Dziś kolejny raport PARKIE

Z 8 spółek, które zostały już wycofane z obrotu giełdowego, 5 było kontrolowanych przez zagranicznych inwestorów branżowych. Na parkiecie notowanych jest blisko 20 firm, w których ponad 90% akcji i głosów należy do jednego akcjonariusza. Zdaniem analityków, strategiczny inwestor, który zapewni finansowanie spółce, może zdecydować się na jej wycofanie z giełdy. Jednym z argumentów, który uzasadnia taką decyzję, jest spadek płynności akcji i liczne sesje bez obrotu. Do zwiększenia udziałów i wycofania spółki z giełdy mogą zachęcać dużego akcjonariusza niskie ceny walorów.? Wycofanie spółki z publicznego obrotu samo w sobie nie jest czymś złym. Przebywanie na giełdzie jest nobilitacją i nie powinno stanowić miejsca przymusowej obecności. Firma może przecież znaleźć sobie finansowanie poza rynkiem publicznym. Wyprowadzanie spółki z obrotu powinno się jednak odbywać w taki sposób, aby mali akcjonariusze, którzy zainwestowali w nią swoje oszczędności, nie czuli się oszukani ? powiedział PARKIETOWI Mirosław Kachniewski, rzecznik KPWiG.

Z giełdy zostało już wycofanych 8 spółek. W tym roku ich los mogą podzielić inni emitenci. Zdaniem analityków, notowanie akcji firmy w ponad 90% kontrolowanej przez jednego inwestora, zapewniającego jej finansowanie, budzi wiele wątpliwości.

Po spadku płynności akcji spółką przestają się interesować instytucje finansowe, a także spekulanci, o czym świadczy duża liczba sesji bez obrotu. Wielu zagranicznych inwestorów otrzymując zgody na zakup dużych pakietów walorów deklarowało, że firmy pozostaną na giełdzie. Niektórzy z nich teraz chętnie by się z tego wycofali.Dlaczego wycofywaliZ obrotu publicznego zostały już wycofane Wedel, Dom-Plast, Górażdże, Polifarb Dębica, Brok, Universal, Polisa i Zasada. Wszystkie te spółki (poza trzema ostatnimi) przejęli zagraniczni branżowi inwestorzy, którzy uznali, że nie kalkuluje im się utrzymywanie ich na parkiecie. Po pierwsze, każdy z nich zagwarantował wsparcie finansowe firmie i nie przewidywał podwyższania jej kapitału akcyjnego w drodze publicznej emisji. Sam deklarował objęcie nowych walorów. Po drugie, nie chciał, aby firma, w której miał po wcześniejszych inwestycjach często powyżej 75% kapitału i głosów, podlegała obowiązkom informacyjnym. Informowanie o wynikach finansowych, kontraktach, ważnych transakcjach ułatwia przecież funkcjonowanie konkurencji. Zwłaszcza wtedy, gdy spółka publiczna jest jedyną z branży notowaną na giełdzie (np. Górażdże). Na decyzje o wycofaniu z giełdy miały wpływ także koszty ponoszone przez emitenta, czyli opłaty na rzecz GPW oraz KDPW. Opłata za np. notowanie akcji na giełdzie na rynku podstawowym wynosi 0,02% wartości rynkowej spółki, nie mniej niż 12 tys. zł i nie więcej niż 60 tys. zł. KDPW pobiera roczną opłatę za uczestnictwo emitenta w wysokości 6 tys. zł, a kwartalną za prowadzenie depozytu akcji na poziomie 0,006% wartości rynkowej.Przy podejmowaniu decyzji o wyprowadzaniu firmy z obrotu nie bez znaczenia była też struktura grupy kapitałowej, która zakładała obecność na parkiecie tylko spółki-matki (casus m.in. Rubbermaid i Dom-Plast) i to na giełdzie w macierzystym kraju.? Proces wycofywania spółek z obrotu giełdowego jest tak samo naturalny, jak ich debiuty na giełdzie. Firma wchodzi na giełdę po to, aby w publicznej ofercie pozyskać kapitał. Jeżeli znajduje inwestora, który