami stóp. Jeśli redukcje stóp poczynione do tego momentu wystarczą, żeby ruszyć gospodarkę, to bardzo dobrze. Jeśli nie ? powstanie olbrzymi problem. Amerykańscy analitycy uważają, że zachowanie giełdy w styczniu jest wyznacznikiem tego, jak będzie wyglądał cały rok. Można w to wierzyć, można nie (chociaż są podstawy fundamentalne, żeby to brać pod uwagę), ale warto spojrzeć. W styczniu na DJIA mieliśmy niewielki wzrost (0,9%), a na Nasdaq dużo większy (12%). Sugerowałoby to niewielki wzrost na DJIA w ciągu roku i dużo większy na Nasdaq. Tak może być, ale jedynie pod warunkiem, że Fed nie dopuści do recesji.Sygnały ostrzegawczeNa wykresie DJIA znowu nastąpiło odbicie od średnioterminowego oporu na 11 000 pkt., a do tego powstała formacja objęcia bessy. Co prawda, należałoby poczekać na jej potwierdzenie, ale nie można wykluczyć, że znowu ruszymy do wsparcia w okolicach 10 300 pkt. Najbardziej istotny byłby test 10 700 pkt. (średnia 200-sesyjna). Odbicie od niego daje szansę na pokonanie 11 000 i ruch przynajmniej do 11 400 pkt. Przełamanie to ruch do 10 300. Dopóki moja metoda stosowania TRIN nie zawiedzie, muszę w nią wierzyć, więc zakładam, że DJIA nie zejdzie poniżej 10 700 pkt.Nasdaq wyraźnie jest w korekcie całego 600-punktowego wzrostu. Nie powinien przełamać piątkowego zamknięcia jeśli ma nadal być zachowany trend wzrostowy. Niemiło wygląda wykres liniowy, gdzie widać podwójny szczyt. Wyraźne przełamanie w pierwszych dniach tygodnia poziomu piątkowego zamknięcia (2660 pkt.) będzie oznaczało, że indeks wykonuje ruch powrotny do pokonanej w styczniu linii średnioterminowego trendu spadkowego. Nieciekawe jest to, że może to oznaczać zejście do 2400 pkt. Nie wierzę w wejście indeksu w spiralę spadków i pokonanie ostatniego dna.Co może się dziać w tym tygodniu? Będziemy mieli walkę dwóch opcji, które wyżej opisałem, a sytuacja powinna się zmieniać jak w kalejdoskopie. Nie ma istotnych danych makro, więc rynkiem będą sterować wyniki spółek (już we wtorek rynek czeka na Cisco). Ważne będą nie tyle wyniki za ostatni kwartał, ile przewidywania na ten rok. Wobec tak zmiennych nastrojów ciężko jest określić, w którym miejscu Nasdaq zakończy korektę, chociaż uważam, że poniżej 2600 pkt. zejść nie powinien.Rynek polskiUśpienie giełdy trwało cały tydzień oprócz poniedziałkowego wzrostu. Nic nie dał niezły deficyt obrotów bieżących. Zapewne dlatego, że był przewidywany, a poza tym eksport w tym roku nie musi wcale tak dobrze wyglądać. Odzywają się następne głosy w Eurolandzie, mówiące z obawą o tym, co może się dziać w drugiej połowie tego roku. Zaufanie wśród konsumentów i kadry zarządzającej firmami spada dużo szybciej niż oczekiwano. Jeśli kuracja Greenspana nie da spodziewanych efektów (patrz w sekcji amerykańskiej), to można spodziewać się wpływu recesji w USA na główny czynnik rozwoju Eurolandu (eksport). Co prawda, do USA idzie tylko 13% eksportu Eurolandu, ale znaczne ograniczenie (np. o 30%) będzie miało spory wpływ na gospodarki tego regionu, a co za tym idzie i na gospodarkę Polski. Nasza zaś gospodarka mimo przyzwoitego deficytu obrotów i spadającej inflacji kwitnąco wcale nie wygląda, a działania RPP jej nie sprzyjają.RPP nie będzie się uczyła na cudzych błędach?W piątek Reuters podał informację, z której wynika, że RPP nie będzie się uczyła na cudzych błędach (Fedu) i woli przeprowadzić eksperyment na gospodarce i społeczeństwie, utrzymując wysokie stopy procentowe. Członek RPP Jerzy Pruski powiedział, że: ?(RPP)... nie będzie podejmowała żadnych działań, gdyby inflacja roczna miała spaść poniżej założonego na ten rok celu na poziomie 6-8 procent. Nie będzie też liberalizowała polityki, gdyby bazowa inflacja była stabilna, pomimo spadku rocznego wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych poniżej celu na koniec roku?. Jeśli to ma być oficjalne stanowisko RPP, to po prostu horror. Trzeba mieć nadzieję, że to odosobniony pogląd p. Pruskiego. Jeśli jednak rzeczywiście RPP będzie się kierowała takim credo, to porzućmy wszelką nadzieję: sprowadzi na Polskę recesję, albo (w najlepszym przypadku) stagnację. Jak w takiej sytuacji oczekiwać obniżki stóp (do tego