chce ją wspierać finansowo, to nie będzie dalej z tego korzystać. Utrzymywanie jej na giełdzie jest więc nieracjonalne, zwłaszcza wtedy, gdy w wolnym obrocie pozostanie tylko kilka procent akcji. Uważam, że jeżeli inwestor zaoferuje za walory pozostające poza jego kontrolą dobrą cenę, to nie powinno mu się stwarzać problemów z wycofaniem spółki z obrotu ? powiedział PARKIETOWI Adam Chełchowski, doradca inwestycyjny i wiceprezes PTE Winterthur.Kto następny w kolejce?Z GPW nadal będą wycofywane firmy głównie kontrolowane przez zagranicznych inwestorów branżowych. W najbliższym czasie giełdę może opuścić Izolacja Zduńska Wola, przejęta przez Icopala. WZA podjęło już uchwałę w tej sprawie, a wniosek o wycofanie akcji z publicznego obrotu znajduje się już w KPWiG. Kolejną firmą, która podzieli los Wedla, będzie Nomi. W ubiegłym tygodniu zakończyło się wezwanie ogłoszone przez Eijsvogel na sprzedaż walorów tej spółki przed planowanym wyprowadzeniem jej z giełdy. Wkrótce można się spodziewać zwołania NWZA Nomi, które przegłosuje uchwałę w tej sprawie. Holendrzy, którzy mają już 99,1% kapitału i głosów, uważają, że wycofanie spółki z giełdy nie będzie miało żadnego negatywnego wpływu na jej działalność. Zwracają uwagę, że Nomi jest jedyną firmą prowadzącą hipermarkety obecną na parkiecie i w związku z tym jest ona zobowiązana do publikowania informacji handlowych i finansowych w znacznie większym zakresie niż jej rynkowi rywale. Z giełdy może też zniknąć Agros. W połowie lutego Pernod Ricard poinformował, że chce po uzyskaniu zgody KPWiG ogłosić wezwanie na akcje tej spółki. Najprawdopodobniej będzie ono dotyczyło wszystkich walorów, które znajdują się poza jego kontrolą.? W gronie spółek, których prawdopodobieństwo wycofania z giełdy jest największe znajdują się mniejsze i średnie firmy, w których ponad 80% udziałów znajduje się w rękach jednego inwestora ? powiedział PARKIETOWI Andrzej Kosiński, doradca inwestycyjny ABN Amro Asset Management. To właśnie większością 4/5 głosów oddanych na WZA w obecności ponad połowy kapitału trzeba podjąć uchwalę o wycofaniu spółki z obrotu publicznego. Wcześniej inwestor musi ogłosić wezwanie i zaproponować cenę nie niższą od średniego kursu z ostatnich 6 miesięcy i nie niższą od najwyższej ceny, za jaką nabywał on walory w ostatnich 12 miesiącach. Aktualne kursy mogą więc zachęcać dużych akcjonariuszy do zwiększania udziałów w wielu spółkach. Większość inwestorów strategicznych w ostatnim roku nie kupowała akcji kontrolowanych firm, a średni kurs za ostatnie 6 miesięcy jest znacząco niższy od ceny oferowanej we wcześniej ogłaszanych wezwaniach.Problemów z przegłosowaniem uchwały o wycofaniu spółki z obrotów nie mieliby akcjonariusze kontrolujący m.in. Drosed, Morliny, WKSM, Stomil Bełchatów, Polar, Izolację, Grajewo, GPRD, Exbud, Fortis Bank, Famot czy Delię.Wyjście z giełdy rozwiąże konfliktW grupie spółek, których prawdopodobieństwo wycofania z giełdy jest także duże, znajdują się większe firmy, w których narasta konflikt większościowego inwestora z mniejszymi akcjonariuszami. ? Ogłoszenie wezwania na pozostałe walory daje szansę wyjścia z inwestycji mniejszościowym udziałowcom, którzy często posądzają dużego akcjonariusza np. o transfer zysków za granicę. Drobni udziałowcy wyciągają takie wnioski, zwłaszcza gdy po przejęciu spółki zaczyna ona wypracowywać coraz gorsze wyniki finansowe. Pojawiają się wówczas pytania np. o różne umowy licencyjne ? powiedział PARKIETOWI Sebastian Buczek, doradca inwestycyjny ING BSK Asset Management.Pernod Ricard, któremu w Agrosie długo ?uprzykrzały życie? amerykańskie fundusze inwestycyjne, przestał z nimi walczyć. Postanowił odkupić ich akcje i bez żadnej opozycji zarządzać spółką. Niewykluczone że w jego ślady pójdzie Stomil Olsztyn. Kilka instytucji finansowych w ubiegłym roku nie dopuściło do zmiany statutu i nazwy spółki na Michelin Polska. Konflikt w Stomilu Olsztyn przybrał na sile, kiedy udało im się wprowadzić do rady nadzorczej swojego przedstawiciela. Okazało się, że zaczął on mieć problemy z dostępem do umów spółki z firmami z grupy Michelin, które obligują ją do ponoszenia na ich rzecz nadmiernych opłat. Spekulacje o możliwym wycofaniu Stomilu ?podgrzewa? także to, że jest to jedyna firma z francuskiego holdingu notowana na giełdzie poza spółką-matką. Mali akcjonariusze mają też dużo pretensji do inwestora strategicznego Dębicy ? amerykańskiego koncernu Goodyear. Uważają, że doprowadził on do spadku kursu i podtrzymuje go na niskim poziomie po to, aby współpracujące z nim podmioty mogły taniej kupować walory. Nieoficjalnie mówi się nawet, że Goodyear, który ma 60% akcji Dębicy, już zaparkował około 20% walorów.Mały akcjonariusz też coś możeInwestor posiadający nawet ponad 90% udziałów w spółce od tego roku, czyli po wejściu w życie nowego kodeksu spółek handlowych, musi się liczyć z małymi akcjonariuszami. Zmienił się bowiem utrwalony w dotychczasowej praktyce mechanizm kontroli prowadzenia spraw spółki. Mali akcjonariusze, posiadający co najmniej 5% ogólnej liczy głosów spółki publicznej, mogą teraz powołać rewidenta do spraw szczególnych. Zdaniem prof. Grzegorza Domańskiego, partnera w Kancelarii Prawnej Domański, Zakrzewski i Palinka, przedmiotem jego badania może być zarówno gospodarność zarządu, jak i zgodność jego działań z prawem i statutem spółki. Sprawozdanie z wyników badania podaje się do wiadomości publicznej, co zwiększa siłę jego oddziaływania. Powołanie rewidenta do spraw szczególnych może nastąpić zarówno uchwałą walnego zgromadzenia, jak i na mocy postanowienia sądu rejestrowego. Być może pierwszy taki rewident pojawi się we wspomnianym Stomilu Olsztyn, bo m.in. nad taką uchwałą mają głosować akcjonariusze na marcowym NWZA.? Możliwość powołania biegłego rewidenta do spraw szczególnych stwarza szansę na ograniczenie lekceważenia małych akcjonariuszy przez dużego inwestora. Może też ograniczyć nadmierne wyciąganie przez niego środków ze spółki. Inwestor strategiczny, mający jednak ? coś na sumieniu?, żeby uniknąć kontroli może uznać, że bardziej kalkuluje mu się skupienie wszystkich akcji i wycofanie spółki z giełdy ? powiedział Andrzej Kosiński.Deklaracje o pozostawieniu spółki w obrocieInwestorzy, w celu uniknięcia problemów z otrzymaniem zgody Komisji Papierów Wartościowych i Giełd na przejęcie większościowego pakietu akcji w spółce, deklarują, że przez jakiś czas nie wycofają jej z giełdy. Zenona i Marian Kwietniowie, którzy razem z podmiotami zależnymi mają ponad 76% akcji Wistilu, zobowiązali się, że przez 10 lat po przejęciu kontroli nad firmą nie wycofają jej z giełdy. Belgijski Fortis Bank, posiadający ponad 98% kapitału polskiego Fortis Banku (ma zgodę Komisji Nadzoru Bankowego na wykonywanie do 