znacznej) już w lutym?Mamy budżetFakt że AWS i UW doprowadziły do przyjęcia budżetu jest w krótkim terminie dobry dla rynku, bo nie wywołuje gorączki wyborczej. Co do długiego terminu, to już nieraz pisałem, co myślę o tym budżecie i nie będę się powtarzał. Po prostu mamy budżet. To znowu wzmocni złotego. A tutaj sytuacja wygląda bardzo nieciekawie. Dla eksporterów krótkoterminowo i dla wszystkich długoterminowo. Parkiet wyprzedził mnie opisując (sobota), jak to wygląda z punktu widzenia analizy technicznej, więc omówię ten problem w dużym skrócie. Jeśli się spojrzy na wykres w ujęciu krótkoterminowym, to widać rzeczywiście wybicie z chorągiewki z otwarciem okna bessy. Potwierdza to ujęcie długoterminowe ? pokonana została 5-letnia linia trendu spadkowego złotego. Takie wybicie powinno dać ruch o 50 groszy (sic!), do 3,60 zł. Nieprawdopodobne? Wcale nie. Jesteśmy jedynym bezpiecznym krajem na świecie, gdzie realne (po odjęciu inflacji) oprocentowanie jest większe od 10%. Więc może niezupełnie nierealne? Chociaż zupełnie nieuzasadnione i bardzo niebezpieczne. Wyobraźcie sobie te miliardy dolarów krótkoterminowego kapitału wychodzące z Polski i co wtedy może stać się ze złotym, jeśli do tego zacznie spadać import i zaczną się problemy z budżetem (najpóźniej trzeci kwartał). To też ?zasługa? RPP i wysokich stóp. To igranie z ogniem.Parkiet twierdzi, że inwestorzy zagraniczni nie będą wchodzili przy tak zawyżonym złotym w akcje, bo będą ponosić znaczne ryzyko kursowe. Na pierwszy rzut oka tak jest. Pytanie jednak, czy nie znajdzie się krótkoterminowy (bardzo krótkoterminowy) kapitał, który zagra na technikę (na obniżkę do 3,60 zł/USD). Kupując akcje i windując ich ceny ma do zarobienia kilkadziesiąt procent (kilkanaście?) i dodatkowo 10% na walucie. Nie wiem, czy tak się stanie, ale krążących po świecie kapitałów poszukujących łatwego zysku jest bardzo dużo. Taki ruch musiałby być jednak chociaż trochę skorelowany z tym, co dzieje się na świecie, więc byłoby niezbędne zakończenie korekty na Nasdaq.Niedźwiedzi indeksJak można się spodziewać, analiza techniczna nie pokazała nic nowego. Indeks cenowy (ujęcie tygodniowe) w dalszym ciągu jest najbardziej ?niedźwiedzi? i ostrzega przed nieciekawymi rozwiązaniami. Mało że nie potrafi powrócić nad linię trendu długoterminowego, to do tego rysuje trójkąt, który można również określić jako chorągiewkę. Z takich układów wybicia częściej następują w dół. Uważam to tylko za ostrzeżenie, bo to indeks nieważony całego rynku, więc trudno powiedzieć, czy wprowadzenie Warsetu i zmarginalizowanie znacznej części rynku nie ma na ten akurat indeks dużego wpływu.Żeby zamieszanie było większe, zupełnie inny obraz daje WIG, a jeszcze inny WIG20. Na WIG widzimy, że indeks wybił się z chorągiewki do góry, co powinno być sygnałem kupna. Na WIG20, a jeszcze lepiej na tygodniowym wykresie, widać, że, co prawda, pokonana została linia spadkowego trendu krótkoterminowego, ale dużo ważniejszy jest opór na 1790 pkt. Dopóki ten opór nie pęknie, można mówić jedynie o trendzie horyzontalnym 1735?1790 pkt.Co z tego wynika? Jedynie tyle, że krótkoterminowo nie widać zagrożeń dla naszego rynku innych oprócz sytuacji na giełdach zagranicznych. Owszem, zaczyna się sezon wyników i mocno będą nagradzane spółki z bardzo dobrymi wynikami (casus Kredyt Banku), ale czy będą karane te z niezbyt dobrymi? Pewnie nie, bo to jest już w cenach (casus Stalexportu czy spółek TMT). Uchwalenie budżetu było ostatnim elementem niepewności jeśli chodzi o nasze podwórko. Teraz byki muszą liczyć na to, żeby krótkoterminowy kapitał zagraniczny zainteresował się naszym rynkiem, albo OFE dostały więcej pieniędzy, albo Nasdaq powrócił do trendu wzrostowego, a najlepiej, żeby te trzy elementy zgrały się w jednym czasie. Powtarzam: zagrożenie jest jedynie w rynkach zagranicznych. Uważam, że decyzję trzeba podejmować wyłącznie w oparciu o AT (nie mówię o day-traderach): kupno po pokonaniu 1790 pkt. i sprzedaż po przełamaniu 1735 pkt. Nie można jednak wykluczyć, że czekając na kapitał będziemy się męczyli w tym przedziale jeszcze jakiś czas, co nie jest tym co tygrysy lubią najbardziej.

Piotr Kuczyński