75% głosów), zadeklarował, że nie wycofa jego akcji z publicznego obrotu do momentu wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej.Niektórzy inwestorzy pozostawili sobie jednak ?furtki?. L.D.C., który ma blisko 99,4% kapitału Drosedu, obiecał, że przez trzy lata nie wycofa go z giełdy. Zastrzegł jednak, że rozważy taką możliwość, jeżeli akcje siedleckiej spółki utracą płynność. Z całą pewnością można stwierdzić, że tak się właśnie stało. Poza kontrolą francuskiego koncernu znajduje się tylko niecałe 30 tys. walorów Drosedu. Zgodnie z prawem, jeżeli L.D.C. zdecydowałby się na wycofanie go z giełdy, to do lipca br. musiałby w wezwaniu zaoferować 60 zł (tyle, co w poprzednich wezwaniach), czyli znacznie więcej od obecnego kursu. Później będzie mógł już zaproponować przejęcie akcji po średniej cenie za ostatnie 6 miesięcy. Wszystko wskazuje na to, że Drosed nie będzie już przeprowadzał publicznej emisji, choć przed wejściem Francuzów zarząd nie wykluczał podniesienia kapitału w celu zdobycia środków na budowę nowoczesnego zakładu w Siedlcach. L.D.C wycofał się z tych planów i spółka przystąpiła do modernizacji już istniejącej fabryki.Skanska przejmując Exbud, a ten z kolei przejmując wcześniej GPRD też zobowiązali się, że nie wycofają kontrolowanych firm z giełdy. Szwedzi zapewnili, że kielecka spółka pozostanie w obrocie przez trzy lata, jeżeli w tym okresie nie wystąpią ?żadne negatywne okoliczności dotyczące jej giełdowej pozycji?. Czy słabe wyniki oraz spadek kursu i zainteresowania Exbudem już uzasadniają jego wyprowadzenie z GPW? Niedawno Skanska poinformowała, że chce mieć po 100% udziałów w Exbudzie i należącym do niego GPRD. Szwedzi przejmują pełną kontrolę w każdej ze swoich spółek z grupy. W całym holdingu Skanska, poza polskimi firmami, nie ma spółek zależnych notowanych na giełdzie. Pewnie wkrótce Exbudu i GPRD też nie będzie na parkiecie. Jeżeli Szwedzi zaproponowaliby ?dobrą ceną?, np. taką jak w poprzednich wezwaniach, to może KPWiG nie czyniłaby im przeszkód w realizacji strategii.Francusko-włoski koncern Brandt, który od września 2000 r. ma prawie 95% akcji Polaru (obejmował je po 25,4 zł), zapewniał inwestorów, że jego intencją nie jest wycofanie akcji tej spółki z obrotu publicznego. Niewykluczone jednak, że zdecyduje się na taki krok. Brandt obiecał jednak KPWiG, że jeżeli wycofa Polar z obrotu i sam zadebiutuje na parkiecie w Paryżu, to być może wprowadzi na GPW polskie kwity depozytowe (PDR).Zobowiązanie do odsprzedaży akcjiCzęść dużych inwestorów obiecała, że gdy przekroczy próg 75%, to odsprzeda nadwyżkę papierów. Dotąd wywiązał się z tego tylko The Baring Central European Fund. Po nabyciu blisko 90% akcji Poligrafii odsprzedał część papierów, schodząc do 75% udziałów. Fundusz, który ma 3?4-letni horyzont inwestycyjny, obiecał, że kielecka spółka pozostanie na giełdzie. Nie ukrywa, że dzięki temu będzie mu łatwiej ją odsprzedać.Nie wiadomo, czy swoje zobowiązania zrealizuje Campofrio, które kontroluje Morliny. Po ostatnich spadkach kursu i gorszych wynikach spółki może zdecydować się na negocjacje z KPWiG i wycofać firmę z obrotu. Od czasu zwiększenia przez Hiszpanów udziałów w spółce, czyli od kwietnia 1999 r. (zakup 21% walorów od Skarbu Państwa), obroty na Morlinach są symboliczne. Campofrio w ogłaszanych wezwaniach zobowiązało się dołożyć wszelkich starań, by sprzedać akcje w liczbie powodującej przekroczenie 75% głosów na WZA. Postawiło jednak warunek, że transakcja taka nie może spowodować istotnych strat finansowych. Hiszpanie w ostatnim wezwaniu za akcję Morlin płacili po 21,5 zł, a Skarbowi Państwa po 25,6 zł. Takie ceny teraz nie do osiągnięcia.Zamiar nieprzekraczania progu 75% głosów na WZA Izolacji deklarował Icopal. Podobnie jak Campofrio, obiecał, że jeżeli nie poniesie straty, to odsprzeda nadwyżkę akcji. Icopal zwiększył jednak udziały w Izolacji do blisko 100% i postanowił wycofać spółkę z giełdy. Czeka, aby zgodę na to wydała KPWiG. Czy Icopal ją uzyska? Raczej powinien, choćby dlatego, że średni wolumen obrotu akcjami Izolacji wynosi tylko 15 sztuk.Co z Orfe i Agrosem?OPG przejęło Orfe tzw. drogą okrężną. Holendrzy kupili bowiem za ok. 73 mln USD pakiet 78% papierów spółki Orphe Holdings, zarejestrowanej na Malcie, w której posiadaniu znajduje się blisko 73% akcji Orfe. Za kontrolę nad jednym walorem giełdowej spółki zapłacili więc po ok. 60 zł. Następnie w lipcu 1999 r. OPG ogłosiło wezwanie na sprzedaż ponad 21% akcji Orfe, oferując 50 zł za walor. Gdyby zakończyło się ono sukcesem, w wolnym obrocie byłoby tylko 2% walorów. Wówczas inwestor z pewnością zdecydowałby się na wycofanie spółki z obrotu. OPG musiało jednak odstąpić od wezwania. Na transakcję nie zgodziła się KPWiG. Holendrzy ogłaszając wezwanie wyszli z założenia, że skoro obejmuje ono akcje, stanowiące mniej niż 25% głosów, to nie trzeba starać się o zgodę Komisji. KPWiG uznała, że w tym przypadku jest to niezbędne, ponieważ poprzez spółkę zależną OPG posiadało już znaczny pakiet akcji i po wezwaniu mogło przekroczyć kolejny próg. Nieoficjalnie mówiło się, że Komisja miała za złe OPG, że wcześniej ?obeszło? ono prawo i bez wezwania przejęło kontrolę nad Orfe. Nie można wykluczyć, że Holendrzy będą się jeszcze starać o uzyskanie zgody na zwiększenie udziałów w giełdowej spółce. Teraz, gdy jej kurs oscyluje wokół 13 zł w wezwaniu mogliby zaoferować znacznie niższą cenę niż ponad półtora roku temu.? Mali inwestorzy mogą teraz żałować, że wezwanie na Orfe zostało odwołane. Kurs akcji tej spółki od połowy 1999 r. zaczął spadać i nic nie wskazuje na to, że szybko wróci do poziomu ok. 50 zł ? powiedział Andrzej Kosiński.Nie wiadomo, jak KPWiG odpowie na wniosek wspominanego już Pernod Ricard. Francuzi chcą ogłosić wezwanie na akcje Agrosu po 41,5 zł. Pernod Ricard przejmował kontrolę w Agrosie w podobny sposób, jak OPG w Orfe. Najpierw TIGA, która posiadała ponad 74% głosów (36,7% kapitału) na WZA Agrosu wniosła aportem posiadane walory do trzech swoich spółek zależnych, zarejestrowanych w Irlandii. Żadna z tych firm nie osiągnęła progu 25% na walnym, tak więc nie musiała mieć zezwolenia na transakcje. Następnie firmy te przejął Pernod Ricard. On także nie musiał starać się o pozwolenie Komisji, gdyż nie kupował bezpośrednio akcji Agrosu. Zgoda KPWiG na przekroczenie teraz przez Francuzów progu 75% głosów w Agrosie byłaby dobrą wiadomością dla amerykańskich funduszy i małych inwestorów. Kończyłaby trwający od dłuższego czasu konflikt akcjonariuszy w tej spółce.Stali na liście do wycofaniaAnalitycy od dłuższego czasu przewidują, że z giełdy może zostać wyprowadzony m.in. Polifarb Cieszyn-Wrocław. Jego jedyny konkurent będący w obrocie opuścił już parkiet w ubiegłym roku. Polifarb Cieszyn-Wrocław nie będzie przeprowadzał emisji. Korzysta z pomocy finansowej swojego inwestora. Blisko dwa lata temu otrzymał pożyczkę na spłatę kredytów i bieżącą działalność z limitem 100 mln zł. Ma być ona spłacona pod koniec tego roku. Finansowanie od inwestora ma też zapewniony przeżywający kryzys Animex. Ostatnio Smithfield Foods pomógł zorganizować konsorcjum banków, które przyznało spółce limit kredytowy w wysokości 100 mln USD. Na liście firm do potencjalnego wycofania z GPW są też Kruszwica, Żywiec (ich ostatnie emisje akcji objęli inwestorzy strategiczni) oraz Frantschach Świecie. Z zachowania największego akcjonariusza tej ostatniej spółki mali inwestorzy mogą być zadowoleni. To głosami Framondi przyjmowane są uchwały o wypłacie dywidend. W tym roku Frantschach Świecie ma przeznaczyć na ten cel 441,5 mln zł. Na jedną akcję przypadnie więc 8,83 zł.Giełdę mogą opuścić także Wrocławskie Kopalnie Surowców Mineralnych, w których Tarmac ma prawie 95% akcji, oraz Stomil Bełchatów, w którym Semperit posiada 96% walorów. Prawdopodobnie stanie się to także z Grajewem. Pfleiderer już raz ogłosił wezwanie na sprzedaż pozostałych poza jego kontrolą walorów i chciał wycofać spółkę z obrotu, ale odstąpił od tego. Uległ presji małych inwestorów, którzy uznali, że cena jest nieatrakcyjna. Na zaproponowane przez niego warunki nie zgodziła się też KPWiG. Przypomniała Niemcom, że dostali zgodę na przekroczenie progu 50% głosów, pod warunkiem pozostawienia spółki w obrocie.Brak płynności zniechęca do inwestycjiSpółkami, które zostały przejęte, nie interesują się inni inwestorzy. Ich akcji z pewnością nie kupują instytucje finansowe. Także mali inwestorzy, o czym świadczą liczne sesje bez żadnych transakcji (m.in. Drosed, Morliny, Izolacja). ? Blue chipami nie są już m.in. Żywiec czy Exbud. Ta pierwsza spółka jest najlepszym przykładem na to, jak firma po przejęciu przez inwestora branżowego, gdy dodatkowo zaczyna pokazywać słabe wyniki, staje się zapomnianą. Dziwię się, że Żywiec jest utrzymywany w WIG20. Kurs spółki od wielu miesięcy spada ? powiedział Andrzej Kosiński. Dodał, że ABN Amro Asset Management w ogóle nie interesuje się spółkami, w przypadku których średnia wartość obrotu na sesji nie przekracza 300 tys. zł.Zdaniem Adama Chełchowskiego, KPWiG, która zezwoliła już na wycofanie z giełdy kilku spółek, powinna mieć jasną strategię w tej sprawie. ? Co z tego, że kiedyś inwestor zobowiązał się, że zostawi firmę na giełdzie. Ważne jest, że teraz ma już blisko 100% akcji. Ja przy ustalaniu strategii inwestycyjnej już nie biorę jego spółki pod uwagę. Mały inwestor pewnie też ? dodał A. Chełchowski.Według Sebastiana Buczka, w małą spółkę, której free float jest mniejszy niż 10%, nie wchodzą więksi inwestorzy. Jego zdaniem, istnieje duże prawdopodobieństwo, że w pewnym momencie kilku akcjonariuszy kontrolujących prawie w pełni ?swoje? firmy, zdecyduje się na ich wyprowadzenie z obrotu. ? Czy to osłabi naszą giełdę? Jeżeli będą to małe spółki, nie powinno się to negatywnie odbić na jej kapitalizacji i renomie ? dodał S. Buczek.Piotr Szeliga, wiceprezes GPW, powiedział PARKIETOWI, że żadna giełda, w tym także warszawska, nie cieszy się z wycofywania emitentów. ? O strategii spółki i jej losach decydują akcjonariusze. Chcielibyśmy, aby liczba emitentów nie spadała, ale rosła, a wraz z tym zwiększała się kapitalizacja giełdy ? dodał prezes Szeliga.